Wydanie: PRESS 09-10/2019

Boski Mateusz. Kim jest Mateusz Matyszkowicz, nowy prezes TVP po Kurskim

Mateusz Matyszkowicz – intelektualista, filozof, były hipster – stał się zaufanym człowiekiem prezesa TVP. Historia o tym, jak w imię władzy można się wyzbyć ideałów.

Byłoby prościej, gdyby nie chodziło o niego. Bo Mateusz Matyszkowicz jest typem intelektualisty, nie fightera. A jednak to właśnie on z całego wachlarza konserwatywnych dziennikarzy jest w zarządzie Telewizji Polskiej Jacka Kurskiego i współtworzy pomnik propagandy Prawa i Sprawiedliwości. I jako jeden z niewielu, którzy dostali wysokie stanowiska w TVP po dobrej zmianie, nie tylko zachował posadę, ale wciąż umacnia swą pozycję. Do tego stopnia, że ostatnio był wymieniany jako kandydat na kolejnego prezesa Polskiego Radia.

Czytaj też: Jacek Kurski nie jest już prezesem TVP. Mateusz Matyszkowicz na czele Telewizji Polskiej

Przed wyborami 2015 roku pisał na Frondalux.pl: „Chciałbym, aby nowa władza wzięła sobie do serca, że działania kulturalne nie mogą być obliczone wyłącznie na wynik wyborczy i że kultura potrzebuje wolności – tylko wtedy wychowa wolnych obywateli. Takie marzenie anarchokonserwatysty, który nie chce i nie lubi być ręką, która trzyma sztandar w czasie demonstracji”.

Gdy PiS przejęło TVP, Mateusz Matyszkowicz dostał fotel szefa TVP Kultura, potem Jedynki, a w kwietniu br. wszedł do zarządu TVP.

Nie chciał dzierżyć sztandarów, a odnajduje się u boku Jacka Kurskiego, który robi propagandową telewizję?

– Nie będę odpowiadał na pytania o politykę – zaczyna rozmowę Matyszkowicz. Jesteśmy w jego gabinecie na dziewiątym piętrze gmachu przy Woronicza. Mówi powoli, waży słowa. Jedno jest pewne: anarchokonserwatystę schował do szafy. Albo głęboko w sercu.

FILOZOF

Życiorys jak należy. Pochodzi z Żywca, rocznik 1981. W liceum miał szczęście do nauczyciela filozofii. Trzykrotnie bierze udział w Olimpiadzie Filozoficznej – w 1998 roku zostaje jej finalistą, a w 2000 roku zwycięzcą. Wygrywa ogólnopolski konkurs na najlepszą pracę pisemną w eliminacjach olimpiady. Pisze do „Znaku” – jego recenzja „Miasta i mitu” Władimira Toporowa to wówczas pierwszy tekst napisany do miesięcznika przez autora urodzonego po 1980 roku.

Czytaj też: Paweł Blajer ponownie jest dziennikarzem TVP Info. Pół roku temu chciał być adwokatem

Pismem kieruje wtedy Jarosław Gowin, obecnie wicepremier, minister nauki i szkolnictwa wyższego. Matyszkowicz studiuje filozofię na Uniwersytecie Jagiellońskim. Promotorem jego pracy magisterskiej jest prof. Ryszard Legutko, tłumacz i komentator dzieł Platona, obecnie po raz kolejny europoseł PiS (ale żeby nie było za prosto, Matyszkowicz współpracuje też z prof. Janem Hartmanem w redakcji filozoficznego pisma „Principia”). To za prof. Legutką w 2005 roku, po wygranych wyborach do Senatu, Matyszkowicz jedzie z Krakowa do Warszawy. Zostaje jego współpracownikiem w Kancelarii Senatu, a potem doradcą, gdy w 2007 roku, w końcówce rządów Jarosława Kaczyńskiego, prof. Legutko obejmuje Ministerstwo Edukacji.

Na uniwersyteckie zajęcia do prof. Legutki czy na kurs z filozofii politycznej u prof. Włodzimierza Bernackiego (dziś posła PiS) Matyszkowicz chodzi razem z Piotrem Pałką. To jego miejsce zajął niedawno w zarządzie TVP.

Pałka przenosi się do Warszawy wcześniej od kolegi, pół roku po studiach. – Ja pierwszy przyjechałem do Warszawy. Gdy Mateusz przyjechał tu do pracy, sporo czasu spędzaliśmy razem. On mieszkał na Woli, ja na Sadybie, pokazywałem mu, co gdzie jest, nasza przyjaźń się skonsolidowała – opowiada. – Mateusz do dziś wspomina studenckie czasy i myśli o swoich dawnych studentach, którzy robią kariery naukowe. Sam był przez cztery lata na studiach doktoranckich i chciał zostać na uniwersytecie, ale inaczej się to wszystko potoczyło – dodaje.

Tymczasem okazuje się, że prof. Legutko zajmuje fotel ministra tylko przez trzy miesiące. Po skróceniu kadencji Sejmu i przegranych przez PiS wyborach Matyszkowicz dostaje pracę w marketingu w Allianz. Równolegle zaczyna współpracę z „Teologią Polityczną”. Tam m.in. pisze wstęp do „Arystotelesa” Erica Voegelina.

HIPSTER

W 2013 roku Piotr Barełkowski zakłada TV Republikę, wiceprezesami są Bronisław Wildstein i Tomasz Sakiewicz. Zapraszają Matyszkowicza do prowadzenia programu „Literatura na trzeźwo”. Robi to do 2016 roku.

Czytaj też: Rząd w projekcie budżetu na 2023 rok nie zapisał 2 mld zł dla TVP i Polskiego Radia

– Tu mnie najbardziej zaskoczył – przyznaje Piotr Pałka. – Szybko nauczył się telewizji. Często wpadałem do niego do TV Republiki, gdy siedział z montażystą. Któregoś razu przychodzę, a on siedzi sam. Pytam: „Co robisz”, a on: „Montuję. Nauczyłem się”. To był niemal dziecięcy entuzjazm, gdy opowiadał, jakich będzie miał gości w programie, jaką scenografię wymyślił, jak jechał w konkretne miejsce, żeby uzyskać zaplanowane ujęcie, światło i tak dalej. Jest pasjonatem telewizji – opowiada.

Swój autorski program – „Chuligana literackiego” – poprowadzi potem w TVP Kultura i w radiowej Trójce.

Matyszkowicz przyjaźni się z synem Bronisława Wildsteina, Dawidem. Są z nimi także Samuel Pereira (dziś szef portalu TVP.info) i Wojciech Mucha (kierownik działu opinii „Gazety Polskiej Codziennie”). Razem przesiadują, rozmawiają i wygłupiają się na warszawskim placu Zbawiciela. – Robiliśmy sobie zabawne zdjęcia, ktoś wpadł na pomysł, żeby wrzucić je na Facebooka i nazwać nas Hipster Prawica – opowiada Matyszkowicz.

Tak zaczęło się pewne zjawisko.

– Plac Zbawiciela wybraliśmy specjalnie, jako miejsce obrosłe lewicowymi schematami – tłumaczy. W tamtym czasie na środku placu stoi tęcza, artystyczna instalacja Julity Wójcik, siedmiokrotnie podpalana przez wandali i przeciwników osób LGBT. Wokół niej modne kawiarnie i kościół. Tęcza dzieli plac Zbawiciela: wokół modnej kawiarni Charlotte tłoczą się ludzie mediów, reklamy, kina, artyści, designerzy, zwolennicy tęczy – a naprzeciwko, przed shot barem Warszawska, spotykają się przy piwie i tanich zakąskach ci, którzy tamtych pierwszych programowo nie akceptują. Wśród jednych i drugich sporo młodych. A to ważne, bo celem Hipster Prawicy było podtrzymanie wewnątrzpokoleniowej komunikacji.

Publikują manifest – list do braci lemingów, jak w tamtym czasie prześmiewczo nazywano wyborców Platformy Obywatelskiej: „Wbrew temu, co się mówi, leming chciałby żyć po Bożemu, mieć rodzinę i dzieci. Wiele leminżyc zostałoby chętnie w domu, a wielu lemingów pozostałoby przy jednej partnerce. (…) Jesteśmy ostatnimi, którzy śmialiby się z leminga. Gorszy nas zarówno kpina, jak i zachwyt, za którym kryje się lekceważenie. (…) Wiemy bowiem, gdzie chodzić, jak się ubierać i jak zachowywać. Wiemy, jak korzystać z tego, co daje nam miasto i współczesna kultura. I pozostajemy prawicowcami” – przekonują Matyszkowicz i jego koledzy.

Piotr Pałka tak wspomina Hipster Prawicę: – To oczywiście była zgrywa i prowokacja, ale trafiła na podatny grunt. Denerwowała lewicowych kolegów. Uważali, że to wszystko pretensjonalne, a prawicowi, którzy nie mieli w sobie luzu, nakręcali przeciwko nam falę hejtu. A my cały czas się przyjaźnimy.

KIEROWNIK JEZIORA

Od jesieni 2013 roku Hipster Prawica ma już postać instytucjonalną. Matyszkowicz otrzymuje propozycję kierowania kwartalnikiem „Fronda” (czyta go od 14. roku życia). Do tytułu dodaje słowo „Lux” (łac. światło), a do redakcji ściąga kolegów. W stopce kolejnych numerów (a pod Matyszkowiczem ukaże się ich do 2016 roku 10) podpisują się np. Matyszkowicz – kierownik jeziora, katechon, Admirał Floty Międzygalaktycznej; Pałka – zastępca kierownika jeziora; wicekatechon, obrońca dziewic; wiceadmirał, gość od światełek w kokpicie; Wildstein – zastępca kierownika jeziora, sprzedawca paciorków; wicekatechon, anioł ze szklanką; wiceadmirał, wódz reptalian.

Czytaj też: Krzysztof Ziemiec poprowadził prezentację ws. reparacji od Niemiec. Eksperci: stracił wiarygodność

Na pierwszej okładce „Frondy Lux” Leopold Tyrmand siedzi w slipach z dmuchaną piłką i krokodylem pod płonącą tęczą, za nim kościół na placu Zbawiciela.

Pałka: – Jedni mówili, że chcemy palić tęczę, inni że bluźnimy przeciwko dziedzictwu Tyrmanda.

Matyszkowicz: – Dysonans poznawczy miał tworzyć dyskurs.

W swoim pierwszym edytorialu pisze: „Wierzę, że jeśli sięgnęliście po tom z Tyrmandem w slipkach na tle płonącej tęczy, to jesteście dziwni, nieco dzicy, nieokiełznani, ale w głębi duszy dobrzy z Was ludzie. Czego od Was chcemy? Żebyście chodzili do kościoła, płodzili dzieci, ginęli w powstaniach i czytali dobrą literaturę. A przy tym pozostali tymi, których stworzył Bóg w nieogarnionej wyobraźni swojej, a matka wydała na świat i kogo żadna ciotka nie zdołała upupić. Tradsem, neonem lub żulem spod sklepu”.

– Chcieliśmy nawiązać do „Brulionu” [literacko-kulturalne pismo Roberta Tekielego wydawane w latach 1987–1999 – przyp. aut.], otworzyć łamy, wciągnąć koleżanki i kolegów o dziesięć lat młodszych, by nie tworzyć środowiska zamkniętego pokoleniowo w obrębie kolegów ze studiów – wspomina Matyszkowicz. Ważny jest dla niego ostatni numer 2015 roku. Na okładce: Ada Karczmarczyk – performerka, która publicznie ogłosiła swoje nawrócenie; tytuł: „Idź do światła”.

– Sposób bycia Ady był dla radykalnej prawicy niezrozumiały. Szukaliśmy we „Frondzie” właśnie tego typu osób – tłumaczy Matyszkowicz.

Mniej więcej wtedy go poznałem, w gronie porannych komentatorów Radia RDC. Po audycji w studiu przy Myśliwieckiej przechadzaliśmy się po Łazienkach, idąc do swoich redakcji. Sprawiał wrażenie tajemniczego i zdystansowanego, a jednak sytuującego się wyraźnie po prawej stronie; mocnego intelektualnie i niezależnego. Nienarzucającego się jak Bronisław Wildstein, nieanalizującego polityki aż tak jak Piotr Zaremba. Trudno byłoby przypuszczać, że odnajdzie się w gabinetach prezesów, którzy robią telewizję dla jednego widza – prezesa PiS. A jednak wydaje mi się jedną z niewielu osób, które potrafią wejść w dialog z każdym, niezależnie od pozycji w politycznym sporze.

DYREKTOR

W 2016 roku do TVP dociera dobra zmiana. W styczniu Mateusz Matyszkowicz dostaje posadę dyrektora TVP Kultura. Nawet liberalne media dają mu kredyt zaufania. „Gazeta Wyborcza” publikuje obszerny wywiad z nim, a „Polityka” sympatyczną sylwetkę.

Czytaj też: Grupa Polska Press uruchomiła dziś nowy portal pod nazwą i.PL

Poprzedniczka Matyszkowicza, Katarzyna Janowska, wraz z innymi dyrektorami TVP podaje się do dymisji z końcem 2015 roku.

„Mateusz Matyszkowicz, kiedy przyszedł na szefa TVP Kultura, powiedział nam: »Jesteście wspaniali, robicie znakomitą telewizję«” – mówił w „Press” Max Cegielski. „Facet jest na tyle sensownym konserwatystą, że mimo różnic ideologicznych jest w stanie dostrzec, że łączy nas materia, praca, zadanie” – dodał. Dziś nie chce komentować tamtej wypowiedzi.

Inni wspominają, że owszem, Matyszkowicz powiedział, że są wspaniali, ale potem tych wspaniałych zaczął zwalniać.

Gdy pytam Matyszkowicza o zwolnienia, najpierw mówi, że właściwie ich nie było, bo odeszła jedna osoba. Wtrącam, że od ważnej menedżerki kultury słyszałem jednak, że zwolnił wszystkich merytorycznych pracowników. Wtedy precyzuje: – Dwie osoby, a część pracowników odeszła sama. Mam nadzieję, że bez żalu, rozstawaliśmy się w dobrej atmosferze.

Z TVP Kultura żegnają się szefowa redakcji filmowej Katarzyna Malinowska, dziennikarze Michał Chaciński, Justyna Sobolewska czy Marek Zając.

O Matyszkowiczu nawet byli pracownicy TVP boją się rozmawiać, widząc, jak mocną utrzymuje pozycję. – Ten świat jest za mały – tłumaczy jedna ze zwolnionych osób. – Wszyscy się znają i nikt nie będzie opowiadał własnych historii, bo może zostać zidentyfikowany – tłumaczy. Inna wyznaje, że nie będzie mówić o Matyszkowiczu, bo „woli nie mówić źle o ludziach”. Jeszcze inna, że „pośrednio wyrzucił ją z pracy, więc nie może mieć pozytywnych opinii”. Niektórzy wiedzą, że finansowanie ich przyszłych projektów będzie zależało od decyzji Matyszkowicza.

Mówią o stylu zwolnień: Matyszkowicz robi to nieraz przez telefon. – Nie ma na tyle odwagi, żeby porozmawiać, wytłumaczyć, że ma inną koncepcję, że ktoś mu do niej nie pasuje – mówi dawny współpracownik Matyszkowicza. On sam zaprzecza: – Jeśli rozstawałem się z kimś, kto mi bezpośrednio podlegał, zawsze to była osobista rozmowa.

ZADOWOLONY

Matyszkowicz: – Mój stosunek do TVP Kultura przed 2016 roku był mieszanką podziwu i krytyki. Stacja była jednostronna. Zastałem antenę ze skromną produkcją. Tworzyła „Halę odlotów”, „Tygodnik kulturalny” i „Cappuccino z książką”, trzy formaty na sezon. Uruchomiłem pasmo publicystyczne, w którym odnaleźli się Łukasz Orbitowski, Krzysztof Kłopotowski i Jakub Moroz. Osoby o różnym formacie, z różnych stron dostały swoje okna – podkreśla. I dodaje, że sukcesem było znaczne rozszerzenie nakładów dla TVP Kultura. – Zwiększyliśmy choćby liczbę transmisji wydarzeń teatralnych i muzycznych. Dopraszałem się tego na wszystkich zebraniach zarządu. I co roku budżet był większy – zaznacza.

Czytaj też: "Gazeta Stołeczna" nie będzie ukazywać się w soboty. "Migracja treści do internetu"

Katarzyna Janowska wyjaśnia, że wypowiada się o TVP Kultura po raz pierwszy od swojego odejścia. – Oddałam stację w bardzo dobrym stanie. Jesienią przed moim odejściem rozbiliśmy bank z nagrodami. Dostaliśmy Grand Press dla programu „Hala odlotów”, ja zdobyłam drugie miejsce w plebiscycie na Dziennikarza Roku, dostaliśmy nagrodę od Muzeum Sztuki w Łodzi, Różę Gali – opowiada. – Przekazując stację mojemu następcy, wtedy miał to być Piotr Zaremba, zostawiłam wszystkie konieczne informacje o finansach, formatach, sposobach realizacji programów. Tego wymaga w moim przekonaniu ciągłość funkcjonowania mediów publicznych. Dyrektorzy przychodzą i odchodzą. TVP Kultura powinna trwać niezależnie od tych zmian. Nikt z zespołu się wtedy nie zwolnił.

Na zarzuty Matyszkowicza o jednostronność i niewielką produkcję w stacji Janowska odpowiada: – Do „Hali odlotów” zawsze staraliśmy się zapraszać różnorodnych gości. Bywali w niej Elżbieta Kruk, Joanna Lichocka, Paweł Lisicki, Jakub Moroz, Tomasz Terlikowski, Dawid Wildstein, Piotr Zaremba, Rafał Ziemkiewicz.

– Pilnowałam też – dodaje – żeby w programie była mniej więcej taka sama liczba kobiet i mężczyzn. Po czterech latach pracy przy programie wydawcy mieli w notesach listę kontaktów do kobiet z każdej strony sporu ideowego. Produkowaliśmy programy różnorodne pod względem treści i formy. Byłam przedstawicielką TVP w kontaktach z telewizją Arte i Deutsche Welle, z którymi współprodukowaliśmy dokumenty, międzynarodowy informator kulturalny. Mateusz Matyszkowicz sam mówił, że ówczesna TVP Kultura to najlepsza telewizja w Polsce. Dziś, kiedy ją oglądam, nie mam wrażenia, aby równowaga polityczna była zachowana. Ani równowaga płci, o którą tak zabiegałam. Publicystyka jest realizowana zachowawczo, programy nie różnią się od siebie formalnie – ocenia.

Była dyrektorka ma żal o jedno: – Bardzo żałuję, że mój następca nie kontynuował przyznawania nagród Gwarancje Kultury.

Matyszkowicz jako zasługę poczytuje sobie doprowadzenie do emisji w TVP krytykowanej przez prawicę „Idy” Pawła Pawlikowskiego. – Ponadto był pełny przegląd filmów Piera Paola Pasoliniego. A za emisję „Ostatniego kuszenia Chrystusa” dostawałem listy z pogróżkami. Ludzie pisali, że zostanę ukrzyżowany – opowiada.

– TVP Kultura pod kierownictwem Matyszkowicza nie zmieniła się jakoś dramatycznie. Ale niestety nie wykorzystuje potencjału prowadzenia szerokiej dyskusji o kulturze – ocenia Wojciech Krzyżaniak, były szef „Gazety Telewizyjnej”, obecnie m.in. wTelewizji.pl. – Wynika to oczywiście z ogólnej sytuacji w mediach publicznych, w których nie ma miejsca na głos przeciwny. Czy choćby potencjalnie przeciwny. Rozczarowujący jest brak dyskusji na antenie i brak wypełniania roli kulturotwórczej czy inspirującej – uważa. Po czym dodaje: – Doczekaliśmy czasów, że musimy się cieszyć nie z tego, co TVP Kultura robi, ale z tego, czego nie robi. Mogła się przecież stać tubą propagandową, a jednak generalnie nią nie jest.

Juliusz Braun, były przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, były prezes TVP, teraz członek Rady Mediów Narodowych: – Matyszkowicz niewątpliwie próbował zachowania pozycji TVP Kultura i stworzenia jej w nowym rozdaniu jako bardziej intelektualnej. Miała być enklawą, w której próbuje się przyciągnąć środowiska intelektualne, z którymi PiS ma problem. Bardziej prawicowa niż dawniej, ale otwarta na nowoczesne nurty w kulturze, sięgająca po osoby związane z prawicą, ale hipsterską. Szczególnego efektu to nie przyniosło, a widownia nie rosła. Choć i tak w TVP Kultura bardziej wypada się pojawić niż w pozostałych kanałach TVP.

AROGANT

W marcu tego roku Matyszkowicz po raz pierwszy przychodzi do pracy w garniturze. Ludzie mówią, że ma zostać członkiem zarządu TVP. A jednak wtedy został nim Piotr Pałka. – Mateusz wyszedł na idiotę. Nikt nie wiedział, dlaczego się odstawił. Był wściekły – mówi osoba z jego otoczenia.

Czytaj też: Nike 2022. Poznaliśmy finalistów Nagrody Literackiej, siedem propozycji

Pałka był w zarządzie TVP zaledwie dwa tygodnie. Media informowały, że był w sporze prawnym ze spółką i nie zgadzał się z Kurskim.

Matyszkowicz kierował TVP Kultura półtora roku, do września 2017. Od czerwca 2017 do marca 2018 roku był dyrektorem TVP 1. Potem został wicedyrektorem Biura Programowego TVP. A od kwietnia tego roku jest już w trzyosobowym zarządzie TVP – obok prezesa Kurskiego i Marzeny Paczuskiej. Podlegają mu Agencja Kreacji Filmu i Serialu, Agencja Kreacji Publicystyki, Dokumentu i Audycji Społecznych, TVP Kultura, TVP Historia, Ośrodek Dokumentacji i Zbiorów Programowych, Biuro Handlu i Współpracy Międzynarodowej.

Przewodniczy (od lutego 2018) zespołowi ds. dobrego imienia i historii Polski przy TVP. Zasiada w Radzie Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej (od listopada 2017) i w jury Nagrody Literackiej im. Marka Nowakowskiego.

Jak każdy członek zarządu ma samochód z kierowcą. I chodzi w garniturze.

Decyzją Matyszkowicza telewizja rozstaje się z kolejnymi osobami: Krzysztofem Karwowskim (wymyślił i wyprodukował „Sanatorium miłości”) i Maciejem Muzyczukiem (producent „Korony królów” czy „Sylwestra w Zakopanem”).

– Ich udane produkcje ratowały Kurskiego. To zaskakujące, że położyli głowy. I że Kurski nie chciał lub nie mógł ich obronić – komentuje były współpracownik Matyszkowicza.

– Darzę Mateusza sympatią i szacunkiem. Niezręcznie mówić mi rzeczy negatywne. Ale jemu rzeczywiście odpieprzyło. Nie ma się co czarować – dodaje nasz rozmówca. – Mateusz uwierzył w swoją boskość. Raz na dekadę pojawia się w telewizji ktoś, kto ma szczególne poczucie misji. Wierzy, że ma rząd dusz i mandat do dokonania w Polsce rewolucji lub kontrrewolucji. Tacy byli tzw. pampersi w latach 90. I chyba Mateusz uwierzył, że jest kolejnym wcieleniem tego typu ludzi. Ale to tak nie działa. Poczucie misji przekłada się na autokratyczny styl zarządzania, na trudności w rozmowach z twórczymi i kompetentnymi pracownikami z poczuciem własnej wartości. Mateusz stał się więc arogancki wobec pracowników.

Według mojego rozmówcy największym problemem Matyszkowicza jest brak kompetencji menedżerskich. – Stara się udowodnić, że jest inaczej. Twierdzi, że ma doświadczenie w pracy w korporacji. Uważa się za osobę, która umie zarządzać. Ale w jego przypadku to amatorka. Mateusz nie dyskutuje z ludźmi. Sam podejmuje decyzje. Zmierza w kierunku bycia Kurskim bis – kończy nasz rozmówca.

– Telewizja to walka pieniędzy i bardzo silnych ambicji. W naszym wypadku podlega również silnemu antagonizmowi politycznemu, który nie bierze jeńców – ustosunkowuje się do zarzutów Matyszkowicz. – Nie dziwię się zatem negatywnym opiniom. Jeśli tym samym wyrządziłem niesłuszną krzywdę, jestem gotów naprawić błąd – dodaje.

REALISTA

Jan Ordyński z Towarzystwa Dziennikarskiego: – Być w tym zarządzie TVP, to znaczy aprobować wszystko, co robią Paczuska i Kurski. Jeśli Matyszkowicz jest członkiem zarządu, zgadza się na ich działania w polityce i publicystyce. Albo-albo. Musiał też aprobować czystkę, a ostatnio festiwal disco polo.

Czytaj też: Viaplay przeprasza za kolejne problemy techniczne w czasie meczów Premier League

Zdaniem Juliusza Brauna Kurski ma tak silną pozycję, że kontroluje wszystko i nie zdarzyło się, by w zarządzie pojawiły się poważne różnice zdań, jest w całości podporządkowany. – Kurski głośno mówi, że decyduje o doborze repertuaru – stwierdza Braun.

Piotr Pałka pytany, jak jego zdaniem Matyszkowicz łączy swoje hipsterskie idee z tym, co firmuje w TVP, odpowiada: – Z jednej strony, Mateusz współpracuje z Jackiem Kurskim od kilku lat i jest to współpraca konstruktywna. To, że przetrwał w firmie tak długo, świadczy, że ma z Kurskim dobre relacje. Ale na pewno burzy się w nim krew, jeśli chodzi o dostęp do kultury w różnych antenach TVP. Nie chce schlebiać niskim instynktom. Kurski tak.

Braun: – Można powiedzieć, że Matyszkowicz zaczynał od ambitnych projektów w TVP Kultura, a teraz jako członek zarządu triumfalnie wprowadza do telewizji publicznej disco polo. A faktycznie disco polo w TVP to część programu politycznego autorstwa Jacka Kurskiego.

– Mateusz ma własne strategie działania w obszarze kultury i oby były skuteczne w nowej dla niego sytuacji – uważa Pałka. – Zarząd TVP jest specyficznym tworem. Istnieją instrumenty, by zrzucać z siebie odpowiedzialność. Można się targować. Na zasadzie: ja poprę twój projekt, ty nie odrzucisz mojego. Bycie w jednej strukturze z Kurskim zakłada Realpolitik. A sama obecność w telewizji człowieka doceniającego wartość kultury wysokiej już jest zmianą na lepsze, nawet jeśli nie będzie zbyt widoczna na zewnątrz.

Wojciech Krzyżaniak, wTelewizji.pl: – Matyszkowicz to jedna z niewielu osób w kierownictwie TVP, o której można powiedzieć, że jest na swoim miejscu. W tym sensie, że chociaż nie przyszedł tam jako telewizyjny fachowiec, to udowodnił, że szybko się uczy i telewizję zrozumiał.

MISJONARZ

Warto przypomnieć cytowany na początku postulat Matyszkowicza hipstera z 2015 roku, by nowa władza „wzięła sobie do serca, że działania kulturalne nie mogą być obliczone wyłącznie na wynik wyborczy”. Co się zmieniło?

Czytaj też: Artur Andrus tymczasowo za Andrzeja Poniedzielskiego w Radiu Nowy Świat

Matyszkowicz: – Ta instytucja uczy pokory. To 16 kanałów, największa w kraju produkcja filmowa i serialowa. Trzeba nauczyć się szacunku dla każdego widza, od Szczecina po Podkarpacie, niezależnie od poglądów i upodobań artystycznych. Jeśli odcinek „M jak miłość” oglądają cztery miliony widzów, to powinien on być na najwyższym poziomie. Z najlepszymi aktorami, obrazem, światłem i tak dalej. Na tym polega misja telewizji publicznej.

Dopiero po godzinie rozmowy dochodzimy do sedna. Pada słowo „pogarda”. – Mam wrażenie, że przez wiele lat celem elit była pauperyzacja społeczeństwa, na przykład filozofia znikała z programów studiów. W efekcie teraz już nawet awans społeczny nie wiąże się z awansem kulturowym – przekonuje Matyszkowicz. – Po szlachetczyźnie odziedziczyliśmy pogardę do tych, którzy zarabiają mniej, którzy niekoniecznie obejrzą najmodniejszy ostatnio w Warszawie spektakl. Misją telewizji publicznej jest walka z „genem postszlacheckiej pogardy”.

Opowiada: – Byłem kiedyś na obiedzie u znajomych. Zatrudniona przez nich gosposia wymieniła kilka programów rozrywkowych, które ogląda, i mówi: „Wie pan co, jeszcze teatr telewizji lubię. Ale nie jakiś taki wydumany”. „A co się pani ostatnio podobało”, pytam. „A taka stara sztuka ostatnio była, o takim chorym, »Chory z urojenia«. Świetnie się przy tym bawiłam”. To jest taki moment, kiedy czujesz, że taka antena jak Jedynka, masowa, ogólnodostępna, spełniła jakąś część swojego zadania.

I właśnie walką z „genem pogardy” Matyszkowicz tłumaczy sobie disco polo w TVP. – Idealna telewizja publiczna powinna mieć, mówiąc językiem korporacyjnym, pełen portfel klientów, ofertę tak szeroką, że dotrze do każdej wrażliwości – uzasadnia.

Joanna Lichocka, posłanka PiS i członkini Rady Mediów Narodowych: – Matyszkowicz jest dobrze wykształcony, mądry, dobrze definiuje misję mediów narodowych. Wydaje mi się, że jego sposób myślenia jest pożądany w mediach publicznych.

Piotr Pałka: – Mateusz jest świetnie wykształcony, reprezentuje format intelektualny, który jest rzadki w managemencie tak dużych firm. Także w TVP. Myślę, że ma osobisty problem z tym, co robią serwisy informacyjne TVP, a tania rozrywka go irytuje, lecz większość tych obszarów mu bezpośrednio nie podlega.

Zaś były dziennikarz mediów publicznych tak tłumaczy przemianę Matyszkowicza hipstera w człowieka, któremu nie przeszkadza propaganda: – To jest ktoś, kto potrafi rzucić mi się na szyję i rozmawiać ze mną tak, jakbyśmy zaraz mieli wspólnie iść na marsz KOD-u, a za chwilę będzie się we wszystkim zgadzał z Piotrem Semką, jeśli na niego wpadnie. Powie ci dokładnie to, co chcesz usłyszeć. Może czegoś nie rozumiem, ale z taką postawą kojarzy mi się słowo „oportunizm”.

Dawny współpracownik i znajomy Matyszkowicza wie, że TVP to „siedlisko żmij”: – Słyszałem już wiele plotek, możliwe, że ludzie przyprawiają Mateuszowi gębę. Ale sam Mateusz stracił kontakt z bazą. W takim miejscu to łatwe.

Czytaj też: Nowy "Press": Lachowski o swojej pierwszej wojnie, a także Gugała, Burzyńska, Klarenbach i ekipa Zełenskiego

Jakub Halcewicz-Pleskaczewski

Zapisz się na nasz newsletter i bądź na bieżąco z najświeższymi informacjami ze świata mediów i reklamy. Pressletter

Press logo
Ta strona korzysta z plików cookies. Korzystając ze strony bez zmiany ustawień dotyczących cookies w przeglądarce zgadzasz się na zapisywanie ich w pamięci urządzenia. Dodatkowo, korzystając ze strony, akceptujesz klauzulę przetwarzania danych osobowych. Więcej informacji w Regulaminie.