Wydanie: PRESS 05-06/2021

Chmura w ogniu

Rękopisy nie płoną, ale dane cyfrowe jak najbardziej. Przekonało się o tym wielu wydawców portali na początku marca, kiedy w Strasburgu spłonęły centra danych, a ich strony padły. Niektórzy podnieść nie mogą się do dziś

To był najgorszy dzień w moich ostatnich 22 latach i nie znajduję słów, żeby opisać, jak mi przykro” – napisał na Twitterze Octave Klaba, założyciel i właściciel firmy OVH, Francuz polskiego pochodzenia. W nocy z 9 na 10 marca w budynkach tego giganta usług serwerowych w Strasburgu wybuchł pożar, który sparaliżował 3,6 mln stron internetowych – tak przynajmniej wyliczyła firma Netcraft.

Klaba urodził się w Polsce, w Nowej Rudzie. Do Francji przeprowadził się wraz z rodzicami. W 1999 roku, kończąc studia inżynierskie w Lille, założył OVH. Dwa lata później otworzył pierwsze centrum danych. Dziś ten europejski potentat ma bazy danych nie tylko na Starym Kontynencie, ale także w Ameryce Północnej oraz w rejonie Azji i Pacyfiku. Z jego usług korzysta 1,6 mln klientów w ponad 140 krajach na świecie.

Początkowo zakładano, że uda się uruchomić budynek spalonego centrum, ale tydzień po pożarze doszło do kolejnego incydentu. Ognia tym razem nie było, ale z niepodłączonych, rozgrzanych akumulatorów zaczął wydostawać się dym. Znów interweniować musiała straż. To zdarzenie sprawiło, że firma zrezygnowała z prób reanimacji tego centrum, a ocalałe serwery przeniesiono do innego budynku. Na początku kwietnia, czyli miesiąc po wypadku, nadal wiele firm nie odzyskało danych. Niektóre straciły je bezpowrotnie. Wśród nich jest wiele polskich podmiotów związanych z mediami.

STRACONE KILKA TYSIĘCY ARTYKUŁÓW I ZDJĘĆ

– Nasza strona nie padła zupełnie, ale nie mieliśmy możliwości dodawania nowych tekstów. Umieściliśmy jeden, który odsyłał do naszych mediów społecznościowych. Trwało to trzy–cztery dni, aż udało nam się odzyskać kontrolę nad naszą stroną – mówi nam redaktor naczelny „Tygodnika Podhalańskiego” Paweł Pełka. – Główne treści były na jednym serwerze, kopia natomiast w drugim bloku OVH, który też uległ awarii. Dlatego tak długo to trwało. Na dodatek okazało się, że nasz backup jest sprzed roku – wyjaśnia Pełka przyczyny utraty danych. Jak mówi, w gazecie mieli świadomość, że kopia zapasowa znajduje się w tej samej lokalizacji, ale nikt nie spodziewał się, że do awarii może naraz dojść w dwóch blokach, w których akurat znajdują się ich serwery. – To nauczka na przyszłość. Okazuje się, że kopii trzeba mieć więcej. Jedną można pewnie trzymać w redakcji tak, żeby nikt nie miał do niej dostępu – zastanawia się Pełka.

Jakub Guder

Aby przeczytać cały artykuł:

Zapisz się na nasz newsletter i bądź na bieżąco z najświeższymi informacjami ze świata mediów i reklamy. Pressletter

Press logo
Ta strona korzysta z plików cookies. Korzystając ze strony bez zmiany ustawień dotyczących cookies w przeglądarce zgadzasz się na zapisywanie ich w pamięci urządzenia. Dodatkowo, korzystając ze strony, akceptujesz klauzulę przetwarzania danych osobowych. Więcej informacji w Regulaminie.