Wydanie: PRESS 01-02/2024

Komentariat, nie proletariat

Czym jest komentariat i dlaczego każdy rozumie go inaczej

Dzwonię do zaprzyjaźnionych dziennikarzy, których podejrzewam, że coś o komentariacie słyszeli i mi go wytłumaczą. „A jest taka grupa?” – słyszę pytanie od jednego. „Hmmm” – odpowiada kolejny. „Jeśli ma to być grupa, która komentuje w mediach, to ona jest bardzo szeroka” – stwierdza ogólnie następny.

Wystukuję numer do Rafała Wosia, który o komentariacie pisał w tekście „Dlaczego w Polsce kwitnie ekonomiczne płaskoziemstwo?” opublikowanym na początku października na portalu Interia Biznes. Zdaniem publicysty Salonu24 strach przed posądzeniem o sprzyjanie PiS sprawia, „że nasz ekonomiczny komentariat w praktyce nie spełnia swojej roli, do której tak chętnie w teorii pretenduje”. „Wygrywają na tym niestety ekonomiczni płaskoziemcy. Różnej maści” – konkludował Woś.

W rozmowie przyznaje, że z określeniem komentariat spotkał się całkiem niedawno. – Spodobało mi się, bo dobrze oddaje ideologię tej grupy. Kiedyś tym mianem określało się opinię publiczną, ale to było zbyt górnolotne sformułowanie. Komentariat brzmi znacznie lepiej – zauważa. W opinii Wosia w komentariacie istotni są uczestnicy, którzy pod nazwiskiem, z własnym doświadczeniem i osobistą marką komentują bieżące wydarzenia, prezentując własne, często kontrowersyjne zdanie. – Licząc się z tym, że będą dostawać po głowie – podkreśla publicysta.

Grzegorz Sajór

Aby przeczytać cały artykuł:

Zapisz się na nasz newsletter i bądź na bieżąco z najświeższymi informacjami ze świata mediów i reklamy. Pressletter

Press logo
Ta strona korzysta z plików cookies. Korzystając ze strony bez zmiany ustawień dotyczących cookies w przeglądarce zgadzasz się na zapisywanie ich w pamięci urządzenia. Dodatkowo, korzystając ze strony, akceptujesz klauzulę przetwarzania danych osobowych. Więcej informacji w Regulaminie.