Dział: PRASA

Dodano: Grudzień 06, 2018

Narzędzia:

Drukuj

Drukuj

Dziennikarze „Gazety Wyborczej” nie zostali wpuszczeni na konferencję NBP

Prezes Adam Glapiński twierdzi, że NBP nie chce ograniczać wolności słowa, ale konieczna jest obrona dobrego imienia instytucji (fot. materiały prasowe NBP)

Dziennikarze „Gazety Wyborczej” nie zostali wpuszczeni na konferencję prasową po posiedzeniu Rady Polityki Pieniężnej w Narodowym Banku Polskim. Oficjalnym powodem był brak wolnych miejsc. Prezes NBP zarzucił dziennikarzom pisanie kłamstw i oszczerstw, co ma uderzać w dobre imię NBP.

Wojciech Czuchnowski, dziennikarz "GW", w rozmowie z nami powiedział, że oprócz niego na konferencję nie wpuszczono też Agnieszki Kublik (oboje są autorami serii tekstów o tzw. aferze KNF), dziennikarza działu gospodarczego Huberta Orzechowskiego i Edyty Błaszczak z działu wideo. Jako oficjalny powód biuro prasowe NBP podało brak wolnych miejsc oraz późne zgłoszenie udziału w konferencji (informacja o konferencji dotarła do "GW" w poniedziałek). - W e-mailu na temat konferencji nie było mowy o konieczności akredytacji. A dziś na stronie pojawiła się informacja, że trzeba się akredytować dwa dni przed konferencją – zauważa Wojciech Czuchnowski.

Konferencja była transmitowana przez internet na stronie Nbp.pl. Prezes NBP Adam Glapiński pytany przez dziennikarzy o sześć wniosków złożonych do sądu przez NBP, w których NBP domaga się m.in. usunięcia tekstów o aferze KNF, odpowiedział, że konieczna jest obrona dobrego imienia NBP. - W żaden sposób nie chcemy ograniczać wolności słowa, w pełni ją popieramy. Mój osobisty życiorys i praca w podziemnych wydawnictwach o tym świadczy, ale pozostawiam sądom do oceny, czy pisanie kłamstw, insynuacji, oszczerstw też się mieści w wolności słowa – powiedział. Podkreślił, że gdyby oskarżenia dotyczyły jego osobiście, to nie złożyłby pozwu.

Z kolei członkini RPP Grażyna Ancyparowicz zadeklarowała, że Rada popiera działania NBP. - Mamy bardzo złe doświadczenia z prasą z tego okresu, kiedy zmieniał się w istotnym stopniu skład całej rady. I wtedy napaści jakieś personalne na nas, niemające żadnego pokrycia w wiarygodnych źródłach, spowodowały, że rating Polski przez jedną z agencji został obniżony – powiedziała Ancyparowicz. - Nie można utożsamiać bezkarnego rzucania oszczerstw i innych pomówień z obroną prawa do swobodnej krytyki. Bo to nie miało z tym nic wspólnego – dodała.

Obecny na konferencji dziennikarz RMF FM Krzysztof Berenda zapytał Glapińskiego, czy konieczność akredytowania się kilka dni wcześniej - o czym, jak zaznaczył, słyszy po raz pierwszy - będzie normą. Szef NBP odpowiedział, że zawsze można rozważyć dostawienie krzeseł.
- Nigdy żadnych akredytacji na konferencje NBP nie wyrabiałem. Jedyne, o co czasami prosiłem, to o możliwość wjazdu na parking – podkreśla w rozmowie z "Presserwisem Krzysztof Berenda.

Dyrektor biura prasowego Maciej Antes pod koniec konferencji wyjaśnił, że od początku ub.r. dziennikarze muszą akredytować się na konferencje RPP z minimum dwudniowym wyprzedzeniem. Dodał, że jest to spowodowane kwestiami bezpieczeństwa.

Do chwili zamknięcia wydania "Presserwisu" biuro prasowe NBP nie odpowiedziało na nasze pytania.

(PD, 06.12.2018)

* Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter
Pressletter
Ta strona korzysta z plików cookies. Korzystając ze strony bez zmiany ustawień dotyczących cookies w przeglądarce zgadzasz się na zapisywanie ich w pamięci urządzenia. Dodatkowo, korzystając ze strony, akceptujesz klauzulę przetwarzania danych osobowych. Więcej informacji w Regulaminie.