Temat: prasa

Dział: PRASA

Dodano: Czerwiec 12, 2023

Narzędzia:

Drukuj

Drukuj

Politycy kontra dziennikarze, czyli mały słownik wymyślnych określeń na nielubiane media

27 maja br., Jarosław Kaczyński mówi do reportera TVN 24: „Ja pana w tym momencie niestety jestem zmuszony, to nie jest żadna osobista wobec pana uwaga, traktować jako przedstawiciela Kremla, bo tylko Kreml chce, żeby ten pan przestał być ministrem obrony narodowej” (screen: tvn24.pl)

Im bliżej wyborów, tym temperatura sporu będzie rosła – dostanie się też mediom, które nie powielają propagandy władzy. Argumentów na poparcie tej oczywistej tezy już dzisiaj dostarczają rządzący politycy, którzy prześcigają się w wymyślnych epitetach pod adresem mediów i dziennikarzy. Pora poznać kontekst i znaczenie niektórych z nich.

– Ja mam czasami wrażenie, a nawet przekonanie, że tam w tych mediach są sztaby, które myślą o tym, jak nam zaszkodzić, jak uprawiać kłamliwą propagandę i robić z igły widły, zamieniać do góry nogami wszystko, stawiać świat na głowie, wmawiać ludziom, że czarne jest białe – powiedział jeszcze w 2018 roku Mateusz Morawiecki i doktryna ta do dzisiaj jest żywa w szeregach polityków władzy.

Czytaj też: Miłosz Kłeczek i Magdalena Ogórek poprowadzą "Arenę poglądów" w TVP 1

Dlatego wciąż atakują. Dziennikarzom dostaje się, bo: 1. piszą nie po myśli władzy, 2. nie wierzą propagandzie, 3. formułują niewygodne dla władzy tezy, 4. chcą pytać na konferencjach prasowych, 5. media, w których pracują, źle się urodziły, zatem mają złe pochodzenie, znaczy: obce. – Pamiętajmy, że mamy rok wyborczy i temat polskości mediów będzie jeszcze wielokrotnie wykorzystywany – zauważał niedawno w "Presserwisie" Maciej Myśliwiec, medioznawca związany z agencją Social Sky.

Wśród najciekawszych, najbardziej wyrazistych, a może po prostu najgłośniejszych określeń, jakimi politycy częstowali media i dziennikarzy, znajdziemy m.in. takie przykłady, nawiązujące do tzw. obcych mocodawców:

  • "przedstawiciel Kremla" – Jarosław Kaczyński w czasie konferencji prasowej przy granicy polsko-białoruskiej nie chciał odpowiedzieć na pytanie dziennikarza TVN 24 Mateusza Grzymkowskiego o to, czy ufa ministrowi Błaszczakowi po tym, jak rakieta przeleciała pół Polski i się zgubiła w lesie. Za to wypalił: „Ja pana w tym momencie niestety jestem zmuszony, to nie jest żadna osobista wobec pana uwaga, traktować jako przedstawiciela Kremla, bo tylko Kreml chce, żeby ten pan przestał być ministrem obrony narodowej”. TVN zapowiedział pozew, by chronić dobre imię swoich dziennikarzy.

  • "obce portale i pracujący w nich jurgieltnicy" – Tomasz Poręba ze sztabu PiS, europoseł, na Twitterze: "Widzę, że po kilku dniach, znów kolejny odcinek serialu pt. koniec sztabu PiS. według @A_Gajcy W sumie duży ziew i zero zdziwienia, bo tak jak mówiłem w ostatnim w @Tygodnik_Sieci obce portale i pracujący w nich jurgieltnicy, będą w tej kampanii też musieć się mocno wykazać". Jurgieltnicy? Zgodnie z poetyką Twittera wszyscy udawali, że wiedzą, kim byli, dlatego warto wytłumaczyć. Według SJP jurgieltnik to sprzedawczyk. Encyklopedia PWN podaje: "Jurgielt [niem.], W Polsce XVI–XVIII w. Określenie płacy rocznej; w XVIII w. termin o zabarwieniu pejoratywnym, oznaczający roczne pensje lub pojedyncze kwoty otrzymywane od obcych rządów przez niektórych magnatów, rzadziej szlachtę, w zamian za ułatwienia zdobycia wpływu na wewnętrzne sprawy Rzeczypospolitej (stąd określenie: jurgieltnik — człowiek)".
  • "rosyjskie brednie" – Paweł Jabłoński, wiceminister spraw zagranicznych odpowiedział na Twitterze na uwagę Łukasza Warzechy, że minister to "chodząca kompromitacja": "Dziękuję za tę opinię – najlepszy dowód że robimy w @MSZ_RP coś dobrego dla Polski. Gdyby pozytywnie oceniał nas ktoś, kto powtarza rosyjskie brednie, że Polska jest podżegaczem wojennym – albo twierdzi, że utrata przez Ukrainę części terytorium na rzecz Rosji jest korzystna dla naszego kraju – to nie byłoby dobrze".
  • "prorosyjscy propagandziści" – to wciąż Paweł Jabłoński i wciąż do Łukasza Warzechy. Napisał z troską o redaktora: "Ale nie ma co spoczywać na laurach. Będę dalej ciężko pracował żeby tacy ludzie jak @lkwarzecha i inni prorosyjscy propagandziści mieli o mnie jak najgorsze zdanie".

Czytaj też: Maciej Świrski przed komisją sejmową będzie tłumaczył się z nadużywania władzy

  • "niemiecki portal" – to klasyka w ustach polityków władzy. Dariusz Matecki, mało znaczący, ale jednak głośny w social mediach działacz PiS, w ten sposób odpisał na jakąś uwagę na temat Onetu: "To niemiecki portal". "Niemieckim portalem" jest Onet, który – żeby było śmieszniej – jest częścią międzynarodowej grupy wydawniczej z siedzibą w Zurychu. Wcześniej "niemieckimi mediami" były tytuły i serwisy należące do Polska Press. Na szczęście dziś Polska Press to już znakomite media narodowe, należące do polskiego Orlenu.

  • "izwinitie, eto była prosto oszybka" ("przepraszam, to był po prostu błąd") – pisanie niby to po rosyjsku jest – w opinii autorów – najinteligentniejszym sposobem na zwrócenie uwagi na kremlowskie korzenie oponenta. Taką uwagę poczynił wiceszef MSZ Paweł Jabłoński do wpisu profesora, prawnika i publicysty Marcina Matczaka, który zadeklarował, że pójdzie na marsz 4 czerwca bez względu na słynny wpis Tomasza Lisa o "komorach".

Gdy politycy chwilowo nie sięgają po rosyjskich lub niemieckich szefów dziennikarzy, koncentrują się na recenzji jakościowej ich dzieł:

  • "hienizm" – to Tomasz Poręba, europoseł ze sztabu kampanijnego PiS, w obronie marszałek Sejmu Elżbiety Witek, gdy Radio Zet zrobiło swoją robotę i zapytało o sytuację męża polityczki, leżącego na OIOM-ie. "To co @elzbietawitek zrobiło dziś @RadioZET_NEWS jest haniebne i zwyczajnie nieludzkie. Brak empatii dla bólu i cierpienia rodziny, ujawnienie szczegółów stanu zdrowia chorego, pominięcie spotkania z Marszałek i otrzymania wielu odpowiedzi, to nie jest dziennikarstwo. To hienizm" – napisał na Twitterze.

Lub też dostrzegają spisek dziennikarzy, którzy uwzięli się na władzę:

  • "system" – to jeszcze Tomasz Poręba, który zbadał, jakie informacje ukazują się w wolnych, komercyjnych mediach, a jakie nie, połączył kropki i zawyrokował: "Niech każdy sam wyciągnie wnioski, jak działa ten system".

Czytaj też: Prezenter TVP Rafał Brzozowski zwycięzcą opolskiego koncertu produkowanego przez TVP

Stałym motywem w wypowiedziach polityków jest też łączenie mediów, które nie śpiewają, jak im przygrywa władza, z opozycją. W skrócie: kto nie z nami, ten z PO:

  • "działacze TVN" – premier Mateusz Morawiecki wzmożył się podczas święta ruchu ludowego w Starej Błotnicy. Nawiązując do słów Stanisława Mikołajczyka, Morawiecki grzmiał: "Czy to wam czegoś nie przypomina? Tak, do was mówię, redaktorzy TVN i działacze Platformy Obywatelskiej, czyli również działacze TVN, bo to jedno. (...) Plujecie na wszystko, co jeszcze wczoraj było święte. Przed chwilą widziałem tutaj obraz Jana Pawła II, naszego wielkiego rodaka, który dbał o patriotyzm, ruch ludowy, niepodległość i suwerenność. Zostawcie go w pokoju, to jest nasza świętość, świętość ruchu ludowego i wszystkich, którym leży na sercu dobro Polski".

  • "telewizja Tuska" – rzecznikowi PiS Rafałowi Bochenkowi bardzo leży na żołądku największa polska komercyjna telewizja. Ostatnio oskarżył ją o podsłuchiwanie prywatnych rozmów. Bochenek pisał: "Standardy telewizji Tuska TVN. Po zakończonej konferencji prasowej na Podkarpaciu, gdzie wszystkie media mogły zadawać pytania, podsłuchują prywatne rozmowy, byle tylko mieć do siania nienawiści i dezinformacji o g.19. W TVN łamią nie tylko zasady, ale też prawo, pamiętajcie". Potem Onet na podstawie całego, niepociętego materiału, wyjaśniał: "W materiale wideo możemy zauważyć, że Jarosław Kaczyński prowadzi rozmowę z kilkoma osobami w pobliżu samochodu. Rozmowy te są rejestrowane telefonami przez kilka osób, słychać również dźwięk aparatów fotograficznych. Nagle do jednej z osób nagrywających – najprawdopodobniej reporterów TVN – zbliża się rzecznik PiS i oświadcza, że konferencja prasowa została zakończona. Osoby te oddalają się, jednak Bochenek nie ustępuje i pyta, czy mają jeszcze jakieś pytania. Dodaje, że jest to prywatna rozmowa. W tym momencie już nie nagrywano Jarosława Kaczyńskiego".

Maciej Świrski, przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, otwarcie prezentujący poglądy bliskie władzy, w wywiadzie dla „Sieci” mówił niedawno o problemie polskich mediów: "A jeszcze większy (problem – przyp. red.) z tym, że polska racja stanu w dużej części mediów dla wielu dziennikarzy nie jest najważniejsza. Czasem jest drugorzędna, a niekiedy te media przeciw niej pracują".

Bez wątpienia ten absurdalny pogląd jest bardzo popularny wśród polityków władzy, którzy rację stanu utożsamiają z interesem jednej partii. Ataków na media z ich strony będzie więc przybywać.

Czytaj też: NIK zawiadomił prokuraturę ws. byłych prezesów Radia Poznań i Radia Opole

(MAT, 12.06.2023)

* Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter
Pressletter
Ta strona korzysta z plików cookies. Korzystając ze strony bez zmiany ustawień dotyczących cookies w przeglądarce zgadzasz się na zapisywanie ich w pamięci urządzenia. Dodatkowo, korzystając ze strony, akceptujesz klauzulę przetwarzania danych osobowych. Więcej informacji w Regulaminie.