Dział: TELEWIZJA

Dodano: Marzec 24, 2023

Narzędzia:

Drukuj

Drukuj

Gotowi na wrzaski polityków w telewizji? Piasecki sobie poradził, ale będzie gorzej

„Przerwijcie na moment swoją dyskusję, dlatego że taki sposób jej prowadzenia nie prowadzi do niczego. Powiedziałbym, że wystawia wam kompromitujące świadectwo i tym stwierdzeniem skończę ten program” - oznajmił Konrad Piasecki i zakończył „Kawę na ławę” (screen: TVN 24 GO)

Przez wzrost napięcia związanego z nadchodzącą kampanią wyborczą programy z udziałem polityków tracą wartość informacyjną i opiniotwórczą. Problem polega na tym, że nie za bardzo wiadomo, jak je uzdrowić – mówią dziennikarze w ślad za głośną awanturą w ostatnim programie "Kawa na ławę".

„Drodzy państwo, przerwijcie na moment swoją dyskusję, dlatego że taki sposób jej prowadzenia nie prowadzi do niczego. Powiedziałbym, że wystawia wam kompromitujące świadectwo i tym stwierdzeniem skończę ten program” - oznajmił w pewnym momencie Konrad Piasecki podczas ostatniego wydania „Kawy na ławę” na antenie TVN 24. Dotrzymał słowa i chwilę później program zakończył.

Gośćmi nietypowo zakończonego programu byli: Magdalena Biejat (Lewica), Joanna Mucha (Polska 2050), Andrzej Dera (Kancelaria Prezydenta RP), Krzysztof Hetman (PSL), Artur Soboń (PiS) i Cezary Tomczyk (PO). Dyskutowano o inflacji, aferze wokół NCBiR i rozpoczynającej się kampanii wyborczej przed jesiennymi wyborami parlamentarnymi. Podczas burzliwej dyskusji politycy wzajemnie przekrzykiwali się.

„Chcę zerwać z tym zgubnym nałogiem, który przez pierwsze 17 minut tego programu się wytworzył. Proszę o nieprzerywanie sobie” – próbował uspokajać atmosferę Konrad Piasecki.

Gdy to nie pomogło, ogłosił nową zasadę: „Wszyscy poza osobą, która mówi, mają wyciszone mikrofony" – oświadczył. To również nie uspokoiło polityków. W finale, gdy prowadzący „Kawę na ławę” ogłosił, że przerywa program, próbowała mu jeszcze przerwać posłanka Joanna Mucha.

Większość obserwatorów, którzy oceniali potem awanturę w „Kawie na ławę”, sugerowali, że program zakończony został przed czasem - właśnie w reakcji na niesubordynację gości. Jednak Konrad Piasecki w rozmowie z „Pressewisem” podkreśla, że "Kawa" dobiegała końca i zakończył ją nietypowo, ale o czasie.

Czytaj też: REM broni tekstów o sex workerkach. Minister uważa, że "godzą w moralność społeczeństwa"

W ocenie prowadzącego "Kawę na ławę" rosnący poziom politycznego napięcia nie sprzyja debacie publicznej. – Z tego nie wynika, że ta debata całkiem straciła sens. Choćby z punktu widzenia widza. Do „Kawy na ławę” staram się zapraszać polityków, którzy potrafią zapanować nad emocjami i próbują rozmawiać z politycznymi rywalami. Jednak dobre doświadczenia z przeszłości nie gwarantują, że wszyscy uczestnicy programu będą umieli poskromić swój temperament, gdy i tym razem zasiądą do stołu „Kawy” – mówi.

Może - aby uniknąć sytuacji takich jak w ostatniej „Kawie na ławę” - należy zweryfikować i odświeżyć listę zapraszanych gości? – Po takich wydarzeniach dostaję maile z sugestiami, kogo powinienem przestać zapraszać. Niestety, brakuje w nich propozycji, kogo zapraszać powinienem. Dobierając gości, zachowuję partyjne „parytety”, tzn. zapraszam zawsze reprezentantów klubów parlamentarnych, rotacyjnie – kół oraz kogoś z Kancelarii Prezydenta RP. Niektórych polityków, ze względu na ich zachowanie zapraszać przestałem, ale nie widzę powodu, by przeprowadzać jakąś wielką personalną rewolucję i całkowicie zmienić wachlarz zapraszanych gości – przekonuje Konrad Piasecki.

Czytaj też: Kariera Klarenbacha w TVP nie dziwi, a "afera chorobowa" to w sumie drobiazg

- Ostatnia „Kawa na ławę” pokazała po raz kolejny, że nawet tak znakomity i doświadczony prowadzący, jakim jest Konrad Piasecki ma kłopot z poprowadzeniem programu z jednoczesnym udziałem kilku polityków. To dowodzi, że kampania wyborcza już de facto się rozpoczęła – mówi prof. Krystyna Doktorowicz, medioznawczyni z Uniwersytetu Śląskiego. – Politycy w telewizyjnym studio zachowują się tak, jakby byli na wiecu: przekrzykują się, odwołują do emocji. W takiej atmosferze nie ma miejsca na merytoryczną dyskusję. Dlatego takie programy tracą wartość informacyjną oraz opiniotwórczą, bo trudno odnaleźć w nich fakty, a przez to – budowane na ich podstawie oceny – dodaje.

Karolina Lewicka, dziennikarka polityczna Radia Tok FM, zaznacza, że prowadzenie programów z udziałem kilku polityków jest dla prowadzącego dużym wyzwaniem. – Przekonałam się o tym, prowadząc przed 2015 rokiem program w TVP z udziałem pięciu, sześciu polityków. Miałam zbyt mało czasu, by odnieść się i zbić wypowiedzi zawierające fałszywe informacje lub – przygotowany pieczołowicie, ale niezgodny z rzeczywistością - przekaz propagandowy – mówi.

W jej ocenie w ciągu ostatnich lat zmienił się stosunek znacznej części polityków do prawdy w klasycznym rozumieniu. – Dawniej, gdy prezentowałam bezsporne fakty, oparte na liczbach czy nagraniach, politycy odnosili się do nich, próbowali się tłumaczyć, bywali zawstydzeni. Dziś prawda według arystotelesowskiej definicji, rozumiana jako twierdzenia zgodne z rzeczywistością, dla znacznej części polityków nie ma żadnego znaczenia - mówi Karolina Lewicka.

Czytaj też: Ekke Overbeek rozliczający Jana Pawła II nie działa w socialach, ale internauci z nim dyskutują. Konta fałszywe

I dodaje: - Politycy po prostu nie chcą się do prawdy odnosić. Programy z udziałem grupy polityków przestały być w tej sytuacji miejscem debaty, mają małą wartość poznawczą. Znacznie większą wartość mają dziś wywiady z jednym lub dwoma politykami, podczas których rozmówcy mają znacznie mniejsze możliwości uzyskania pozycji dominującej nad prowadzącym – mówi Karolina Lewicka.

- Mimo emocji i wrzawy towarzyszącej ostatniemu wydaniu wierzę w sens i formułę takich programów jak „Kawa na ławę” – mówi Konrad Piasecki. – Program, tydzień w tydzień, ogląda ponadmilionowa widownia. Dla wielu widzów to – takie mam wrażenie – jeden z niewielu albo wręcz jedyny kontakt ze światem polityki. Jego formuła polega na zapraszaniu polityków. I to stanowi jego istotę. Jeśli ktoś mówi, że formuła „Kawy na ławę” się wyczerpała, to ja radzę, by stworzył inny program, który będzie tak popularny i który dostarczy tak wielu osobom tak potężną dawkę wiedzy o stanowiskach różnych partii na temat tego, co się dzieje w naszej rzeczywistości – podkreśla Konrad Piasecki.

(JF, 24.03.2023)

* Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter
Pressletter
Ta strona korzysta z plików cookies. Korzystając ze strony bez zmiany ustawień dotyczących cookies w przeglądarce zgadzasz się na zapisywanie ich w pamięci urządzenia. Dodatkowo, korzystając ze strony, akceptujesz klauzulę przetwarzania danych osobowych. Więcej informacji w Regulaminie.