Temat: na weekend

Dział: OPINIE

Dodano: Styczeń 07, 2022

Narzędzia:

Drukuj

Drukuj

"Banały, regres i Ordo Iuris" - Janowski przedstawił nowy program Zachęty

- Dużo dętych fraz, za którymi nic nie idzie – mówi Emilia Dłużewska z "Gazety Wyborczej" (fot. Robert Drózd/Wikipedia)

Przez najbliższe cztery lata za jedną z najważniejszych galerii sztuki w Polsce odpowiadać będzie Janusz Janowski. Osoby ze środowiska artystycznego określają jego wybór mianem "policzka wymierzonego pracownikom, artystom, ale też publiczności."

Janusz Janowski objął nowe stanowisko 3 stycznia, Ministerstwo kultury zapewnia, że pierwszy rok kadencji nowego dyrektora będzie upływał "pod znakiem kontynuacji najważniejszych działań programowych i wzmacniania zasobów instytucji". Ale mimo to Janowski przedstawił kilkunastostronicowy autorski program dotyczący działań galerii.

"Parodia opisu kuratorskiego"

Emilia Dłużewska, dziennikarka "Gazety Wyborczej", stwierdza, że program Janowskiego brzmi jak parodia opisu kuratorskiego. - Dużo skomplikowanych, dętych, niby-filozoficznych fraz, za którymi nic tak naprawdę nie idzie - mówi. - W porównaniu z programami innych instytucji kultury jest tutaj bardzo mało konkretów. Nie tylko, jeśli chodzi o sam program czy nazwiska artystów. Nie ma celów związanych z frekwencją, a także - co też ważne - nie ma nic o planach dotyczących infrastruktury - wyjaśnia Dłużewska.

Dodaje, że temat zadbania o zabytkowy gmach galerii, zapewnienia funduszy na bieżące naprawy i remonty został całkowicie pominięty przez nowego dyrektora.

Czytaj też: Malarz nieudolny, teoretyk nieistotny. Współpracownik TV Republika będzie dyrektorem Zachęty

W programie Janowskiego czytamy m.in. o wystawie "Christianitas" z dziełami odwołującymi się do problematyki religijnej, czy "Sztuki w rodzinie", w ramach której zaprezentowane mają być dorobki artystyczne twórców połączonych więzami rodzinnymi.

Janowski wymienia wśród artystów, którzy mieliby trafić na ściany galerii, m.in. zmarłego w 2018 roku Edwarda Dwurnika, jako "artysty rzadziej prezentowanego czy wprost przemilczanego", który otrzymał w zeszłym roku bardzo dużą retrospektywę w toruńskim CSW. Dłużewska zwraca uwagę na brak artystek. Jedyna wymieniona to Magdalena Abakanowicz, która podobnie jak Dwurnik określana jest mianem twórczyni "zapomnianej". - A przecież jej praca jest najdrożej sprzedanym dziełem sztuki w Polsce - podkreśla dziennikarka, przypominając, że jej "Bambini" poszło za 13,6 mln zł zaledwie miesiąc temu, 8 grudnia 2021 r.

Polska dla Polski

Aleksander Hudzik, dziennikarz działu kultury w "Newsweeku" zwraca uwagę na fakt, że Janowski nadużywa w swoim programie słowa "Polska". - Cztery lata pod jego rządami będą stały pod znakiem izolacji. Izolacji wobec tego, co z zagranicy i tego, co dotychczas tworzyło mainstream - mówi. Również on zwraca uwagę na Dwurnika i Abakanowicz jako artystów "zapomnianych". - Program Janowskiego zdradza też jego sposób działania. Wystawa Kulisiewicza zapowiadana w ramach cyklu artystów zapomnianych została zapowiedziana bez uprzedzenia Muzeum w Kaliszu, gdzie znajdują się prace artysty - podkreśla dziennikarz.

Hudzik dalej: - Zdania, które mnie uderzają w programie, dotyczą nie kształtu, a formy sprawowania władzy. "Specjalna komisja merytoryczna" powoływana do weryfikacji prac, w tym tych, które będą reprezentować Polskę na biennale sztuki w Wenecji, brzmi groteskowo. W rzeczywistości jest zmyślnym rozszerzaniem wpływów prawicy w sztuce, kolejnym i być może najbardziej dotąd spektakularnym, jej triumfem.

Brak konkretów

Janowski w programie poinformował również, że planuje współpracować z zewnętrznym biurem prawnym. Komentatorów martwi też fakt, że na pierwszym spotkaniu z pracownikami galerii dyrektor pojawił się w towarzystwie mecenasa Jerzego Kwaśniewskiego - prezesa Ordo Iuris, którego kancelaria prowadzi obsługę prawną Związku Polskich Artystów Plastyków (którego prezesem nadal jest Janowski).

Tymczasem brakuje konkretów dotyczących zatrudnienia w Zachęcie. - W wielu programach instytucji jest dokładnie napisane, ilu ludzi pracuje w odpowiednim dziale, jakie są plany dotyczące tych działów i stanu zatrudnienia, a nawet informacja o strukturze wiekowej załogi - zauważa Dłużewska.

Dziennikarka porównuje program Janowskiego z programem Piotra Bernatowicza, innego z dyrektorów wybranych przez obecną władzę. - Za dyrekcji Bernatowicza w CSW dzieją się, w mojej ocenie, straszne rzeczy. Ale te rzeczy w jego programie są zapowiedziane, opisane i sproblematyzowane. Są konkretne plany i zagadnienia. Janowski nie ma nawet tego.

Nieprzedłużona umowa Hanny Wróblewskiej

Przypomnijmy, na początku grudnia 2021 r. minister kultury i dziedzictwa narodowego Piotr Gliński ogłosił, że zamierza powołać Janusz Janowskiego, malarza, prezesa Związku Polskich Artystów Plastyków, redaktora naczelnym ukazującego się od 2017 roku kwartalnika artystycznego "ArsForum", na stanowisko dyrektora Zachęty. Janowski miał zastąpić dotychczasową dyrektorkę Narodowej Galerii Sztuki w Warszawie Hannę Wróblewską z początkiem 2022 roku, która piastowała tę funkcję od 2010 roku. Decyzja ministra wywołała sprzeciw większość środowisk artystycznych. Zarówno artyści, pracownicy, jak i dziennikarze byli zaskoczeni, że człowiek o tak mało znaczącej pozycji w polskiej kulturze otrzymuje tak istotne stanowisko.

O tym, że umowa Hanny Wróblewskiej nie zostanie przedłużona, było wiadomo od 3 lipca 2021 roku. Obywatelskie Forum Sztuki Współczesnej, organizacja skupiająca artystów, kuratorów i ludzi kultury, skrytykowało wtedy decyzję ministra, który w ich opinii "jest zakładnikiem nieposkromionej ambicji swoich zauszników, wynagradzając czołobitną lojalność, a nie wiedzę, doświadczenie czy zdolności".

W następnych miesiącach tysiące osób podpisało list otwarty, który nawoływał ministra do przedłużenia umowy z menedżerką. Po tym, jak informacja o nowym dyrektorze trafiła do mediów, pod Zachętą odbyły się trzy protesty przeciwko tej nominacji. W trakcie jednego z nich protestujący otoczyli muzeum, trzymając się za ręce, aby wyrazić solidarność z odchodzącą dyrektorką. 

Czy protesty cokolwiek zmienią? - Powinny być sygnałem niezgody. Nie wiem, jaki będą miały kształt. Poczekajmy, w jaki sposób będzie pracował Janowski - mówi Hudzik.

(KAP, 07.01.2022)

* Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter
Pressletter
Ta strona korzysta z plików cookies. Korzystając ze strony bez zmiany ustawień dotyczących cookies w przeglądarce zgadzasz się na zapisywanie ich w pamięci urządzenia. Dodatkowo, korzystając ze strony, akceptujesz klauzulę przetwarzania danych osobowych. Więcej informacji w Regulaminie.