Wydanie: PRESS 07-08/2023

Lista Kisiela

Felieton Stefana Kisielewskiego składał się jedynie z 40 nazwisk dziennikarzy, żadnych dopisków, żadnych komentarzy. I tak wszyscy wiedzieli, że chodzi o propagandystów

Do rąk czytelników trafia nowy numer „Tygodnika Powszechnego”, datowany na 2 grudnia 1984 roku. Wielu z nich ma zwyczaj rozpoczynać lekturę od felietonu Stefana Kisielewskiego z cyklu „Widziane inaczej”. W związku z tym nieraz pierwszym ich wrażeniem jest... rozczarowanie, bo PRL-owska cenzura na teksty Kisiela ma oko od dawna i bywa, że zdejmuje je w całości. To już czasy, gdy można wpisać słynną notkę „Ustawa z dn. 31 VII 1981, O kontroli publikacji i widowisk, art. 2, pkt 1 (Dz. U. nr 20, poz. 99, zm.: 1983 Dz. U. Nr 44, poz. 204)”, za pomocą której bezradna redakcja informuje o ingerencji cenzora.

Jednak tamtego dnia felieton Kisiela ukazuje się w całości. Zatytułowany „Moje typy”, przejdzie do historii polskiego dziennikarstwa i w pewien sposób sam tę historię napisze. Bo też polskich dziennikarzy dotyczy – czterdzieściorga z nich, o powszechnie znanych nazwiskach z telewizji, radia, partyjnej prasy. Jak Broniarek, jak Guz, jak Bilik, Boniecka, Safjan, Podkowiński, Tepli, Woźniak. Wreszcie jak Urban. „Moje typy” zawierają jedynie nazwiska. I to wszystko. Ani słowa komentarza.

– „Lista Kisiela” to publikacja specyficzna, zawierająca zakamuflowaną treść – tłumaczy dr hab. Cecylia Kuta, naczelniczka Oddziałowego Biura Badań Historycznych IPN w Krakowie. – Kisielewski wymienił nazwiska 40 osób związanych z ówczesną ekipą rządzącą. W jego opinii osoby te szczególnie angażowały się w szerzenie komunistycznej propagandy i wykazywały się służalczością względem systemu. W ten sposób Kisielewski zareagował na ówczesne propagandowe posunięcia władzy – dodaje historyczka.

Choć historycy nie lubią prostych analogii – wszak świat się zmienił – warto już tutaj wprowadzić słowa Jerzego Kisielewskiego, syna Stefana, także dziennikarza: – Jesteśmy w takim momencie, że każdy z nas, jeśli nie na papierze, to w głowie ma taką listę nazwisk dziennikarzy, którzy nie są wiarygodni; osób, które sprzeniewierzyły się idei rzetelnego dziennikarstwa – mówi nam Jerzy Kisielewski.

Tomasz Borówka

Aby przeczytać cały artykuł:

Zapisz się na nasz newsletter i bądź na bieżąco z najświeższymi informacjami ze świata mediów i reklamy. Pressletter

Press logo
Ta strona korzysta z plików cookies. Korzystając ze strony bez zmiany ustawień dotyczących cookies w przeglądarce zgadzasz się na zapisywanie ich w pamięci urządzenia. Dodatkowo, korzystając ze strony, akceptujesz klauzulę przetwarzania danych osobowych. Więcej informacji w Regulaminie.