Wydanie: PRESS 11/2012

Kupa śmiechu

Satyryczny tygodnik „Charlie Hebdo” bez żenady porusza problemy, wobec których poważne francuskie media wolą nie zajmować stanowiska

Leżący na brzuchu nagi Mahomet pyta filmującego go kamerzystę: „A moje pośladki, podobają ci się moje pośladki?”. Na innym rysunku, z hasłem „Narodziny gwiazdy”, z tyłka modlącego się Mahometa wychodzi gwiazda. Te i kilka innych karykatur proroka opublikował francuski tygodnik satyryczny „Charlie Hebdo” 19 września br., zaledwie tydzień po burzy, którą wywołał w świecie muzułmańskim antyislamski film „Niewinność muzułmanów”. W obawie przed podobnymi konsekwencjami Ministerstwo Spraw Zagranicznych ogłosiło stan podwyższonego zagrożenia, wzmocniono ochronę francuskich ambasad i konsulatów w krajach muzułmańskich, w piątek zamknięto w nich francuskie szkoły.

Szok tylko w mediach

Tymczasem nie wydarzyło się nic. Nie tylko w krajach, w których przeważa islam, ale w samej Francji żadna organizacja muzułmańska nie wzywała nawet do protestów przeciwko karykaturom. Redakcji „Charlie Hebdo” nie dotknęła fatwa. Karykatury nie zbulwersowały też francuskiej opinii publicznej, bo jak wynika z sondażu zrealizowanego przez TNS Sofres dla i-Télé wprawdzie 37 proc. Francuzów poparło ich publikację, a 39 proc. było przeciwnych, ale aż 24 proc. było to obojętne.

Temat rozdmuchały natomiast francuskie media – lecz raczej dzięki umiejętnemu podgrzaniu atmosfery przez samą redakcję „Charlie Hebdo”. Tygodnik ukazuje się w środy, ale wyjątkowo już we wtorek ujawnił na Twitterze i Facebooku rysunek z najnowszej okładki: muzułmanina na wózku inwalidzkim pcha żyd z pejsami i obaj mówią do siebie: „Nie ma się z czego śmiać”, a pod karykaturą podpis „Nietykalni 2” nawiązujący do głośnego filmu. Również we wtorek najpopularniejsze francuskie radio RTL zorganizowało wieczorną debatę pod hasłem „Czy rysunki mogą pokazywać wszystko”, a dyrektor „Charlie Hebdo” Stéphane Charbonnier (znany jako Charb) był w tym samym czasie gościem kanału informacyjnego i-Télé. Temat dyskusji był ten sam: granice wolności słowa a prowokacyjna okładka jutrzejszego wydania „Charlie Hebdo”.

Mariusz Kowalczyk, Paryż, France 2

Aby przeczytać cały artykuł:

Zapisz się na nasz newsletter i bądź na bieżąco z najświeższymi informacjami ze świata mediów i reklamy. Pressletter

Press logo
Ta strona korzysta z plików cookies. Korzystając ze strony bez zmiany ustawień dotyczących cookies w przeglądarce zgadzasz się na zapisywanie ich w pamięci urządzenia. Dodatkowo, korzystając ze strony, akceptujesz klauzulę przetwarzania danych osobowych. Więcej informacji w Regulaminie.