Temat: prasa

Dział: PRASA

Dodano: Listopad 09, 2025

Narzędzia:

Drukuj

Drukuj

Rozdzielenie. Nikt nie miał pojęcia, że drogi braci Karnowskich się rozchodzą

Michał i Jacek Karnowscy stawali się ludźmi majętnymi, choć jak mówią ich znajomi – ten drugi bardziej (fot. Marcin Obara/PAP)

Nawet bliscy znajomi braci nie mieli pojęcia, że drogi Karnowskich się rozchodzą.

W zielonym ogródku ostatniego dnia sierpnia przed kamerą stają Michał Adamczyk i Marcin Tulicki. „Dwa tygodnie temu podjąłem decyzję, choć nie była ona dla mnie łatwa” – mówi Adamczyk w nagraniu opublikowanym w mediach społecznościowych.

„Ale słuszna. Bo ja też w to wchodzę” – dodaje Tulicki.

„I jeszcze kilka innych osób” – dopowiada Adamczyk.

Tak zapowiedzieli uruchomienie nowego projektu. Jakiego? W ramach budowania napięcia szczegółów nie ujawnili. Jeszcze niedawno byli w kierownictwie stacji wPolsce24. Adamczyk do 12 sierpnia był jej dyrektorem programowym, a Tulicki – szefem newsroomu.

Tego samego dnia nagranie komentuje w serwisie X Michał Karnowski, w korporacyjnym stylu członka zarządu Fratrii, nadawcy telewizji Wpolsce24, którym był: „To w ogromnej mierze dzięki Wam, mimo skromnych środków, stacja przez nas współtworzona @wPolscepl weszła w czerwcu po 7 miesiącach wzrostów na podium wśród telewizji informacyjnych. Nikt nie wierzył, daliśmy radę!”.

Najwierniejsi widzowie wPolsce24 nie przypuszczali, że Michał Karnowski też odejdzie z Fratrii i dołączy do nowego projektu Adamczyka oraz Tulickiego. „Szkoda, że odchodzą. Z dobrych dziennikarzy jeszcze tylko Pereira tam został i pan Panie Michale” – zwróciła się na X do Michała Karnowskiego użytkowniczka Katarzyna Bertnicka.

Bracia wydawali się nierozłączni. Jacek Karnowski został we Fratrii, która jest właścicielem wPolsce24, i jest redaktorem naczelnym tej telewizji.

– Pracowałem z nimi i muszę panu powiedzieć, że informacja o ich rozejściu była dla mnie absolutnym zaskoczeniem – nie kryje Piotr Barełkowski, który z Karnowskimi współtworzył telewizję wPolsce.pl.

– Nic nie wiedziałem ani nic nie wiem. Ale to chyba nie chodzi o konflikt braci, a przynajmniej to nie jest głównym powodem – przypuszcza Piotr Zaremba, publicysta i bliski znajomy Michała Karnowskiego. Zaremba zastrzega, że to tylko jego domysły. Jak się okaże – trafne.

STUDIO W SIEDZIBIE SDP

Bracia Karnowscy, Adamczyk i Tulicki mylili tropy. Żaden z nich nie odpowiedział na prośbę o rozmowę. Jednak na domofonie zawieszonym przy furtce przed Domem Dziennikarza przy ul. Foksal w Warszawie, należącym do Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich, już w połowie października wsunięta była informacja, że pod numerem 10 jest Kanał Tak. Naciskam przycisk. Nikt się nie zgłasza, ale zamek elektryczny otwiera furtkę.

Pukam do drzwi oznaczonych numerem 10, nikt nie otwiera. Łapię za klamkę – zamknięte. Wchodzę na trzecie piętro. W otwartych drzwiach pojawia się Michał Karnowski. Nie byliśmy umówieni na spotkanie, bo nie mogłem się doprosić o rozmowę. Przedstawiam się i pytam, czy możemy porozmawiać. Karnowski uśmiecha się i zaprasza do środka. Proponuje kawę, nalewa do szklanki wodę, częstuje ciemnymi winogronami.

Karnowski, Adamczyk i Tulicki zorganizowali tu studio. Niewielkie, skromne. Za wysokim stołem, gdzie mają występować, zmieszczą się we trzech, ale dla kolejnej osoby miejsca zabraknie. Na ścianie powiesili żółte logo ich kanału, który został założony na YouTubie 10 września – wykrzyknik i ich nazwiska Tulicki, Adamczyk, Karnowski wpisane w pionie, żeby pierwsze litery układały się w słowo „TAK”. Naprzeciwko stołu statywy z lampami oświetleniowymi. Studio oddzielone jest kotarą od drugiego, większego, ale niezagospodarowanego pomieszczenia z wyjściem na balkon. – Może w przyszłości zorganizujemy tu drugie studio – mówi Michał Karnowski.

Siadamy w niewielkim pokoju obok, gdzie ustawiono trzy biurka – nie pierwszej nowości. – Kupiliśmy je w komisie – wyjaśnia Karnowski. Na jednym z nich stoją trzy monitory do montażu materiałów wideo. Karnowski zapewnia, że wynajmują te pomieszczenia od SDP. Ta organizacja, od lat zdominowana przez prawicowych pracowników mediów, zajmuje się głównie propagandowym wspieraniem PiS. We władzach oddziału mazowieckiego SDP zasiedli Michał Karnowski i Michał Adamczyk.

Michał nie chce powiedzieć, ile dokładnie płacą za wynajem. Pytam więc o to prezeskę SDP Jolantę Hajdasz. Zasłania się tajemnicą handlową. – Pomieszczenia zostały wynajęte na zwyczajnych zasadach handlowych, takich samych, jakie mają inne podmioty wynajmujące od nas biura. Te, które wynajmują redaktorzy związani z projektem TAK, nie miały od kilku miesięcy najemcy, więc cieszę się, że udało ich się znaleźć. Także w tym wypadku obowiązuje mnie tajemnica handlowa, nie mogę więc podać konkretnej stawki, tak jak nie podaję jej publicznie w stosunku do innych najemców. Zapewniam jednak, że podpisaliśmy umowę taką, jak z innymi podmiotami – odpowiada Hajdasz.

W październiku, przed startem Kanału TAK, jego założyciele nagrywają w swoim studiu serię tzw. rolek. Marynarki i krawaty zamienili na bluzy z kapturami. „Bardzo często, chyba najczęściej, pytacie nas, dlaczego jesteśmy tu, gdzie jesteśmy teraz, a nie tam, gdzie byliśmy wcześniej” – mówi na jednym z filmików Tulicki, w żółtej bluzie.

„No to odpowiadamy szczerze i bez owijania w bawełnę. Dosłownie za chwilę” – wypowiada swoją kwestię Karnowski, w bluzie bordowej.

„Na nowym kanale, kanale TAK Tulicki, Adamczyk, Karnowski. Do zobaczenia” – puentuje Adamczyk, w bluzie granatowej.

Gra dynamiczna muzyka. Na koniec Tulicki staje między kolegami i ich obejmuje. Uśmiechają się, Karnowski pokazuje kciuk do góry. Niczego jednak nie wyjaśniają.

DZIENNIKARSKIE POCZĄTKI

Obecność Michała Karnowskiego w projekcie z Tulickim i Adamczykiem wzbudziła konsternację, bo od 15 lat był związany biznesowo ze swoim bratem bliźniakiem Jackiem, który został we Fratrii. Urodzili się 3 września 1976 roku w Koszalinie, za dziennikarstwo zabrali się jeszcze w latach 90. ubiegłego wieku. Michał zaczynał jako dziennikarz „Gazety Olsztyńskiej”. Potem pracował w tygodniku „Antena”. Od 2001 roku był w pierwszym składzie redakcji tygodnika „Newsweek Polska”, wydawanego przez Axel Springer Polska (dziś Ringier Axel Springer Polska), gdzie pracował do 2006 roku. Następnie, w ramach tego samego wydawnictwa, przeszedł do „Dziennika. Polska–Europa–Świat”, gdzie doszedł do stanowiska zastępcy redaktora naczelnego, którym był Robert Krasowski. W 2009 roku zaczepił się w dziale opinii dziennika „Polska The Times”. Odszedł stamtąd na początku października 2010 roku. Miał gdzie odchodzić, bo miesiąc wcześniej uruchomił z bratem Jackiem serwis wPolityce.pl.

– Jakoś tak się złożyło, że przez całe swoje życie uruchamiałem jakieś projekty. I teraz też to robię – mówi Michał Karnowski.

Jacek, brat Michała, w 2010 roku stracił pracę w Telewizji Polskiej, gdzie był szefem „Wiadomości”. Wcześniej pracował m.in. w sekcji polskiej BBC. Był też szefem reporterów codziennego programu informacyjnego telewizji Puls – „Puls raport”. Znajomi Jacka opowiadają, że stał się jawnym poplecznikiem Prawa i Sprawiedliwości po katastrofie smoleńskiej, do której doszło 10 kwietnia 2010 roku. W serwisie wPolitce.pl objął stanowisko naczelnego. Serwis Karnowskich szybko stał się prawicowym tabloidem, w którym gloryfikowano PiS i Jarosława Kaczyńskiego, a krytyków tej partii mieszano z błotem. Niektórzy nazywali go „w potylicę”.

OSTRA GRA

W połowie 2010 roku ówczesny redaktor naczelny „Rzeczpospolitej” (wydawcą wtedy był Mecom) Paweł Lisicki (obecnie naczelny tygodnika „Do Rzeczy”) zaprasza Michała Karnowskiego do przygotowywania konserwatywnego tygodnika „Uważam Rze”.

Magazyn zajął mocną pozycję na rynku prawicowych mediów. Jednak gdy wydawcą „Rzeczpospolitej” i „Uważam Rze” w 2011 roku został Grzegorz Hajdarowicz i jego Gremi Media, w redakcjach tych tytułów spodziewano się, że dni Pawła Lisickiego są policzone. Najpierw został odwołany ze stanowiska naczelnego „Rzeczpospolitej”, a pod koniec listopada 2012 roku przestał być też szefem tygodnika. To oznaczało koniec „Uważam Rze” w dotychczasowej formule. Z Lisickim z tygodnika odeszli najbardziej znani autorzy i z marszu przystąpili do przygotowywania nowego prawicowego tygodnika „Do Rzeczy”, który trafił do sprzedaży pod koniec stycznia 2013 roku.

Tylko że bracia Karnowscy mieli już swój tygodnik – „W Sieci” (tytuł potem zmieniony z powodu sporu prawnego z Gremi Media na „Sieci”), którego pierwszy numer ukazał się dwa dni przed zwolnieniem Lisickiego. Okazało się, że bracia przygotowywali nowe, konkurencyjne pismo, pracując w „Uważam Rze”. Karnowskim udało się namówić część autorów „Uważam Rze” do współpracy w istniejącym już tygodniku, a nie dopiero planowanym. Gdy Lisicki próbował jak najszybciej uruchomić nowe pismo, Karnowscy już przejmowali czytelników „Uważam Rze”.

Paweł Lisicki w rozmowie z „Press”, która ukazała się w lutym 2013 roku, na pytanie, czy nie ma żalu do braci Karnowskich o to, że wbili mu nóż w plecy, odpowiedział: „Nie mam żadnej rany w plecach”.

– Miał ogromny żal do Karnowskich o to, że w tajemnicy przygotowywali sobie spadochron na wypadek, gdy on będzie miał kłopoty. A do tego zabrali mu ludzi, którzy mogli być wsparciem w przygotowywaniu nowego pisma – opowiada osoba dobrze znająca środowisko prawicowych dziennikarzy.

***

To tylko fragment tekstu Mariusza Kowalczyka. Pochodzi on z najnowszego numeru „Press”. Przeczytaj go w całości w magazynie.

„Press” do nabycia w dobrych salonach prasowych lub online (wydanie drukowane lub e-wydanie) na e-sklep.press.pl.

Czytaj też: Nowy "Press": Antoni Słodkowski, bracia Karnowscy, Szymon Hołownia i AI

Press

Mariusz Kowalczyk

* Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter
Pressletter
Ta strona korzysta z plików cookies. Korzystając ze strony bez zmiany ustawień dotyczących cookies w przeglądarce zgadzasz się na zapisywanie ich w pamięci urządzenia. Dodatkowo, korzystając ze strony, akceptujesz klauzulę przetwarzania danych osobowych. Więcej informacji w Regulaminie.