Autorki z Kolektywu Dziennikarstwa Aktywistycznego zatrzymane na 34 godziny za dokumentowanie protestu
Lena Grycel i Maria Rożek będą składać zażalenie na zatrzymanie przez policję (screen: Facebook.com/KDA)
Maria Rożek i Lena Grycel z Kolektywu Dziennikarstwa Aktywistycznego dopiero po 34 godzinach odzyskały wolność. Zostały zatrzymany przez policję w Gdańsku, kiedy dokumentowały protest pod historyczną bramą Stoczni Gdańskiej. Nie postawiono im zarzutów, zostały przesłuchane w charakterze świadków, ale sprzętu wciąż nie odzyskały.
W sobotę 30 sierpnia o 9.30 rano przed bramą Stoczni Gdańskiej członek Ostatniego Pokolenia oraz lider Obywateli RP Paweł Kasprzak protestował, próbując zwrócić uwagę na katastrofę klimatyczną. Jeden z aktywistów rozpylił farbę na elewację budynku ochrony Stoczni, która jest zabytkiem. W kontynuacji protestu przeszkodziła im policja. Zajście dokumentowały Maria Rożek i Lena Grycel z Kolektywu Dziennikarstwa Aktywistycznego, ale funkcjonariusze szybko im to uniemożliwili. Obie kobiety informowały, że są dziennikarkami i okazały legitymacje prasowe, a mimo tego je zatrzymano.
W rozmowie z "Presserwisem" obie zapewniają, że na komisariacie funkcjonariusze wyśmiewali ich legitymacje. Oficjalnie Pomorska Policja przekazała posłance Agnieszce Pomaskiej, że „żaden uczestnik tej akcji nie miał legitymacji prasowej”, a „samo posiadanie aparatu czy deklarowanie, że jest się dziennikarzem nie ma znaczenia, tym bardziej, że nikt z uczestników nie dysponował legitymacją prasową”.
Oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji w Gdańsku Mariusz Chrzanowski przekazał "Presserwisowi", że „podczas czynności procesowych osoby zatrzymane nie okazały dokumentów ani nie wniosły takich informacji do protokołów przesłuchań”.
Tymczasem obie okazały nam screeny swoich legitymacji oraz policyjnych kwitów depozytowych, w których wymieniona jest legitymacja prasowa. Maria Rożek zapewnia: - Pokazywałyśmy im legitymacje prasowe i mówiłyśmy kim jesteśmy. Wielokrotnie.
Maria Rożek i Lena Grycel od grudnia 2024 roku prowadzą Kolektyw Dziennikarstwa Aktywistycznego, publikując głównie na swoich kanałach w social mediach, zwłaszcza na Instagramie. Informują o protestach, akcjach i procesach aktywistów. Grycel wcześniej była fotografką w mediach.
Kolektyw Dziennikarstwa Aktywistycznego jest w trakcie rejestracji. Czy w takim razie prawo prasowe nie chroni autorek tego projektu? - Nawet jeśli nie mamy zarejestrowanego tytułu, to wykonując pracę dziennikarską jesteśmy dziennikarzami. Wynika to wprost z definicji prawa prasowego - odpowiada Konrad Siemaszko, prawnik z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.
Siemaszko dodaje, że choć prawo przewiduje obowiązek rejestracji tytułu prasowego, to sam fakt, czy coś jest zarejestrowane, czy nie, nie przesądza o tym, czy coś jest lub nie jest medium. - Gdyby tak było, to oznaczałoby, że mamy do czynienia z koncesjonowaniem prasy, zaś tego zakazuje m.in. Konstytucja RP. Obowiązek rejestracji ma charakter porządkowy, ale nie przesądzający o statusie dziennikarskim – podkreśla prawnik HFPC.
Innego zdania jest Ewa Siedlecka – dziennikarka "Polityki", specjalizująca się w tematyce prawnej, która czasami uczestniczy w protestach Ostatniego Pokolenia. -Jeżeli to jest podmiot niezarejestrowany – a istnieje taki obowiązek - to nie były dziennikarkami, bo nie spełniły tej definicji. Jednak to nie daje policji prawa do wyrywania im sprzętu, co miało miejsce. Nagrywanie w miejscu publicznym nie jest przestępstwem. To raczej policja nie była zainteresowana rejestrowaniem sytuacji, bo sama łamała prawo podczas interwencji – ocenia dziennikarka, która przejrzała kilkanaście nagrań ze zdarzenia pod bramą Stoczni. Zatrzymanie kobiet na 34 godziny nazywa „skandalem”. Uważa, że to, co je spotkało, to element „zamierzonych represji władzy” wobec działań Ostatniego Pokolenia, bo politycy rządzący ostro krytykowali tę organizację.
- Każdy ma prawo rejestrować, co robi na ulicy. I policji wara od tego. Z takich nagrań policja sama wiele razy korzysta. Te panie miały prawo rejestrować to, co się tam działo, bez względu na to, czy są dziennikarkami, czy też nie – podsumowuje Seweryn Blumsztaj, prezes Towarzystwa Dziennikarskiego.
Ostatecznie dziennikarki zostały przesłuchane w charakterze świadków, nie postawiono im żadnych zarzutów. Będą składać zażalenie na zatrzymanie. Nadal nie oddano im sprzętu. Jak informuje gdańska policja – prokurator wydał polecenie zabezpieczenia ich „nośników danych”.
Maciej Piasecki, do niedawna dziennikarz, a obecnie konsultant bezpieczeństwa dla dziennikarzy i stypendysta Internews, Atlantic Council i ICANN, poinformował o zatrzymaniu dziennikarek organizacje międzynarodowe, m.in. Reporterów Bez Granic i Commitee to Protect Journalists.
(KB, 03.09.2025)










