Temat: telewizja

Dział: TELEWIZJA

Dodano: Lipiec 12, 2025

Narzędzia:

Drukuj

Drukuj

Pluszowy krzyż Republiki. Dziennikarze niechętnie przyznają, że powinno się ją wpuszczać

Olechowski w rozmowie z „Press” sięga po najsilniejsze argumenty: – To, co robi z nami rząd Tuska, to otwarcie wrót do piekieł. Przestajemy żyć w demokratycznej Polsce, a zaczynamy w putinowskiej Rosji. Jesteśmy na progu tworzenia dyktatury. To dehumanizowanie nas, mechanizmy jak z nazistowskich Niemiec – mówi (fot. Andrzej Jackowski/PAP)

W ostatnią środę Republika nie została wpuszczona na posiedzenie sztabu kryzysowego z udziałem premiera Donalda Tuska. To nie pierwszy raz kiedy stacja Sakiewicza jest bojkotowana – do podobnych sytuacji dochodziło już przed rokiem, o czym pisał Krzysztof Boczek w magazynie "Press".

***

Ten tekst Krzysztofa Boczka pochodzi z archiwalnego wydania magazynu „Press” – nr 11-12/2024. Teraz udostępniliśmy go do przeczytania w całości dla najaktywniejszych Czytelników.

***

Choć ludzie mediów przyznają, że niewpuszczanie TV Republika na konferencje prasowe to zła praktyka, która nie powinna mieć miejsca, to dodają jednak: to nie są dziennikarze, a premiera po ludzku rozumiemy.

Czytaj też: Ekipy Republiki nie wpuszczono na posiedzenie sztabu kryzysowego z udziałem premiera Tuska

Na konferencji prasowej Szymona Hołowni z ruchem Polska 2050 24 września reporter TV Republika – nie wymieniono jego nazwiska w materiale – poskarżył się marszałkowi, że nie może zadawać pytań na konferencjach Donalda Tuska, a TV Republika jest „sekowana”.

Hołownia: „Niezwykle panu współczuję pozycji, w której pan się znalazł, i cieszę się, że mówi nam pan o tym i możemy się z panem tym bólem podzielić. (…) Rozumiem, że męczeństwo na pluszowym krzyżu kusi, ale z szerszej perspektywy wygląda to dość kuriozalnie”.

„ZŁODZIEJE CZY DZIENNIKARZE?”

Serial zaczął się pod koniec stycznia br. Pierwszy raz nie wpuszczono reportera TV Republika Łukasza Żmudy na konferencję prasową ministra kultury i dziedzictwa narodowego. 20 innych redakcji weszło. Konferencja odbyła się tuż po oddaleniu przez sąd wniosku o wpis likwidacji TVP do KRS, a wcześniej – dla Polskiego Radia. TV Republika zaś od dawna – zgodnie z retoryką PiS – przekonywała, że nowy rząd przejął media publiczne nielegalnie, i nazwała ministra kultury „pułkownikiem służb”.

29 stycznia Republika znów się poskarżyła, że jej dziennikarze nie weszli tym razem na konferencję ministra sprawiedliwości Adam Bodnara i europejskiej prokurator generalnej Laury Kövesi. O wyjaśnienia w tej sprawie poprosił rzecznik praw obywatelskich. „Niedopuszczenie do udziału w konferencji prasowej uniemożliwiło dziennikarzom zadanie pytań w sprawach istotnych z punktu widzenia opinii publicznej, dlatego może zostać uznane za naruszenie wolności wyrażania swoich poglądów oraz pozyskiwania i rozpowszechniania informacji wyrażonej w art. 54 ust. 1 Konstytucji RP” – pisał prof. Marcin Wiącek.

Ministerstwo wytłumaczyło, że stacja spóźniła się na tzw. photo opp i „nie było już możliwości ustawienia dodatkowej kamery”. Ale reporter TV Republika zadawał pytania podczas spotkania z mediami chwilę później. I faktycznie – na nagraniach z konferencji Michał Jelonek z TV Republika zadaje pytanie. I to jako pierwszy.

Gdy na kolejnej konferencji w połowie lutego urzędnicy MKiDN znów nie wpuścili ekipy TV Republika, minister odkrył karty. Twierdził, że w czasie kiedy posłowie PiS i dawne władze telewizji publicznej „siłowo zajmowały gmachy TVP”, TV Republika korzystała „nielegalnie” ze sprzętu, studiów i znaków towarowych TVP. Z tego powodu stacja skierowała przedsądowe wezwania do TV Republika. „Póki nie będę miał pewności, że jest to instytucja dziennikarska, a nie instytucja złodziei, nie widzę żadnego powodu, żeby zapraszać tych przedstawicieli na moje konferencje” – tłumaczył.

W rozmowie z „Press” Sienkiewicz dodał: „Nie wpuszczałem ich nie dlatego, że mi się nie podobają, ani dlatego, że są funkcjonariuszami PiS-u, ale że jako minister kultury poprzez podległe spółki byłem w procesie z TV Republika, a oni jego stroną. Chciałem określić ich status – czy pytanie zadaje mi dziennikarz, czy złodziej, który chce uciec od odpowiedzialności”. Zaznacza, że konferencje były emitowane na żywo, więc TV Republika nie została odcięta od informacji.

Stacja skierowała sprawę do sądu o naruszenie dóbr osobistych. Gdy w maju Hanna Wróblewska zajęła ministerialny fotel – Sienkiewicz zrezygnował z powodu swojego udziału w eurowyborach – TV Republika znów wpuszczano na konferencje MKiDN.

KROPLA

7 czerwca 2024 roku rano Donald Tusk wygłosił oświadczenie dla mediów nt. śmierci polskiego żołnierza na granicy z Białorusią. To wtedy przedstawiciel TV Republika miał się zachowywać niewłaściwie. „Złamał nie tylko, kolejny raz, zasady dotyczące udziału w wydarzeniu, ale również przekroczył granice etyki, kultury i szacunku dla zmarłego żołnierza oraz jego najbliższych” – w lipcu br. pisała Kamila Terpiał, dyrektor Centrum Informacyjnego Rządu, w odpowiedzi do RPO. Dodawała, że pracownicy Republiki od kilku tygodni „zakłócają przebieg spotkań organizowanych przez CIR w KPRM”, i to mimo „wielokrotnych próśb o zachowanie standardów”.

O co konkretnie chodziło? CIR ani KPRM tego nie precyzują. Na nagraniach z oświadczenia słychać tylko, że ktoś próbuje zadawać głośno pytanie, gdy premier już wychodzi. Potem Republika wyjaśniała, że to ich reporter „odważył się” zadać pytanie, które „nie spodobało się Tuskowi!”: dlaczego rząd nie informował o śmierci żołnierza poległego na granicy z Białorusią? „Z powodu tego pytania współpracownica premiera wysłała dziennikarza do piekła, a pracownicy KPRM zapowiedzieli, że Republika nie będzie wpuszczana na konferencje prasowe” – relacjonuje Jarosław Olechowski, szef wydawców w TV Republika. Jeden z reporterów politycznych potwierdza, że taka sytuacja i słowa miały miejsce.

Jak twierdzą Tomasz Sakiewicz, redaktor naczelny i główny właściciel stacji, oraz Jarosław Olechowski, od czerwca ekipy TV Republika systemowo nie dostają akredytacji na konferencje z premierem. Ewentualnie urzędnik informuje ich na wejściu, że nie ma ich dziennikarzy na liście. Podwoje na konferencjach Ministerstwa Sportu są także dla nich zamknięte. Olechowski twierdzi, że urzędnicy tłumaczą się tym, iż zakaz jest odgórny. – Na pewno to decyzja polityczna z samej góry. A ja jestem przekonany, że samego Donalda Tuska – podkreśla.

FALA

Gdy w połowie września południową Polskę zalała fala powodziowa, Janusz Życzkowski z Republiki nie został wpuszczony na sztab kryzysowy rządu we Wrocławiu. Przed wejściem wywiązała się drobna przepychanka. Życzkowski, trzymany za rękę przez ochroniarzy, próbował wtargnąć z kamerą w ręce. „To jest skandal! Republika!” – krzyczał przez uchylone drzwi. W sumie stacja miała zostać niewpuszczona na cztery takie spotkania z udziałem Tuska. – Jeśli go nie było, to jakoś udawało nam się wejść – twierdzi Tomasz Sakiewicz. W drugim tygodniu października Olechowski szacował, że łącznie nie wpuszczono ich ekip już na ok. 30 konferencji prasowych bądź eventów z udziałem innych mediów.

Tymczasem 3 lipca w Sądzie Okręgowym w Warszawie zapadł wyrok w I instancji w sprawie, którą Tomasz Sakiewicz wytoczył m.in. Sienkiewiczowi o niewpuszczanie TV Republika na konferencje prasowe. Wygrali. Minister kultury ma ich przeprosić, bo jak uznał sąd, odmawianie udziału stacji w konferencjach prasowych „naruszyło dobra osobiste TV Republika, w postaci dostępu do informacji”. Michał Jelonek z Republiki ogłaszał ten sukces w charakterystyczny dla nich sposób – nazywając ministra „podpułkownikiem Rympałkiem”.

Mimo że wyrok w lipcu był nieprawomocny (i nadal jest – 9 września MKiDN odwołało się od niego), Sakiewicz dostał wiatru w żagle. Republika wniosła skargę do Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji na „tłumienie oraz utrudnianie krytyki prasowej” przez KPRM. Maciej Świrski, przewodniczący KRiTV z nadania PiS, zapowiedział konsekwencje, wystąpił też do prokuratury o ściganie odpowiedzialnych urzędników. Republika składała kolejne skargi. Na początku października Olechowski szacował, że złożyli już „kilkanaście” zawiadomień i pozwów w związku z zakazami wstępu dla nich. Czy któreś z nich ma swój dalszy ciąg? Olechowski nie wie. Po naszej prośbie o sprawdzenie TV Republika ogłasza swój sukces – Prokuratura

Rejonowa Warszawa-Śródmieście wszczęła śledztwo w sprawie blokowania przez CIR udziału dziennikarzy TV Republika w konferencjach prasowych oraz innych wydarzeniach z udziałem premiera Donalda Tuska. Onet pisał: „TV Republika postawiła na swoim”.

Jeszcze większe wsparcie dla prawicowej telewizji przyszło kilka dni wcześniej. Najpierw pod koniec września cztery międzynarodowe organizacje dziennikarskie zajmujące się wolnością prasy (Article 19, International Press Institute oraz Europejska Federacja Dziennikarzy i Międzynarodowa Federacja Dziennikarzy) zgłosiły alert na platformie Safety of Journalists Rady Europy w sprawie niedopuszczenia dziennikarza TV Republika Janusza Życzkowskiego na posiedzenie sztabu kryzysowego we Wrocławiu. Polska powinna na ten alert oficjalnie odpowiedzieć do 26 grudnia 2024 roku.

Co ciekawe, za Republiką ujęło się nie tylko prawicowe Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich, lecz także prezydium lewicowego Stowarzyszenia Dziennikarzy Rzeczypospolitej Polskiej, wyrażając swój sprzeciw. „Stoimy niezmiennie na stanowisku, że to działanie [niewpuszczenie na sztab / konferencję prasową – red.] jest sprzeczne z obowiązującym porządkiem prawnym i godzące w interes publiczny – dostęp do informacji i wolność prasy stanowią fundamentalne zasady ustroju demokratycznego” – podkreślało SDRP.

Olechowski w rozmowie z „Press” sięga po najsilniejsze argumenty: – To, co robi z nami rząd Tuska, to otwarcie wrót do piekieł. Przestajemy żyć w demokratycznej Polsce, a zaczynamy w putinowskiej Rosji. Jesteśmy na progu tworzenia dyktatury. To dehumanizowanie nas, mechanizmy jak z nazistowskich Niemiec. (…) Systemowe działanie instytucji państwa wobec jednej z największych stacji telewizyjnych – dodaje.

To spójne z tym, co w TV Republika regularnie słychać – z retoryką PiS o „bodnarowcach”, „bezprawiu reżimu Tuska”, upadku demokracji i niepraworządnych działaniach koalicji.

NIECHĘĆ

W rozmowie z „Press” Olechowski zapewnia, że w Europie Zachodniej nikomu nie przyszłoby do głowy, by nie wpuszczać dziennikarzy na konferencje prasowe. – A premier, który zamknąłby dostęp dziennikarzom, byłby skończony – podkreśla.

W czerwcu br. w czasie rozprawy sądowej w ww. sprawie wytoczonej przez TV Republika ministrowi Sienkiewiczowi naczelny tej stacji pytał się retorycznie sądu: „Gdzie w Europie nie wpuszczają dziennikarzy? Takich rzeczy nie ma po prostu. Wysoki sądzie, od tej decyzji zależy, czy my jesteśmy po stronie białoruskiej, czy zachodniej cywilizacji” – przekonywał.

Sprawdzamy. Okazuje się, że w UE kolebką tego typu zachowań są orbanowskie Węgry. Już w 2016 roku Orban zakazał wstępu do całego parlamentu sześciu dziennikarzom z czterech mediów krytycznych wobec jego rządów (dziennik „Népszabadság”, tygodnik „HVG”, portale: Index i 24.hu). Za co? Zadawali pytania w miejscach do tego niewyznaczonych.

Pięć lat później nieliczne już wówczas wolne media w orbanowskich Węgrzech nie są systemowo wpuszczane na konferencje prasowe pod pretekstem „braku miejsca”, a urzędy nie odpowiadają na ich pytania. Są odcięte od informacji rządowych. Szeroko pisał o tym w swoim raporcie Human Rights Watch w 2021 roku, podając wiele przykładów. Niektórzy niezależni dziennikarze nie tylko byli wykluczani z rządowych konferencji prasowych, lecz także nie dopuszczano ich do biura premiera, a nawet nie pozwalano, by zbliżali się do wysokich rangą urzędników, by zadać im pytania – czytamy w raporcie.

Jak są przedstawiane Węgry Orbana w TV Republika? W samych superlatywach.

Niewpuszczanie na konferencje to też zwyczaj praktykowany przez byłego czeskiego premiera Andreja Babiša, sprzyjającego Orbanowi. Na ich wspólnej konferencji w 2021 roku nie wpuszczono nie tylko nieprzychylnych tym politykom żurnalistów z Czech (m.in. z portali Seznam Zprávy i Investigace.cz), ale nawet z „Die Zeit”, „Le Monde” czy ARD. „To niepokojąca praktyka, bardzo często stosowana przez rządy zarówno Orbána, jak i Babiša oraz w całej Grupie Wyszehradzkiej w celu uciszenia krytycznych mediów i ochrony polityków oraz urzędników państwowych przed trudnymi pytaniami” – ocenił wtedy wicedyrektor Międzynarodowego Instytutu Prasy (IPI) Scott Griffen.

Mówiąc to, miał zapewne też na myśli analogiczne sytuacje w Polsce za rządów PiS – bo takie były. Pytam Olechowskiego, czy protestował, gdy dziennikarze TVN, „Gazety Wyborczej” i innych mediów, krytycznych wobec PiS, nie byli wpuszczani na konferencje prasowe instytucji kontrolowanych przez PiS. Twierdzi, że czegoś takiego nie było, a gdy podaję przykłady, mówi, że nie przypomina sobie takich sytuacji. – Nie pamiętam, by prześladowano dziennikarzy w Polsce [w czasach rządów PiS – red.] – dodaje.

Przypominam mu zatem kilka z wielu sytuacji:

16 października 2018 roku – dziennikarze TVN nie zostali wpuszczeni na konferencję prasową na temat działań Zakładów Chemicznych „Nitro-Chem” SA, należących do Polskiej Grupy Zbrojeniowej SA. „Co prawda prawo prasowe nakazuje przedsiębiorstwom sektora publicznego udzielać prasie informacji o swojej działalności, ale pojęcie «akredytacji» jest pojęciem odmiennym od pojęcia «informacji prasowej», a zatem odmowa udzielenia akredytacji nie jest tożsama z odmową udzielenia informacji prasowej” – tak Polska Grupa Zbrojeniowa SA tłumaczyła swoje działania RPO.

Luty 2018 – ekipy TVN i Polsat News nie zostały wpuszczone na konferencję w siedzibie Trybunału Konstytucyjnego. Straż TK poinformowała je, że na sali jest za dużo kamer i nie mogą już podpiąć swojego sprzętu. W spotkaniu brał udział m.in. premier Mateusz Morawiecki. Na salę bez problemu weszły ekipy reporterskie TVP i Polskiego Radia. Dwa tygodnie później Julia Przyłębska oświadczyła, że informacja o niewpuszczeniu reporterów TVN i Polsat News jest… nieprawdą i pomówieniem.

Grudzień 2019 – reporter „Gazety Wyborczej” nie dostał akredytacji na „Sylwestra Marzeń” TVP w Zakopanem.

7 marca 2024 – ekipa TVN 24 nie została wpuszczona na konferencję prasową szefa NBP Adama Glapińskiego. Odmówiono akredytacji bez podania powodów.

PiS testowało tego typu praktyki, nawet zanim uzyskało władzę – już w 2014 roku nie wpuszczono reportera „Faktów” TVN na wieczór wyborczy. – Bo niechęć pana redaktora Jakuba Sobieniowskiego do PiS jest powszechnie znana – tłumaczył „Presserwisowi” rzecznik PiS Marcin Mastalerek.

ROBIĆ DYM

Wolne media i ich przedstawiciele – choć w symbolicznym stopniu – ujmowały się za TV Republika, i to od samego początku procederu ich niewpuszczania na imprezy organizowane przez przedstawicieli rządu. Zaraz po tym, jak 22 stycznia 2024 roku po raz pierwszy TV Republika pocałowała klamkę u ministra kultury, Towarzystwo Dziennikarskie – niezwykle krytyczne wobec propagandy PiS – skrytykowało tę sytuację. „Jest to praktyka niebezpieczna szczególnie teraz, gdy agendy rządowe organizują swoje zespoły prasowe i odbudowuje się kultura obsługi mediów przez administrację w demokratycznym społeczeństwie” – argumentował zarząd TD.

Krótko potem – na początku lutego – ministra Sienkiewicza skrytykował ówczesny redaktor naczelny OKO.press Piotr Pacewicz. Niewpuszczanie TV Republika to „zły pomysł”.

Bo? „Narusza demokratyczne reguły gry i (…) jest wodą na młyn PiS-owskiej opowieści o «dyktaturze Tuska»”. Pacewicz przekonywał, że to działanie rządzących jest „wyjątkowo drastyczne, zwłaszcza że dane medium zajmuje krytyczne wobec władzy stanowisko”. Przypominał art. 6 pkt 4 Prawa prasowego, który stanowi: „Nie wolno utrudniać prasie zbierania materiałów krytycznych ani w inny sposób tłumić krytyki”.

„Niezależnie od tego, jak oceniamy TV Republika, musimy się zgodzić, że stacja jest w tej chwili medium opozycyjnym i ma prawo do akredytacji na konferencje prasowe” – argumentował Piotr Pacewicz.

W październiku br. pytam dziennikarzy i redaktorów, jak oceniają działania rządu w tej spawie. Wojciech Czuchnowski, dziennikarz śledczy „Gazety Wyborczej”: – Jeżeli niewpuszczanie dziennikarzy TV Republika przyjęto jako zasadę, to jest to fatalne. W ten sposób nowa władza powiela wzorce, które wprowadził PiS. Bez względu na to, co robili niektórzy reporterzy, i bez względu na to, co myślę o TV Republika, jednak jest to telewizja, która legalnie funkcjonuje w Polsce.

Według Czuchnowskiego smutne jest też granie przez rządzących na polaryzacji mediów – nie ma wśród nich solidarności, co pozwala na tego typu zakazy. Ale też Czuchnowski temu braku solidarności w środowisku się nie dziwi. – Oni mieli gdzieś, gdy to nas i TVN nie wpuszczano na konferencje rządowe.

Mariusz Gierszewski z Radia Zet jest podobnego zdania: – To przejaw arogancji władzy, która zawsze źle się kończy. Można mieć inne poglądy, można mieć zastrzeżenia do czyjejś pracy, ale jeśli ktoś ma legitymację dziennikarską, to zakładam, że przychodzi rzetelnie realizować swój zawód.

Prof. Tadeusz Kowalski, medioznawca, członek KRRiT, też jest przeciwny selekcjonowaniu dziennikarzy. Ale zaznacza: – Są zaszłości. Robili propagandę w TVP, teraz robią w TV Republika, ale być może tak rozumieją swój zawód? Nominalnie są jednak dziennikarzami – podkreśla.

Jednego z reporterów politycznych – prosi o anonimowość – często bywającego na konferencjach prasowych rządu i ministerstw, najwyraźniej cieszy zakaz dla TV Republika. – Wiesz, jak oni się tam zachowują? Wielokrotnie miałem poczucie wstydu. Jak się dobierają do mikrofonu, to się robi naparzanka jeden na jeden. Ping-pong, który rozwala dalszą konferencję. Bo po konfrontacji z nimi to politycy albo uciekają, albo nie mają ochoty już odpowiadać na pytania – opisuje. Zaznacza, że nie chodzi o to, jaką stronę politycznego sporu reprezentuje TV Republika. – Gdyby KRPM oświadczyła, że teraz nie wpuszczają np. Radia Maryja, to byłoby bardzo nie fair. Oni nie przychodzą na konferencje, by robić dym – tłumaczy.

Czy tak uważają też inni dziennikarze polityczni? Można się tylko domyślać, bo prawie wszyscy pytani odmówili mi rozmowy, gdy tylko podałem temat. Konrad Piasecki z TVN 24 najpierw unika odpowiedzi, bo „to wymaga chwili refleksji”, a następnego dnia – bo „to konkurencja, ciągle mnie tam kąsają, co ja się będę o nich wypowiadał”. Karolina Lewicka z TOK FM także nie chce ujawnić swojego zdania o niewpuszczaniu TV Republika. Ochoty na to nie mają też: Justyna Dobrosz-Oracz z TVP, Katarzyna Kolenda-Zaleska z TVN i Patryk Michalski z Wirtualnej Polski.

„NIEDZIENNIKARZE”

7 sierpnia na platformie X Olechowski informuje o tym, że nie wpuszczono ich ekipy na konferencję, i dodaje: „Zapewniam, że nie zabraknie nam determinacji w walce o obronę praw i wolności obywatelskich”.

W komentarzach pod tym wpisem internauci nie zostawiają na nim suchej nitki. „Bezwstyd”, „hipokryzja”, „propaganda”. Nie znajduję ani jednej opinii pochlebnej dla byłego szefa TAI w TVP. Główny zarzut – od kiedy to w TV Republika pracują dziennikarze?

„To nie dziennikarze. To żołnierze propagandy. W dodatku agresywni” – Bart Staszewski, aktywista LGBTQ+, tak skomentował nagranie z Życzkowskim, niewpuszczonym na sztab kryzysowy.

Podobnie uważają dziennikarze. Niektórzy ludzi TV Republika w swoich materiałach nazywają „pracownikami mediów”, „funkcjonariuszami” lub wprost – „propagandystami”. Ziemowit Szczerek na X: „To zresztą nie dziennikarze a propagandyści”. Mariusz Kowalczyk z „Presserwisu” pisał o nich: „Udający dziennikarzy propagandyści”. Money.pl i Onet bez ogródek propagandystami nazywają Michała Rachonia i Adriana Klarenbacha.

Seweryn Blumsztajn, szef Towarzystwa Dziennikarskiego, podtrzymuje opinię TD ze stycznia, że zakaz wejść na konferencje dla TV Republika jest zły. – Ale jednocześnie świetnie rozumiem tych ludzi z rządu. Bo to, co wyprawia TV Republika, jest nie do zniesienia. To nie jest dziennikarska robota. Są jakieś granice chamstwa, kłamstwa i propagandy – konkluduje Blumsztajn.

Roch Kowalski, reporter polityczny w ostatnim czasie w RMF FM, TVP Info, a teraz w Polskim Radiu: – TV Republika bardzo ciężko zapracowała sobie, by nie traktować jej wysłanników jak dziennikarzy. To nie jest dziennikarski warsztat – podkreśla.

Piotr Pacewicz w lutym br., krytykując zakaz Sienkiewicza, przyznawał: „Osobiście nie nazywałbym dziennikarzem Michała Rachonia, dyrektora programowego TV Republika, który jako zagorzały funkcjonariusz systemu państwa-partii PiS przez osiem lat prowadził nagonki na opozycję, Niemców, UE, osoby LGBT, kobiety (…)”. Do „nie-dziennikarzy” zaliczył też Danutę Holecką – teraz prowadzącą główny dziennik TV Republika. Ale nie zmienia to jego spojrzenia na sprawę – mają prawo wchodzić na konferencje prasowe ministrów, bo działają w imieniu swojej, niemałej już widowni.

Mariusz Gierszewski z Radia Zet, choć niechętnie, też przyznaje, że nie uprawia tego samego zawodu co Holecka czy Adamczyk. – Ale trudno, by takiej selekcji dokonywać na bramce przed konferencją: ten jest propagandystą, a ten nie. To działanie musiałoby być jakoś zinstytucjonalizowane, np. przez Radę Etyki Mediów. Obecna selekcja jest destrukcyjna dla naszego zawodu. W momencie dostępu do informacji jesteśmy równi, ale co z tą informacją robimy, to już nas różni – podkreśla reporter Radia Zet.

PO LUDZKU

Przed dwoma laty w „Press” opisywałem nagonkę na Donalda Tuska w TVP. Pierwsze skrzypce w publicznej TV odgrywały wtedy te same osoby, które teraz pracują w TV Republika: Olechowski, Klarenbach, Holecka, Adamczyk, Borecki… To oni współtworzyli kampanię nienawiści wobec szefa ówczesnej opozycji.

Medioznawcy wówczas ocenili, że tego typu kampania była największą w telewizji publicznej od czasu stanu wojennego, kiedy władcy PRL atakowali Lecha Wałęsę.

Jeśli wierzyć Olechowskiemu, że zakaz wstępu na konferencje z premierem to decyzja samego Donalda Tuska, to czy ktoś w mediach premiera rozumie i tłumaczy?

Prof. Kowalski. – Obrażano go tysiące razy, obrzucano epitetami, budowano jego czarny obraz, więc rozumiem po ludzku tę reakcję. Ale on teraz pełni ważną funkcję. Czy to, co robią w TV Republika wobec niego, to jest hejt? Chciałem, by Krajowa Rada to zbadała, ale większość w radzie była temu przeciwna.

Gierszewski: – Po ludzku bym go rozumiał, ale polityk jest politykiem i nie może się kierować emocjami. Wybrany w demokratycznym państwie musi przestrzegać demokratycznych reguł.

Czuchnowski też rozumie premiera „po ludzku”. – Bo Tusk był zaszczuwany. Ale jeżeli wracamy do normalności, a takie jest zadanie tej władzy, to nie powinniśmy w ten sposób dzielić mediów.

Pytam też o to Olechowskiego, mówiąc mu o ustaleniach medioznawców odnośnie do kampanii nienawiści, jaką prowadzili w TVP wobec Tuska. – To nie był żaden hejt. To była kontrola demokratyczna.

Jeśli kontrola demokratyczna polega na wizualizowaniu celownika na sylwetce szefa opozycji lub dorabianiu mu rogów i diabelsko czerwonej twarzy, to pora zacząć się bać o taką demokrację.

Olechowski dodaje: – Nawet jeśli premier się obraził, bo brzydko o nim mówiliśmy w TVP, to proszę mi wskazać przepisy, które pozwalają mu na takie działanie jak obecnie. Urzędnik państwowy może działać tylko zgodnie z prawem i na podstawie prawa.

Tomasza Sakiewicza pytam, czy może nie jest tak, że KPRM nie chce wpuszczać TV Republika, bo to stacja partyjna, pośrednio spółki PiS mają w niej udziały i uprawia propagandę tej partii. – My nie wspieramy PiS, traktujemy wszystkich równo, choć mamy własne poglądy.

Czy rzeczywiście TV Republika nie ma związków z PiS? Michał Rachoń – gwiazda TV Republika – był wcześniej rzecznikiem prasowym PiS, a podczas powodzi na południu Polski posłanka Elżbieta Witek zastępowała w terenie reporterów tej stacji.

Sakiewicz przekonuje, że nie są też powiązani kapitałowo z PiS i jest to „jedno z kłamstw na ich temat”. Bagatelizuje udziały spółki Srebrna, perły w koronie PiS, w Słowie Niezależnym – spółce, która ma pakiety w TV Republika. I przekonuje, że nie ma to żadnego wpływu na stację. – Ja tego pilnuję – stwierdza.

Tymczasem w październiku Krzysztof Czabański, polityk PiS umieszczony w Radzie Etyki Mediów, został z niej odwołany przez Sejm z powodu konfliktu interesów. Nadal jednak jest w Radzie Fundacji Instytutu im. L. Kaczyńskiego, a ten poprzez Srebrną i Słowo Niezależne jest powiązany z TV Republika.

W czasie rządów tzw. dobrej zmiany te powiązania umocniono transferami dziesiątek mln złotych z SSP i instytucji rządowych. Tylko z samej Kancelarii Prezesa Rady Ministrów oraz ministerstw biznesy Sakiewicza otrzymały 19,5 mln złotych w ciągu ośmiu lat.

Po tym, jak Olechowski chwali się wsparciem czterech międzynarodowych organizacji dziennikarskich, pytam go, czy w związku z działaniami rządu wobec TV Republika mamy się spodziewać spadku pozycji Polski w rankingach wolności mediów. – Jest problem z tym rankingiem. Bo Reporterzy bez Granic to organizacja skrajnie upolityczniona – odpowiada.

Chyba nie aż tak, jak TV Republika. Choć to i tak nie jest argument, by jej dziennikarzy nie wpuszczać na rządowe konferencje prasowe.

***

„Press” do nabycia w dobrych salonach prasowych lub online (wydanie drukowane lub e-wydanie) na e-sklep.press.pl.

Czytaj też: Nowy "Press": Wróbel, Solorz i dzieci, Michał Broniatowski i twórca Vectry

Press

Krzysztof Boczek

* Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter
Pressletter
Ta strona korzysta z plików cookies. Korzystając ze strony bez zmiany ustawień dotyczących cookies w przeglądarce zgadzasz się na zapisywanie ich w pamięci urządzenia. Dodatkowo, korzystając ze strony, akceptujesz klauzulę przetwarzania danych osobowych. Więcej informacji w Regulaminie.