Jarosław Kurski zawiadamia prokuraturę po opublikowaniu jego rozmów z Giertychem

W ocenie Jarosława Kurskiego Republika, ujawniając taśmy, naruszyła jego prawa obywatelskie i prawo do tajemnicy dziennikarskiej (fot. Leszek Szymański/PAP)
Jarosław Kurski, były pierwszy zastępca redaktora naczelnego "Gazety Wyborczej", zapowiada, że w reakcji na opublikowanie jego rozmów z Romanem Giertychem z 2019 roku złoży w prokuraturze zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez Republikę. Stacja upubliczniła też rozmowę Wojciecha Maziarskiego z "GW".
Republika w środę 18 czerwca opublikowała kolejne rozmowy nagrane z telefonu Romana Giertycha. Tym razem dotyczą rozmów z redaktorami "GW" przed wyborami parlamentarnymi w 2019 roku: Jarosławem Kurskim, ówczesnym zastępcą redaktora naczelnego "Gazety Wyborczej", obecnie redaktorem działu Opinie, i Wojciechem Maziarskim, szefem tego działu.
Maziarski: "Kontakt z Giertychem rutynową pracą"
Roman Giertych rozmawiał z nimi telefonicznie, aby zaproponować publikację listu jego ojca Macieja Giertycha, w którym przekonywał, aby nie głosować na PiS. "Nie ma tam żadnych rewelacji, tylko kuchnia pracy każdej redakcji – nie ma w tym nic nadzwyczajnego, że różni ludzie dzwonią z prośbą o opublikowanie czegoś lub zajęcie się jakimś tematem" – ocenił Mariusz Jałoszewski w serwisie OKO.press.
Czytaj też: Republika i wPolsce24 opublikowały rozmowę Tuska z Giertychem. "Znikoma wartość"
– Kontakt z Romanem Giertychem był częścią zwyczajnej, rutynowej pracy – mówi w rozmowie z "Presserwisem" Wojciech Maziarski. – Nie pamiętam dokładnie jej przebiegu, bo tego typu rozmów przeprowadzam dużo. Romana Giertycha pytałem o zgodę na przedrukowanie listu jego ojca. Jako dziennikarz, kontaktowałem się również m.in. z Mariuszem Błaszczakiem czy Markiem Suskim. Idąc tokiem rozumowania, z tego też Republika powinna mi czynić zarzuty. To, co zrobiła, świadczy o niezbyt wysokim ilorazie inteligencji jej pracowników – dodaje Wojciech Maziarski.
Redaktor działu opinie "Wyborczej" zauważa, że film z nagraniem jego rozmowy został opatrzony tekstem: "Afera taśmowa. Giertych, Maziarski i Gazeta Wyborcza!". "Rzeczywiście, straszna afera. Co miesiąc odbywam co najmniej kilka takich rozmów, zamawiając teksty u różnych autorów albo prosząc o zgodę na przedruk" – napisał na Facebooku Wojciech Maziarski. "Natomiast aferą niewątpliwie jest fakt, że moja służbowa rozmowa, która jest objęta tajemnicą dziennikarską, została najpierw nagrana, a potem, gdy okazało się, że nie zawiera niczego, co by wskazywało na jakiekolwiek przestępstwo, nie została bezpowrotnie skasowana, tak jak nakazuje prawo" – zaznaczył.
– To ewidentne przestępstwo – zaznacza Maziarski w rozmowie z "Presserwisem". – Ujawniono materiały objęte tajemnicą dziennikarską. Nagrania również zostały pozyskane w sposób nielegalny. To powrót do ubeckich, komunistycznych standardów. Pisowscy ubecy z organów ścigania i z mediów kumplują się i wymieniają materiałami – mówi Wojciech Maziarski.
Jarosław Kurski: "Złożę zawiadomienie do prokuratury"
– Nie mam stuprocentowej pewności, czy moje rozmowy z Romanem Giertychem zostały nagrane Pegasusem, czy innym oprogramowaniem szpiegowskim – mówi w rozmowie z "Presserwisem" Jarosław Kurski.
Czytaj też: Republika ujawniła taśmy pochodzące z YouTube'a. Kpinom z jej śledztwa nie ma końca
– Z całą pewnością było to nagranie nielegalne. Włos się na głowie jeży, gdy uświadomimy sobie, że służby specjalne podsłuchiwały rozmowy zastępcy redaktora naczelnego największego opiniotwórczego dziennika, niezależnego od władzy – mówi. – Publikacja tych nagrań przez Republikę świadczy o braku obowiązywania jakichkolwiek standardów w tej stacji. Przypuszczam, że to część frontalnego ataku na Romana Giertycha powodowana obawą, że dzięki niemu ujawnione zostaną systemowe fałszerstwa popełnione podczas ostatnich wyborów prezydenckich – zaznacza Jarosław Kurski.
W ocenie Kurskiego Republika, ujawniając taśmy, naruszyła jego prawa obywatelskie i prawo do tajemnicy dziennikarskiej. – Po konsultacji z prawnikami "Gazety Wyborczej" zdecydowałem, że złożę zawiadomienie do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa. Będę walczył o swoje prawa na drodze sądowej – zapowiada Jarosław Kurski.
– Przekazałem prawnikom materiały Republiki z moim udziałem – mówi Wojciech Maziarski. – Osobiście nie chcę procesować się z Republiką. Z osobami pracującymi w tej stacji nie chcę mieć jakiekolwiek styczności. Ale dostosuję się do strategii przyjętej przez nasz dział prawny, sprawa dotyczy całej "Gazety". Jeśli będzie taka potrzeba, podejmę kroki prawne – zapowiada Maziarski.
Czytaj też: Tomasz Sakiewicz grozi pozwami za "zastraszenie reklamodawców" Republiki
(JF, 23.06.2025)
