Wydanie: PRESS 01-02/2018

Nieobecni głosu nie mają

Paradoksalnie oszczędności mogą Grupę Publicis sporo kosztować

Ostatnia 31. edycja międzynarodowego konkursu reklamy Epica, w którym jurorami są branżowi dziennikarze, była trochę inna niż wszystkie. Nie tylko dlatego, że agencja Bardzo została nagrodzona Grand Prix w kategorii Film (za spot „Angielski dla początkujących” przygotowany dla Allegro) i była to pierwsza taka nagroda dla polskiej agencji w historii tego międzynarodowego konkursu reklamy. Nie tylko dlatego, że po latach, kiedy polskie agencje kończyły Epikę nawet bez nominacji, ten rok okazał się pełen sukcesów: Bardzo została nagrodzona, poza Grand Prix, dwukrotnie złotem, dwukrotnie srebrem i raz brązem za kampanie zrealizowane dla Allegro, a agencja Walk złotem za pracę „Niewidzialni” zrealizowaną dla Fundacji Kapucyńskiej. (Zdobywców wszystkich Grand Prix Epiki można zobaczyć na stronie Press.pl).

Ostatnia Epica była inna przede wszystkim dlatego, że był to pierwszy konkurs odbywający się po ogłoszeniu przez Grupę Publicis decyzji o nieprzystępowaniu do festiwali kreatywnych i wszelkich wydarzeń branżowych. Wprawdzie skutkowało to spadkiem liczby zgłoszeń na Epice o 15 proc., ale wcale nie było tak, że reklamy opracowane przez agencje tego holdingu znikły z konkursu. Owszem, były, choć zgłoszone nie przez same agencje, ale przez klientów, nagle zainteresowanych nagrodami na konkursach kreatywnych, lub agencje PR pracujące dla obsługiwanych przez te agencje marek.

Ale, wbrew oczekiwaniom, nieobecność Grupy Publicis nie wpłynęła negatywnie na poziom festiwalu. – W tym roku udało nam się wybrać wyjątkowo silną listę nagrodzonych – podsumowała jurorka Epiki Günseli Özen Ocakoglu z „Marketing Türkiye”. – Było to łatwe, bo mieliśmy do czynienia z wyjątkowo silnymi zgłoszeniami, w zasadzie niemal we wszystkich kategoriach.

– Trochę baliśmy się tej edycji Epiki – przyznaje Mark Tungate, editorial director Epica Awards. – Nie wiedzieliśmy, jak decyzja Publicisu wpłynie na poziom konkursu. Wydawało się nam, że trudno będzie celebrować święto kreatywności i nie móc pokazać prac z agencji Publicis. Ale, paradoksalnie, był to rok pod tym względem wyjątkowy, a poziom zgłoszonych prac był zdecydowanie wyższy niż w latach poprzednich – stwierdza Tungate.

Jak słusznie zauważyła Eliza Williams z „Creative Review”, jurorka Epiki, Publicis chyba się trochę przeszacował swoją pozycję na rynku. – Konkursy kreatywne może przez to lekko ucierpiały finansowo, ale przecież nie ma tragedii, sytuacja żadnego konkursu reklamowego przez absencję zgłoszeń z Publicisu nie jest zagrożona. Oczywiście niektóre kategorie, jak np. Restauracje, Bary i Kawiarnie na Epice, odczuły decyzję Grupy Publicis. Kategoria ta, dotąd zdominowana przez zgłoszenia z McDonald’s (sieciowo obsługiwanego przez Leo Burnett), w tym roku była zdecydowanie krótsza niż dotychczas. Ale to był wyjątek.

David Griner z „Adweek”, juror Epiki, uważa z kolei, że stroną najbardziej poszkodowaną przez decyzję o nieobecności będzie… sam Publicis. – Kreatywni są trochę jak dzieci, potrzebują pochwał. Teraz, nawet gdy udało im się przemycić swoją pracę na konkurs, to oficjalnie i tak nie oni są zwycięzcami. Nie mieli nagród, dyplomów, triumfu na gali. A kreatywni, poza chwałą, potrzebują też budowania swojej pozycji i portfolio. A to nagrody w konkursach dają. Pozbawieni ich – zaczną odchodzić. Ten proces zresztą już się zaczął.

To zaś oznacza, że utrzymanie obecnych talentów kreatywnych i pozyskanie z powrotem straconych oraz odbudowanie rynkowej pozycji kreatywnej może dla Grupy Publicis okazać się droższe niż poczynione oszczędności.

Agata Małkowska-Szozda

Zapisz się na nasz newsletter i bądź na bieżąco z najświeższymi informacjami ze świata mediów i reklamy. Pressletter

Press logo
Ta strona korzysta z plików cookies. Korzystając ze strony bez zmiany ustawień dotyczących cookies w przeglądarce zgadzasz się na zapisywanie ich w pamięci urządzenia. Dodatkowo, korzystając ze strony, akceptujesz klauzulę przetwarzania danych osobowych. Więcej informacji w Regulaminie.