Gazeta z paczkomatu. Dla InPostu papierowa prasa to kolejny segment rynku
– Propozycja, by lokalne gazety płaciły za przesyłkę 6 zł w sytuacji, gdy pojedynczy egzemplarz tytułu kosztuje kilka złotych, była po prostu niepoważna – mówi jeden z rozgoryczonych wydawców (fot. Leszek Szymański/PAP)
Papierowa prasa wcale nie jest reliktem przeszłości i potrafi dotrzeć do czytelnika tak szybko, jak paczka z e-sklepu. Dla InPostu to kolejny segment rynku.
Nie spodziewałem się, że papierową gazetę odbiorę z tej samej maszyny, z której zwykle wyciągam książki z Allegro i paczki z kosmetykami. A jednak – kilka kliknięć na stronie Tygodnika Powszechnego i prenumerata rusza w drogę przez InPost. Wybieram wariant (dostępna jest prenumerata na trzy, sześć albo 12 miesięcy). Loguję się mailem, wpisuję dane, zaznaczam paczkomat na mapie. Płacę. Gotowe. Kilka dni później aplikacja wysyła powiadomienie: „Twoja przesyłka czeka”. Nie musiałem stać w kolejce na poczcie z awizem w ręku, jak to zwykle bywało. Nie musiałem też szukać saloniku prasowego. W osiedlowym sklepie, na parterze bloku, gazet już dawno nie ma. Za to paczkomat stoi tuż obok – kilkadziesiąt metrów od klatki. Klik, kod, drzwiczki się otwierają. W środku najświeższy numer tygodnika.
Ten mały test, który zrobiłem przed napisaniem tekstu, pokazał, że papierowa prasa wcale nie jest reliktem przeszłości i potrafi dotrzeć do czytelnika tak szybko, jak paczka z e-sklepu. Dla InPostu to kolejny segment rynku. Dla wydawców, zwłaszcza mniejszych – eksperyment, który może zdecydować o tym, czy papierowe tytuły przetrwają poza tradycyjnymi kanałami dystrybucji. A dla czytelników? Powrót do rytuału sprzed lat: usiąść z gazetą, nie z ekranem. Przewrócić stronę, nie przewijać. Tyle że dziś ten rytuał zaczyna się od powiadomienia w telefonie.
UŁATWIONY DOSTĘP
Wojciech Kądziołka, rzecznik InPostu, przyznaje, że idea dystrybucji prasy w maszynach Paczkomat zrodziła się z obserwacji zmian zachodzących na rynku. – Zauważyliśmy zmieniające się nawyki zakupowe i spadek liczby tradycyjnych punktów sprzedaży prasy, takich jak kioski czy saloniki prasowe. W związku z tym firma postanowiła wykorzystać swoją rozbudowaną sieć urządzeń dostępnych 24/7 i zlokalizowanych w dogodnych miejscach jako alternatywny kanał dystrybucji dla wydawnictw. Umożliwiają one odbiór prenumeraty o dowolnej porze, blisko domu lub pracy – zachwala Kądziołka.
Jak tłumaczy, dystrybucja prasy poprzez paczkomaty to nie tylko nowy kanał logistyczny, ale też krok w stronę promocji czytelnictwa. Ułatwiony dostęp do ulubionych tytułów ma zachęcać czytelników do regularnego sięgania po prasę, a każda prenumerata – wspierać niezależne dziennikarstwo.
Choć InPost konsekwentnie podkreśla zalety nowego modelu dystrybucji i rosnące zainteresowanie ze strony rynku, to po sześciu miesiącach od startu projektu firma nie ujawnia żadnych konkretnych danych. Nie podaje, ile prenumerat realizowanych jest za pośrednictwem paczkomatów ani jak duża jest skala współpracy z wydawcami. Na razie ogranicza się do komunikatów o „dynamicznie rosnącym zainteresowaniu” ze strony wydawców i czytelników. – Pilotaż dystrybucji prasy spotkał się z entuzjastycznym przyjęciem. Wydawcy podkreślają, że współpraca z firmą InPost daje możliwość dostarczania prenumeraty bezpośrednio do automatów paczkowych osobom, które wcześniej miały ograniczony dostęp do prasy drukowanej, zwłaszcza w miejscach, w których tradycyjne punkty sprzedaży stały się niedostępne – mówi Kądziołka.
Firma współpracuje obecnie z kilkunastoma wydawcami prasy. Wśród tytułów, które zdecydowały się na dystrybucję przez paczkomaty, są „Polityka”, „Tygodnik Powszechny”, „Angora”, „Gość Niedzielny”, „Gazeta Polska”, „Zwierciadło”, „CD-Action” i „Kosmos”, a także platforma Prenumerata24 (dostępne są tam takie tytuły, jak: „Zwierciadło”, „Książki. Magazyn do Czytania”, „Wysokie Obcasy”, „Pismo”, „Sens” czy „Spotkania z Zabytkami”). Pod koniec września br. na współpracę z polskim liderem w branży usług kurierskich zdecydowało się także wydawnictwo Te-Jot, właściciel takich tytułów, jak „Weranda”, „Weranda Country” oraz „Wróżka”. Katarzyna Sadłowska-Kittel, dyrektor wydawnicza pism wnętrzarskich wydawnictwa Te-Jot, mówi: – Liczymy na to, że nowy sposób dystrybucji naszych gazet zagwarantuje terminową dostawę. Zależy nam na tym, żeby każdy, kto zamówi nasze tytuły, mógł się nimi cieszyć już od pierwszego dnia sprzedaży. Mamy też nadzieję, że paczkomaty InPost sprawdzą się szczególnie w mniejszych miejscowościach, w których dostęp do kiosków czy salonów prasowych jest utrudniony, a tradycyjna prenumerata wysyłana pocztą potrafi się spóźnić.
PILOTAŻOWY PARTNER
Usługa dostawy prasy do paczkomatów InPostu ruszyła stosunkowo niedawno, bo pod koniec marca 2025 roku. Rafał Brzoska, twórca firmy, ogłaszając start projektu, poinformował, że jego pilotażowym partnerem został „Tygodnik Powszechny”. Spółka wydająca katolicki tygodnik od początku aktywnie promowała nową formę dostawy na swojej stronie internetowej. Logo „Tygodnika” jest po lewej stronie u góry, a po prawej logo InPostu i żółty box z napisem „Kup Tygodnik. Dostawa za darmo przez InPost Paczkomat® 24/7”. Prenumeratorzy mieli płacić wyłącznie za gazetę (dostawa jest darmowa), a w pakiecie otrzymywali dostęp do serwisu TygodnikPowszechny.pl za 1 zł na cały okres prenumeraty [sam koszt rocznej subskrypcji w przypadku płatności miesięcznych to 359 zł, a opłaty z góry 269,9 zł – red.]. Oferta obejmuje też rabaty: w prenumeracie rocznej cena egzemplarza jest niemal o 3 zł niższa niż w kiosku, co oznacza ponad 400 zł oszczędności rocznie.
Tuż po debiucie usługi w marcu br. Jacek Ślusarczyk, prezes zarządu Tygodnika Powszechnego, mówił, że „umożliwienie czytelnikom zakupu prasy drukowanej przez ogólnopolską sieć automatów Paczkomat będzie prawdziwym rynkowym przełomem”. – To nie tylko budowanie przez InPost przewagi konkurencyjnej, ale też odpowiedź na rzeczywistą społeczną potrzebę. Do wielu miejsc w Polsce prasa nie dociera albo dociera z opóźnieniem. Jestem przekonany, że InPost będzie wyznaczać nowe, lepsze standardy w obsłudze prenumeraty i dystrybucji prasy” – mówił. Jak dodawał, czytelnicy wielokrotnie zgłaszali problemy z dostępnością pisma, dlatego wydawnictwo zdecydowało się na współpracę z InPostem.
Pół roku później wydawca „Tygodnika Powszechnego” zapewnia, że liczba prenumeratorów korzystających z tej formy dostawy systematycznie rośnie, a odbiorający gazety przez paczkomaty stanowią dziś istotny odsetek czytelników kupujących wydanie papierowe. Redakcja nie podaje jednak dokładnych danych. – Opinie czytelników są bardzo pozytywne, wartością jest tu dla nich przede wszystkim niezawodność i szybkość tego sposobu dostawy. Wyniki pokazują, że dla wielu osób jest to atrakcyjna alternatywa dla dotychczas funkcjonujących na rynku form dostarczenia pisma. Zadowalający jest także procent osób odnawiających ten typ prenumeraty, co wskazuje na wysoki poziom satysfakcji z tego rozwiązania. Wśród osób wybierających ten sposób dostawy są zarówno dotychczasowi czytelnicy, korzystający do tej pory z innych kanałów dystrybucji, jak i nowi – mówi Jacek Ślusarczyk, prezes zarządu Tygodnika Powszechnego.
Przyznaje jednak, że przed startem projektu wyzwaniem była integracja systemów wydawnictwa z systemami InPostu. – Tu trzeba podkreślić profesjonalizm i duże doświadczenie naszych partnerów, dzięki którym cały proces udało się przeprowadzić bardzo sprawnie. Nasze wspólne doświadczenia pozyskane w okresie trzymiesięcznego pilotażu nowej usługi posłużyły wielu innym wydawcom prasy, którzy poszli w nasze ślady. Cieszymy się bardzo, że wspólnie z InPostem stworzyliśmy na rynku, w okresie spadającej sprzedaży prasy drukowanej w Polsce, nową, innowacyjną formę. Naszym długofalowym celem jest przekonanie czytelników do tego, że warto prenumerować tradycyjne wydanie „Tygodnika Powszechnego”, mieć z nim kontakt nie tylko w wersji cyfrowej, ale także papierowej, pozwalającej na wytchnienie od otaczających nas ze wszystkich stron mediów elektronicznych – zaznacza Ślusarczyk.
Z OSOBISTYM OPIEKUNEM
Choć mowa o rzeczach pozornie oczywistych – takich jak terminowa dostawa gazety czy możliwość jej odbioru w mniejszych miejscowościach – w praktyce dla wydawców to wciąż realne wyzwania. Problemy z dystrybucją, ograniczona liczba punktów sprzedaży i znikające kioski od lat wpływają na sposób, w jaki czytelnicy docierają do prasy drukowanej, a często decydują o tym, czy sięgną po nią w ogóle. W ciągu kilku ostatnich lat rynek dystrybucji prasy w Polsce zmienił się nie do poznania. Z mapy zniknęła marka Ruch – ostatni kiosk tej sieci zamknięto w grudniu 2024 roku. Dla porównania – w latach 70. spółka miała ponad 30 tys. punktów sprzedaży, dziś po jej sieci zostało zaledwie kilkadziesiąt prywatnych kiosków prowadzonych przez byłych ajentów, którzy zdecydowali się je wykupić i prowadzić działalność na własny rachunek.
Po wycofaniu się Ruchu z rynku dystrybucji prasy papierowej Izba Wydawców Prasy przeprowadziła badanie, którego wyniki opublikowała w lutym br. Z raportu wynika, że dominującym kolporterem prasy drukowanej w Polsce pozostaje Kolporter, kontrolujący ponad 70 proc. rynku. Na drugim miejscu znajduje się Garmond Press z udziałem 25,78 proc., a pozostałe firmy mają znaczenie marginalne. Jednocześnie, jak wskazuje Izba, wydawcy coraz częściej odchodzą od tradycyjnych pośredników, rozwijając własne kanały sprzedaży, szczególnie w przypadku wydań cyfrowych. Ponad 61 proc. dystrybucji cyfrowych wersji prasy odbywa się dziś samodzielnie, bez udziału zewnętrznych platform. Dla porównania – e-Kiosk (zarządzający serwisami e-Kiosk, e-Gazety i Nexto) odpowiada za nieco ponad 40 proc. rynku, a Publio, Amazon, AppStore i Google Play – łącznie zaledwie za 4,5 proc.
Znikające kioski i coraz trudniejszy dostęp do prasy drukowanej sprawiły, że wydawcy zaczęli szukać nowych sposobów dotarcia do czytelników. Tematem od początku interesowała się Izba Wydawców Prasy, skupiająca ponad 120 redakcji i wydawców w całym kraju. To właśnie Izba współpracowała przy pilotażu z „Tygodnikiem Powszechnym” i zapowiada, że pomoże kolejnym tytułom wejść w podobny model. Celem tej współpracy z InPostem jest przygotowanie rynku na nowy sposób dystrybucji prasy i ułatwienie mniejszym wydawcom przejścia na nowoczesne rozwiązania.
Zgodnie z założeniami programu współpracy wydawców i firmy InPost wydawcy, którzy zdecydują się na dystrybucję swoich tytułów poprzez sieć paczkomatów, mogą zyskać m.in.: zwiększenie zasięgu dostępności prasy, wzrost sprzedaży poprzez oferowanie wygodnej formy dostawy, oczekiwanej przez czytelników. Firma InPost ma zapewniać każdemu wydawcy pełne wsparcie we wdrażaniu i na kolejnych etapach projektu poprzez osobistego opiekuna. Czytelnicy z kolei mogą zyskać m.in.: możliwość odbioru prasy w jednym z 25 tys. paczkomatów na terenie Polski kolejnego dnia od daty dostawy do sortowni, skrócenie procesu zakupowego z wykorzystaniem aplikacji InPost Pay czy możliwość śledzenia przesyłki przez kupującego na stronie InPost lub w aplikacji InPost Mobile (z której korzysta już 14 mln użytkowników). Jak zaznaczono, możliwość współpracy i szczegółowe warunki każdy wydawca ma ustalać w bezpośrednich rozmowach z firmą.
PRENUMERATA BEZ OPÓŹNIEŃ
W ślady „Tygodnika Powszechnego” poszła „Polityka”, uruchamiając w maju br. prenumeratę z dostawą do paczkomatu. Z tej opcji mogą skorzystać również czytelnicy jej miesięczników – „Wiedzy i Życia” oraz „Świata Nauki”. Papierowe wydania zamawiane do paczkomatu są tańsze niż w tradycyjnej sprzedaży – pojedynczy egzemplarz tygodnika kosztuje 11 zł w prenumeracie rocznej (zamiast 13,90 zł w kiosku) lub 11,50 zł w prenumeracie półrocznej. Piotr Zmelonek, dyrektor wydawniczy Polityka sp. z o.o., mówi: – Mamy za sobą pięć miesięcy efektywnej i partnerskiej współpracy z InPostem, w której od samego początku priorytetem była należycie wykonana usługa dostawy prenumeraty, czyli terminowość dostawy, a tym samym pełna satysfakcja klienta. Z naszej i czytelników perspektywy ten sposób dostawy pism jest na pewno nowym otwarciem dla prenumeraty jako jednej z dwóch podstawowych form dostępu do ulubionego pisma. Już ponad 650 osób korzysta z tej nowej formy dostawy prasy. Szacujemy, że do końca roku ta liczba wzrośnie do ponad tysiąca osób. Z naszych danych wynika, że połowa obecnych klientów, którzy zdecydowali się na prenumeratę do paczkomatów InPost, to dotychczasowi klienci, do których prenumeratę dostarczała Poczta Polska, natomiast druga połowa to nowi prenumeratorzy.
Jak podkreśla Zmelonek, nowa forma dostawy spotkała się z zainteresowaniem czytelników z całego kraju. W pierwszych miesiącach dominowali prenumeratorzy z małych i średnich miejscowości, jednak z czasem proporcje zaczęły się wyrównywać. Dziś z odbioru „Polityki” w paczkomacie korzystają zarówno mieszkańcy wsi i mniejszych miast, jak i coraz większa liczba czytelników z metropolii. – W przypadku InPostu terminowość dostaw egzemplarzy zakupionych w prenumeracie do paczkomatów nie jest, jak w przypadku Poczty Polskiej, wyzwaniem. Wyzwaniem, które często niestety spotyka się z reklamacjami klientów. „Polityka” i inne wydawane przez nas tytuły trafiają do wybranego przez klienta paczkomatu dokładnie tego samego dnia, kiedy tytuły trafiają do tradycyjnej dystrybucji sklepowej. Nie ma żadnych opóźnień, a terminowość dostaw jest w przypadku InPostu immanentną i gwarantowaną klientowi częścią usługi – mówi Piotr Zmelonek. I dodaje: – Mamy sporo pozytywnych reakcji na uruchomienie prenumeraty paczkomatowej. Zarówno od tych czytelników, którzy narzekali na opóźnienia w dostawie prenumeraty, jak i nowych prenumeratorów, którzy na swej drodze do pracy czy na uczelnię mijają maszyny paczkomatowe. Chwalą sobie pewność dostępu do ulubionego tytułu prasowego i możliwość odbioru pisma przy okazji.
***
To tylko fragment tekstu Piotra Zielińskiego. Pochodzi on z najnowszego numeru „Press”. Przeczytaj go w całości w magazynie.
„Press” do nabycia w dobrych salonach prasowych lub online (wydanie drukowane lub e-wydanie) na e-sklep.press.pl.
Czytaj też: Nowy "Press": Antoni Słodkowski, bracia Karnowscy, Szymon Hołownia i AI
Piotr Zieliński











