Rafał Ziemkiewicz ukarany za nieobecność na rozprawie Staszewskiego przeciwko Godek
Rafał Ziemkiewicz twierdzi, że nie dostał linku do rozprawy i nie wiedział, iż odbywa się ona w poniedziałek (fot. Wikipedia.org)
W poniedziałkowej rozprawie online, rozpoczynającej proces Barta Staszewskiego przeciwko Kai Godek przed Sądem Okręgowym w Warszawie, miał wypowiadać się Rafał Ziemkiewicz. Nie stawił się i za nieusprawiedliwioną nieobecność został ukarany grzywną. Jak ustalił "Presserwis", kara wynosi 700 zł.
Bart Staszewski, aktywista LGBTQ+, wytoczył sprawę prawicowej aktywistce Kai Godek za incydent z 2021 roku, który miał miejsce podczas Marszu Równości w Lublinie.
Godek na świadków wezwała prawicowych publicystów
W kontrze do marszu demonstrowały osoby z kręgów antyaborcyjnych, z banerami przedstawiającymi przykłady wykorzystywania seksualnego dzieci.
Czytaj też: Rafał Patyra wśród prowadzących "Klub sportowy" Republiki. Nowy serwis w ramówce
Pod koniec marszu Staszewski podszedł do Kai Godek, by zapytać, jaki związek ma treść banerów z Marszem Równości. Ta – według pozwu – miała mu odpowiedzieć: "My nie rozmawiamy z ludźmi, którzy wykorzystują seksualnie dzieci i piszą do 14-latka, że mu wyślą nagie zdjęcia". Po tym pięciokrotnie powtórzyła, że się nim "brzydzi".
Aktywista zapowiedział wytoczenie jej procesu cywilnego, choć dał Godek trzy dni na przeprosiny. Ta nie przeprosiła, a w nagraniu na Facebooku dodała kolejne oskarżenia. Staszewski złożył pozew o naruszenie dóbr osobistych, oczekując przeprosin oraz 10 tys. zł zadośćuczynienia.
Kaja Godek na świadków wezwała m.in. prawicowych publicystów. Mieli się wypowiedzieć Rafał Ziemkiewicz – publicysta "Do Rzeczy" oraz Cezary Krysztopa – wicenaczelny "Tygodnika Solidarność" i naczelny Tysol.pl, częsty gość TV Republika. – Godek wezwała takich świadków, by wsparli ją ideologicznie w tym procesie – uważa Bart Staszewski.
Ziemkiewicz: "O terminie dowiedziałem się post factum"
Rafał Ziemkiewicz nie stawił się na rozprawie i nie podał usprawiedliwienia. W SMS-owej wymianie zdań z "Presserwisem" wyjaśnił, że zawiadomienie o rozprawie dostał jakiś rok wcześniej. Była to informacja, iż odbędzie się ona "kiedyś tam w trybie zdalnym" i otrzyma link do połączenia. – Żadnego linku ani innej korespondencji w tej sprawie nie dostałem. O terminie rozprawy dowiedziałem się post factum z cytowanej przez pana wiadomości – tłumaczy Ziemkiewicz.
Czytaj też: W przyszłym roku nie będzie zerowej stawki VAT na książki. Zostaje 5 proc.
Sąd zapowiedział, że w przypadku braku obecności Ziemkiewicza w kolejnym terminie – w lutym przyszłego roku – sędzia zarządzi jego doprowadzenie przez policję.
Cezary Krysztopa, kolejny świadek, spóźnił się na rozprawę ponad godzinę. Oglądaliśmy nagrania krótki czas po tym, gdy włączył się do niej w formie połączenia wideo – jadł kiełbasę i zagryzał ją chlebem. Sędzia prowadząca Agnieszka Derejczyk była oburzona. Gdy Krysztopa przeżuwał wędlinę, patrząc wprost do kamery, sędzia kazała zanotować do protokołu: "W tym miejscu został wpuszczony na rozprawę świadek Cezary Krysztopa, który konsumuje na wizji kiełbasę i nie reaguje na słowa przewodniczącego".
Prawnik pozwanej Hubert Kubik zasugerował sądowi, że świadek nie widzi ich i nie słyszy. Wtedy Krysztopa, nadal patrząc prosto w kamerę, ugryzł ponownie kiełbasę, a sędzia postanowiła ukarać go grzywną. Wykluczyła go z rozprawy, ale później wycofała się z decyzji o grzywnie.
Staszewski: "Ta rozprawa była jak kabaret"
Cezary Krysztopa nie chciał komentować sprawy w rozmowie z "Presserwisem". Odesłał nas do swoich wpisów na platformie X.
Czytaj też: Serwis Disney+ podniósł ceny pakietów. Zarówno miesięcznych, jak i rocznych
O 9.15 rano pisał, iż czeka na link do rozprawy i nadal go nie dostał, a "rozprawa w trakcie". Dwie godziny później pisał, że jego żona wydzwaniała do sądu w sprawie linku. "W końcu dostałem link od strony, ale nic się nie dzieje. No to czekam, aż mnie kto wpuści na rozprawę na Teams i robię swoje. Godzina 11.00 (…) jestem głodny, to sobie wziąłem kiełbasę i jem" – opisywał.
🤣🤣🤣Słuchajcie, jajca jak berety:) Sprawa w załatwianiu od tygodni (czekać na link, przyjdzie na maila). Link nie przychodzi, żona mi pomaga wydzwania do sądu. Rozprawa się zaczyna o 9.00, linku nie ma. Godzina, nie ma, półtorej godziny, nie ma. W końcu dostałem link od strony,… https://t.co/TUAJSJB2eP
— Pan Cezary Krysztopa #BabiesLivesMatter (@cezarykrysztopa) October 6, 2025
Później dostał informację, że "o mało co" nie ukarano go grzywną 700 zł, bo włączono go do rozprawy, gdy jadł kiełbasę.
– Ta rozprawa była jak kabaret – uważa z kolei Staszewski. Według jego relacji inny ze świadków Kai Godek podczas rozprawy online chodził po domu, a w tle słychać było włączony telewizor. Sędzia zwróciła mu uwagę, by usiadł i wyciszył telewizor. Kolejny, składając zeznania prosto z samochodu, zataił, że obok siedzi żona.
Czytaj też: Ofiara nieskończona. Rzecz o licznych mszach świętych w polskich mediach
(KB, 07.10.2025)










