Temat: prasa

Dział: PRASA

Dodano: Wrzesień 28, 2025

Narzędzia:

Drukuj

Drukuj

Co łaska. O metodach i zabiegach językowych mediów, które proszą o pieniądze

Gdyby ktoś nie zerkał na pasek, prowadząca Danuta Holecka przypomni mu, nawet kilkukrotnie w trakcie programu, że telewizja potrzebuje np. na wóz transmisyjny i razem z reporterem poinstruuje, jak „współtworzyć dom wolnego słowa” (screen: YouTube/Telewizja Republika)

Jakie metody, techniki i zabiegi językowe stosują media, prosząc o pieniądze? „Twoje wsparcie pomaga nam mówić prawdę mimo presji” – apeluje Telewizja Republika na Facebooku, zachęcając: „Wpłać i wesprzyj”.

Postów w podobnie walecznym tonie jest więcej. „Stań po stronie wolnych mediów! Wasze wsparcie pozwala nam rozwijać Telewizję Republika mimo nacisków i cenzury”. I kolejne: „Dzięki Twojemu wsparciu Telewizja Republika codziennie przeciwstawia się presji i dezinformacji”.

We wszystkich takich komunikatach, oprócz zalecenia, by wpłacać, wspierać, klikać, znajdziemy link do strony internetowej dla przekazania darowizny blikiem, przelewem lub kartą.

Gdyby te apele nie wystarczyły, obok jest dodawane nagranie Tomasza Sakiewicza, prezesa zarządu spółki i redaktora naczelnego TV Republika, który w żołnierskich słowach mówi: „Uruchomiliśmy operację, która ma uniemożliwić zniszczenie naszej telewizji. Prosimy o wsparcie, prosimy o pilne śledzenie naszych komunikatów”.

Gdyby to jeszcze kogoś nie przekonało, Michał Rachoń, dziennikarz telewizji, prezentuje nową metodę płatności, jednocześnie porównując Biały Dom, w którym „decydują się sprawy międzynarodowego bezpieczeństwa, również naszego”, do domu wolnego słowa, jakim jest Telewizja Republika. „To dzięki państwu możemy realizować wielkie i ambitne projekty medialne, dzięki którym jesteśmy największą telewizją informacyjną w Polsce” – przekonuje. Film kończy się znów żołnierskimi komendami Sakiewicza: „Włącz prawdę!”.

A na ekranie cały czas widoczny jest kod QR, który po zeskanowaniu telefonem przenosi na stronę umożliwiającą szybką płatność.

PROSIMY O REGULARNE WSPARCIE

Kod QR jest widoczny w rogu ekranu nawet w trakcie programów, m.in. „Dzisiaj Informacje”. Na pasku między doniesieniami o strzelaninie w Irlandii Północnej, rekordowym kontrakcie PKP Intercity i zaproszeniem Klubu Gazety Polskiej na wspólne śpiewanie piosenek patriotycznych czytamy: „Wspieraj Republikę! Dziś wolne słowo potrzebuje waszego wsparcia, abyśmy mogli dla państwa nadawać, mimo nasilającej się presji władzy i cenzury” (program z 23 lipca 2025 roku).

Gdyby ktoś nie zerkał na pasek, prowadząca Danuta Holecka (oczywiście po zaproszeniu na „prawdziwe polskie wiadomości”) przypomni mu, nawet kilkukrotnie w trakcie programu, że telewizja potrzebuje np. na wóz transmisyjny (wcześniej zebrała 3,6 mln na nowe studio, w tym na oświetlenie, ścianę wideo, scenografię czy kamery) i razem z reporterem poinstruuje, jak „współtworzyć dom wolnego słowa”. W programie z 18 lipca mówi o tym po materiale o rosnącej biedzie Polaków.

Czasem prośby te wplecione są w prezentowane newsy. 23 lipca reporter donosił, że przedstawiciele Republiki nie zostali wpuszczeni na prezentację nowego składu rządu, potem skupia się na samym Tusku, po czym Tomasz Sakiewicz puentuje: „Jeżeli ten rząd w pierwszym ruchu, w pierwszej decyzji po zmianie atakuje Telewizję Republika, to wiedzą państwo, gdzie jest ciężar walki o demokrację i walkę o wolność słowa w Polsce. Ten ciężar spoczywa na nas, na dziennikarzach domu wolnego słowa, który budujemy wspólnie z państwem, dla państwa i dzięki państwu. Prosimy o regularne wsparcie. To pozwoli stać na straży praworządności”.

Czytelnicy portalu Tvrepublika.pl na samej górze strony mogą zaś zwrócić uwagę na formatkę: „Wspieraj media strefy wolnego słowa. Dla wolnej i niezależnej Polski można nas wspierać poprzez wpłaty na nowe konto”.

– Perswazja połączona z manipulacją – ocenia krótko powyższe komunikaty dr hab. Joanna Satoła-Staśkowiak, językoznawczyni, profesor Akademii Humanistyczno-Ekonomicznej w Łodzi, przez lata związana z Instytutem Slawistyki Polskiej Akademii Nauk w Warszawie. – Jeżeli perswadujemy coś komuś, to przedstawiamy nasze zdanie i staramy się, przytaczając fakty, przekonać do niego odbiorcę. Ale tutaj mamy jeszcze sugestię, że inne media nie są wystarczająco polskie, nie są rzetelne. Odwołania do „presji”, „cenzury”, „nacisków” kreują obraz zagrożenia wolności słowa i niezależnych mediów. To wszystko ma zmobilizować odbiorców do „obrony” i wzbudzić nie tylko poczucie odpowiedzialności, ale także nałożyć obowiązek działania – dodaje ekspertka.

PRAWDZIWY POLAK KATOLIK

Zanim się zacznie zbierać pieniądze, trzeba zbudować zaangażowaną społeczność wokół jakiegokolwiek medium. Dopiero potem można prosić, by publiczność wspierała nasze idee. Jak zaznacza dr hab. Anna Łaszkiewicz z Katedry Marketingu Uniwersytetu Łódzkiego: – Jest wiele motywów, wokół których można budować społeczność. W tym przypadku stacja odwołała się do zagrożenia, że zbraknie nam wolnych mediów. Rodzi to strach, który mobilizuje do działania – ocenia ekspertka. Dziennikarze telewizji, choć proszą o pieniądze na samochód do transmisji satelitarnej albo studio, to odwołują się do najwyższych idei, jak wolność słowa, walka o dostęp do prawdy.

Prof. Satoła-Staśkowiak zwraca uwagę też na specyficzne odwoływanie się do odpowiedzialności. – Skoro na widzach spoczywa ciężar współtworzenia i „bronienia” tego medium, są też za nie współodpowiedzialni finansowo – tłumaczy językoznawczyni.

Prof. Adam Szynol dodaje: – To, co tak skutecznie robi od jakiegoś czasu Republika, od lat praktykował ojciec Rydzyk w swoich mediach.

Rzeczywiście na portalu Radiomaryja.pl wyświetla się nam formatka: „Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc”. Dalej czytamy, że „dary serca” można przekazywać za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych.

Zamiast typowego w innych mediach guzika „Wesprzyj” portal używa formuły „Pragnę wspomóc”. Naciśnięcie przenosi nas do strony z apelem ojca Rydzyka, który zaczyna tak: „Kochana Rodzino Radia Maryja! Już św. Maksymilian Maria Kolbe mówił, że możemy wybudować wiele kościołów, ale staną się one puste, jeśli nie będziemy mieć mediów katolickich”.

W czasach ojca Kolbego nie było mowy o internecie ani nawet powszechnej telewizji, ale według o. Rydzyka to nie szkodzi, ba, słowa wręcz nabierają większej mocy. Dalej ojciec dyrektor dziękuje za duchowe i materialne wspieranie jego dzieł „wbrew szerzonej propagandzie, że pomaga nam rząd i jest to już »imperium«”. Jak widać, strony nie aktualizowano po wyborach 15 października 2023 roku. Rydzyk na końcu zaznacza, że jego zespół pracuje „dla ewangelizacji Polski i świata”, „na Niebo dla każdego z nas”. Wpłacać można mu w złotówkach, ale też w dolarach i euro.

„Telewizja Trwam i Radio Maryja utrzymują się z dobrowolnych ofiar Polaków rozumiejących potrzebę istnienia mediów katolickich i niezależnych. Prosimy każdego z państwa o systematyczną pomoc-ofiarę, by te media istniały”. To z kolei pasek, który można było przeczytać w programie „Polski Punkt Widzenia” w Telewizji Trwam, kiedy to poseł Zbigniew Kuźmiuk komentował nowy budżet nielubianej UE (18 lipca). Pasek prezentowany jest też w trakcie innych programów. Do tego np. w czasie „Informacji dnia” na antenie TV Trwam w rogu widnieje kod QR z podpisem „Prosimy o wsparcie”, a standardowo na antenie Radia Maryja w ramówce pojawia się audycja „W rodzinie Radia Maryja”, podczas której zachęca się do wpłat, a potem wspólnie odmawia różaniec.

Co jakiś czas z apelem o dary w postaci banknotów wychodzi sam ojciec dyrektor. W marcu 2020 roku tak przemawiał w swoich mediach: „Kochana Rodzino Radia Maryja, w poważnej sytuacji pandemii koronawirusa bardzo trudno zwrócić mi się do Państwa (...), ale czynię to w trosce o istnienie naszych mediów” – zapewniał i apelował, by nie odkładać pomocy na później. „Nasze media istnieją dzięki łasce Pana Boga i pomocy świadomych i odpowiedzialnych katolików i Polaków. (…) Bez tej pomocy grozi nam zamknięcie Radia Maryja i Telewizji Trwam. (…) Czy możemy na to pozwolić przy morzu mediów liberalno-lewicowych i naszym niewielkim procencie mediów katolickich i polskich?” – pytał retorycznie.

Trzy lata później konieczność wpłat w spocie emitowanym przed serwisami informacyjnymi TV Trwam tłumaczył tak: „Jeżeli tych ofiar będzie mniej, to mniej będziemy mogli uczynić dobra. Niestety ludzie bogatsi mają chyba pozaszywane kieszenie i zamknięte portfele, zamknięte serca dla dobra. (…) Potrzebna jest nasza większa aktywność na rzecz pozyskania osób, które utożsamiają się z naszymi celami”.

BOISZ SIĘ? ZAPŁAĆ

– Sformułowania w takim stylu wpisują się w język Kościoła, podkreślają wzniosłość, duchowość. Komunikaty utrzymane są więc w charakterze radia religijnego, mają budować wspólnotę, ale niestety nie ze wszystkimi, bo niektórych na antenie się zawstydza, piętnując brak hojności i dopatrując się innych wad – stwierdza prof. Joanna Satoła-Staśkowiak i dodaje: – Granie na emocjach, insynuowanie zagrożeń, budowanie napięcia to dość częste tu zabiegi językowe.

Komunikaty odwołujące się do niepokoju, lęku, jak tłumaczy prof. Andrzej Falkowski, psycholog biznesu z Uniwersytetu SWPS, zdecydowanie silniej oddziałują niż te pozytywne czy neutralne. – Żeby reklama typu fear appeal, czyli warunkowana lękiem, z którą tu mamy do czynienia, była skuteczna, musi zawierać trzy elementy: zagrożenie, przyczynę zagrożenia i sposób na poradzenie sobie z zagrożeniem – wyjaśnia. I przypomina najsłynniejszą tego typu reklamę – Daisy Girl (czyli Stokrotka) z 1964 roku, kiedy o fotel prezydenta USA walczyli Lyndon Johnson i Barry Goldwater. Ten drugi uważał, że trzeba Amerykę zbroić w bomby atomowe.

W reklamie na pole w pięknym słońcu wychodzi dziewczynka. Zrywa stokrotkę, zaczyna odrywać płatki i odliczać od dziesięciu. Gdy dochodzi do czterech, jej głos zamienia się w głos mężczyzny, tło ciemnieje, za nią wyrasta potężny grzyb, a głos lektora pyta: „Nie chcesz tego?”.

– Pokazano zagrożenie spowodowane wyścigiem zbrojeń i przyczynę zagrożenia, czyli Goldwatera z pomysłem bomby atomowej. Żeby to przezwyciężyć, by nasze dzieci mogły żyć w spokoju, trzeba zagłosować na Johnsona. Dwudziestosekundową reklamę pokazano tylko raz, ale Goldwater nie miał już żadnych szans, aby być wybranym na prezydenta – opowiada prof. Falkowski.

Czy taki rodzaj przekazu działa tylko na konkretny rodzaj ludzi? – Na wszystkich. Wszystkich, których zagrożenie może dotknąć – zaznacza psycholog.

– Podobne komunikaty mogłyby się pojawić po drugiej stronie, tylko ich odbiorca będzie inny – wyjaśnia prof. Anna Łaszkiewicz.

***

To tylko fragment tekstu Aleksandry Pucułek. Pochodzi on z najnowszego numeru „Press”. Przeczytaj go w całości w magazynie.

„Press” do nabycia w dobrych salonach prasowych lub online (wydanie drukowane lub e-wydanie) na e-sklep.press.pl.

Czytaj też: Nowy "Press": Magda Łucyan chce zmienić los ludzi, dziennikarki przepraszają Gonciarza, a także Antoni Dudek o sobie i Sławosz Uznański-Wiśniewski

Press

Aleksandra Pucułek

* Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter
Pressletter
Ta strona korzysta z plików cookies. Korzystając ze strony bez zmiany ustawień dotyczących cookies w przeglądarce zgadzasz się na zapisywanie ich w pamięci urządzenia. Dodatkowo, korzystając ze strony, akceptujesz klauzulę przetwarzania danych osobowych. Więcej informacji w Regulaminie.