Jak Jacek Kurski zdewastował Telewizję Polską  |  PKO BP wybierze agencje  |  Trójka ze specjalną ramówką  |  Odejścia z TVP Sport  |  Wieczór wyborczy Interii i Polsat News  |  Zestawienie serwisów sportowych  |  Disney+ i Polsat Box Go ze wspólną akcją  |  Sztuczna inteligencja pilnuje komentarzy  |  Widownia bikini reality w TV 4 rośnie  |  Programy na Wielkanoc w RMF FM  |  Debaty w Radiu Szczecin  |  Dyrektor żegna się z Radiem Gdańsk  |  Premiery programów kabaretowych  |  Google zablokował ponad 5,5 mld reklam  |  O świętach w telewizji i popycie ze strony reklamodawców  |  Streetcom  |  WebTalk  |  Imagine Nation  |  Disney połączył Hulu z Disney+  |  Rosja przedłuża areszt Evana Gershkovicha  |  Zapraszamy do newslettera "Presserwis" – dziś aż 52 newsy ze świata mediów i reklamy  | 

Jak Jacek Kurski zdewastował Telewizję Polską  |  PKO BP wybierze agencje  |  Trójka ze specjalną ramówką  |  Odejścia z TVP Sport  |  Wieczór wyborczy Interii i Polsat News  |  Zestawienie serwisów sportowych  |  Disney+ i Polsat Box Go ze wspólną akcją  |  Sztuczna inteligencja pilnuje komentarzy  |  Widownia bikini reality w TV 4 rośnie  |  Programy na Wielkanoc w RMF FM  |  Debaty w Radiu Szczecin  |  Dyrektor żegna się z Radiem Gdańsk  |  Premiery programów kabaretowych  |  Google zablokował ponad 5,5 mld reklam  |  O świętach w telewizji i popycie ze strony reklamodawców  |  Streetcom  |  WebTalk  |  Imagine Nation  |  Disney połączył Hulu z Disney+  |  Rosja przedłuża areszt Evana Gershkovicha  |  Zapraszamy do newslettera "Presserwis" – dziś aż 52 newsy ze świata mediów i reklamy  | 

Jak Jacek Kurski zdewastował Telewizję Polską  |  PKO BP wybierze agencje  |  Trójka ze specjalną ramówką  |  Odejścia z TVP Sport  |  Wieczór wyborczy Interii i Polsat News  |  Zestawienie serwisów sportowych  |  Disney+ i Polsat Box Go ze wspólną akcją  |  Sztuczna inteligencja pilnuje komentarzy  |  Widownia bikini reality w TV 4 rośnie  |  Programy na Wielkanoc w RMF FM  |  Debaty w Radiu Szczecin  |  Dyrektor żegna się z Radiem Gdańsk  |  Premiery programów kabaretowych  |  Google zablokował ponad 5,5 mld reklam  |  O świętach w telewizji i popycie ze strony reklamodawców  |  Streetcom  |  WebTalk  |  Imagine Nation  |  Disney połączył Hulu z Disney+  |  Rosja przedłuża areszt Evana Gershkovicha  |  Zapraszamy do newslettera "Presserwis" – dziś aż 52 newsy ze świata mediów i reklamy  | 

Dział: PRASA

Dodano: Wrzesień 11, 2022

Narzędzia:

Drukuj

Drukuj

"Kucharz, do cholery, tekst!" - Krzysztofa Kucharskiego wspomina Katarzyna Kaczorowska

Krzysztof Kucharski nie żyje (1947 - 2022) (zdjęcie pochodzi z Facebooka Teatru Kalambur)

– Krzyśkowi wybaczano wiele. W latach 80. zniknął na kilka dni i nie dostarczył tekstu na kolejny odcinek Kucharskiego brulionu Kucharskiego. Zamiast tekstu ukazało się więc ogłoszenie mniej więcej tej treści „Krzysiu, gdziekolwiek jesteś, odezwij się, czekamy”. Nie było wtedy telefonów komórkowych, stacjonarny był luksusem - Krzysztofa Kucharskiego, legendę wrocławskiego środowiska dziennikarskiego, wspomina Katarzyna Kaczorowska. Krzysztof Kucharski zmarł w wieku 75 lat.

Krzysztof Kucharski, krytyk teatralny, wieloletni dziennikarz „Gazety Robotniczej”, a później „Gazety Wrocławskiej”, aktor teatrów studenckich, animator kultury, scenarzysta, dramaturg i reżyser. Był wieloletnim recenzentem, m.in. publicystą kwartalnika „Scena”, portalu teatralny.pl oraz komentatorem teatralnym telewizyjnego programu „Rewolwer kulturalny”. Był jednym z ojców założycieli PPA – Przeglądu Piosenki Aktorskiej, wspierał też - nie tylko piórem - Wrocławskie Spotkania Jednego Aktora.

Czytaj też: Nie żyje Krzysztof Kucharski, znakomity krytyk teatralny związany z „Wrocławską”

Gdy szokował śledź po japońsku

Jego wielką pasją, obok teatru i fotografii, było… gotowanie. Do legendy przeszedł Kucharski brulion Kucharskiego, rubryka, którą wiele lat prowadził w Magazynie, piątkowym wydaniu „Gazety Robotniczej”, a później „Gazety Wrocławskiej”. W siermiężnych czasach PRL-u sam starannie rysował do tej rubryki dania, o których pisał, a w szczycie kryzysu szokował, podając przepis na śledzia po japońsku. Kuchnia i kulinaria były dla niego opowieścią o kulturze i cywilizacji, o zmianach w życiu pojedynczego człowieka i całej ludzkości, a każdy przepis był dla niego pretekstem do opowieści o tym, jak jedzenie wpływało na politykę, historię, narody.

– Kochał kreację, więc gotowanie - tak jak teatr - było dla niego sztuką i to przez duże „S”. Znał zresztą wszystkich najlepszych kucharzy, każda jego rozmowa z którymś z nich to był prawdziwy cymes, bo z jednej strony można było zobaczyć, czym jest prawdziwa fascynacja, a z drugiej zajrzeć za drzwi najlepszych kuchni i podejrzeć skrzętnie skrywane tajemnice – opowiadają przyjaciele Krzysztof Kucharskiego z redakcji, dodając, że do legendy przeszła też dezynwoltura „Kucharza”, jak nazywano go w „Gazecie Robotniczej” i „Kucharka” jak z kolei nazywano go w „Gazecie Wrocławskiej”.

Krzysiu, odezwij się, czekamy

– Krzyśkowi wybaczano wiele. W latach 80. zniknął na kilka dni i nie dostarczył tekstu na kolejny odcinek Kucharskiego brulionu Kucharskiego. Zamiast tekstu ukazało się więc ogłoszenie mniej więcej tej treści „Krzysiu, gdziekolwiek jesteś, odezwij się, czekamy”. Nie było wtedy telefonów komórkowych, stacjonarny był luksusem. A Krzyś się odnalazł, zaszył się na kilka dni w jakimś pensjonacie w górach z kolejną narzeczoną, bo słynna była jego słabość do ładnych i inteligentnych dziewczyn, które czarował swoją wiedzą – ogromną – o teatrze – wspominają przyjaciele Krzysztofa.

On sam chętnie opowiadał o swoim ukochanym Liceum Ogólnokształcącym numer IX, o stołowaniu się w słynnej lwowskiej restauracji „U Fąsia”, o występach w studenckich teatrach. Nie opowiadał o tym, że przez udział w protestach studenckich w 1967 roku miał problemy, a w stanie wojennym został negatywnie zweryfikowany i przez jakiś czas pracował jako barman.

Błagam, kończ już

Andrzej Bułat, wieloletni redaktor naczelny „Gazety Wrocławskiej”, który zmarł w 2020 roku, z rozbawieniem wspominał wyjazd na festiwal teatrów studenckich. Grali jakąś sztukę o partyzantach. „Kucharz” w pewnym momencie najzwyczajniej w świecie zapomniał tekstu i stał na scenie z atrapą karabinu - milcząc. Bułat zza kulis scenicznym szeptem krzyczał: „Kucharz, do cholery, tekst!”. No i „Kucharz” w końcu zaskoczył, a recenzenci napisali potem o genialnie wytrzymanej ciszy.

Był mistrzem cyzelowania. Każdy tekst dopieszczał, nie znosił wręcz, kiedy go poganiano. Jak tylko słyszał „Krzysiek, kiedy? Błagam, kończ już!”, najpierw te wezwania ignorował, a jak już się nie dało, ze stoickim spokojem odpowiadał „czy ty myślisz, że jak mnie będziesz poganiać, to skończę szybciej?”. Krzysiek był nie tylko erudytą, człowiekiem wielkiej kultury, właścicielem ogromnej liczby kontaktów do ludzi kultury z całej Polski. Do historii „Gazety Wrocławskiej” przeszedł też dzięki dwóm spektakularnym wpadkom.

Jak uśmiercił Tunia

– Najpierw uśmiercił na łamach Wojciecha Dzieduszyckiego, z którym zresztą był bardzo zaprzyjaźniony. Ktoś przybiegł z działu depeszowego, który wtedy istniał w gazecie, z newsem w telewizji, że zmarł Tunio, jak nazywano hrabiego. Krzyś napisał poruszające wspomnienie, daliśmy zdjęcie Tunia na pierwszej stronie w czarnej obwódce. A rano okazało się, że zmarł nie Tunio, ale Antoni Dzieduszycki, jego syn – wspomina Iwona Zielińska, wieloletnia redaktor naczelna „Gazety Wrocławskiej”, do której rano zadzwoniła ówczesna sekretarz redakcji, pytając zdenerwowanym tonem, czy siedzi, bo lepiej, żeby usiadła.

– Co się stało?

– Kucharek zabił Tunia!

– Jezus Maria! Jako to zabił?

– No nie naprawdę, tylko w gazecie!

Dalej Zielińska: - Temat oczywiście podjęły wrocławskie media, jeden z dziennikarzy chciał nawet zwalniać Krzyśka z pracy, ale zdecydowano, że nikt nie będzie nam ustalał zatrudnienia. I Krzysiek został, tym bardziej, że w obronę wziął go Tunio, który napisał do redakcji list – podkreślił, że jak mówi przesąd, każdy żywy uśmiercony plotką czy pogłoskami, będzie długo żył. W jego przypadku rzeczywiście się sprawdziło – mówi Iwona Zielińska, dodając, że po raz drugi „Kucharek” na tamten świat wyprawił przedwcześnie Wojciecha Siemiona, w artykule przypominającym wybitne postaci na świąteczne, listopadowe wydanie.

– We Wrocławiu żył wtedy jeszcze brat wybitnego aktora, żyje nadal jego bratanek, Piotr Siemion, który wtedy był sławny dzięki książce „Niskie Łąki”. Sytuację uratowała Jolanta Krysowata, wtedy reportażystka „Gazety Wrocławskiej”, która pojechała do Wojciecha Siemiona i napisała jego świetny portret. A Krzyś przy jakiejś okazji mimochodem przyznał się, że przed laty już raz mu się zdarzyła taka wpadka – wtedy uśmiercił Zygmunta Hubnera – wspomina Iwona Zielińska. 

Kochał życie, nie znosił tandety, fascynowała go postać ikony kina lat 50. Marilyn Monroe – napisał monodram nawiązujący do tragicznych losów gwiazdy. W jednym ze swoich tekstów pisał: „Ja chcę zobaczyć z paru metrów duszę aktora, a nie fantastyczne efekty wykreowane przez komputer”. 

Urodził się 17 stycznia 1947 roku, zmarł 9 września 2022.  

Autorka tekstu - Katarzyna Kaczorowska - publikuje w "Polityce",
była wieloletnią dziennikarką prasy wrocławskiej

Katarzyna Kaczorowska

* Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter
Pressletter
Ta strona korzysta z plików cookies. Korzystając ze strony bez zmiany ustawień dotyczących cookies w przeglądarce zgadzasz się na zapisywanie ich w pamięci urządzenia. Dodatkowo, korzystając ze strony, akceptujesz klauzulę przetwarzania danych osobowych. Więcej informacji w Regulaminie.