Dział: RADIO

Dodano: Wrzesień 03, 2018

Narzędzia:

Drukuj

Drukuj

Eksperci oceniają debiut Beaty Lubeckiej w "Gościu Radia Zet"

Pierwszym gościem Beaty Lubeckiej w "Gościu Radia Zet" była minister finansów Teresa Czerwińska (fot. materiały prasowe)

Stres na początku wywiadu, bardzo trudny gość i temat rozmowy - tak eksperci ocenili dla "Presserwisu" debiut Beaty Lubeckiej w roli prowadzącej „Gościa Radia Zet”. Jej pierwszym gościem była minister finansów Teresa Czerwińska. Lubecka podkreśla, że uwag nie lekceważy i przyjmuje je z życzliwością.

Andrzej Stankiewicz z Onetu zauważył, że Lubecka na początku wywiadu była spięta. - To jest jednak brzemię Andrzeja Woyciechowskiego, Krzyśka Skowrońskiego, Moniki Olejnik i Konrada Piaseckiego w jakiejś mierze. Tym bardziej, że ona nigdy wywiadów radiowych nie prowadziła – powiedział.

Oceniając dobór gościa Stankiewicz zwrócił uwagę, że minister finansów jest osobą, która rzadko występuje w mediach, co może być dla prowadzącego zarówno zaletą, jak i kłopotem. - Beata zaryzykowała biorąc człowieka, który nie jest ograny, chcąc wyciągnąć jakieś newsy, ale okazało się, że ten człowiek jest dość drętwy. Łatwizną byłoby wzięcie polityka, który idzie w ping-pong, który dostarcza dużo cytatów. Nie wiem, które rozwiązanie jest dobre, a które złe, natomiast to był ewidentnie trudny gość – powiedział Stankiewicz.

Kolejną rzeczą, na którą zwrócił uwagę, jest długość programu. Rozmowa na głównej antenie Radia Zet trwała ok. 7 minut – ok. 2 minuty krócej, niż równoległa rozmowa na antenie radia RMF FM. - Jeśli byłoby to stałe zalecenie stacji, żeby te programy skracać w Zetce, to niedobrze. Ich długość była zaletą w porównaniu z rozmowami w RMF FM – ocenił Stankiewicz.

Podsumowując debiut Lubeckiej podkreślił, że każdy, kto dołącza do grona prowadzących wywiady w radiu lub telewizji potrzebuje kilku tygodni, żeby wdrożyć się w nową formułę, podając jako przykład Roberta Mazurka w RMF FM.

Zdecydowanie bardziej krytyczny był dr hab. Maciej Mrozowski, medioznawca z SWPS. Ocenił, że główny temat rozmowy (budżet) był wyjątkowo trudny. Zwrócił też uwagę, że prowadząca stwierdziła w pewnym momencie, że "słuchacze nie mają pojęcia o czym mówimy", jednak nie zrobiła nic, żeby poruszane zagadnienia były bardziej zrozumiałe. 

Równie negatywnie Mrozowski ocenił początek wywiadu. Jego zdaniem pytanie o ogólne wrażenie z niedzielnej konwencji PiS oraz dopytywanie o to, czy Czerwińska zapisze się do PiS, były niepotrzebne, nawet jak na rozgrzewkę. Również kwestia merytoryczna, czyli finansowanie "piątki Morawieckiego", nie wypadło dobrze. Według Mrozowskiego, z programu słuchacz niewiele dowiedział się, co kryje się za tym hasłem.

Jego zdaniem w kwestiach pieniędzy dla samorządów, podwyżki dla budżetówki oraz płacy minimalnej, Lubecka chciała wydobyć od Czerwińskiej przyznanie, że jest w tym przedwyborcza sugestia: tam, gdzie PiS nie wygra, to rząd nie da pieniędzy samorządom. W ocenie medioznawcy, dziennikarka podjęła temat, ale nie przygotowała taktyki, przez co niczego nie wydobyła od swojej rozmówczyni.

- Jako słuchacz mam do prowadzącej pretensje, że skoro podjęła kwestie podwyżek dla budżetówki (a to jest gwóźdź, na którym powinien wisieć cały wywiad), to nie wymusiła na rozmówczyni wyliczenia, które grupy zawodowe dostaną więcej, które mniej, a które w ogóle nic. Rozmówczyni była najwyraźniej przygotowana na ten wątek, nawet go podjęła, ale prowadząca tego nie pociągnęła - ocenił Mrozowski. Dodał, że to, co mogłoby i powinno być głównym tematem rozmowy „nie zostało omówione tak, jak należy”.

Mrozowski ocenił, że Lubecka zadaje pytania zdecydowanie za szybko, nie zawsze wyraźnie i zrozumiale. Zauważył również, że w kilku przypadkach zmieniła pytanie w trakcie jego zadawania ("albo inaczej zapytam") lub kończyła pytanie nie w pełni zrozumiałym skrótem myślowym.

Podobnie jak Stankiewicz, Mrozowski zwrócił uwagę, że dziennikarka na początku rozmowy sprawiała wrażenie nieco stremowanej, biorącej "rozpęd", co spowodowało, że do rozmowy wkradła się pewna nerwowość i chaos myślowy. I podobnie jak dziennikarz Onetu, zwrócił uwagę, że rozmowa trwała za krótko i „nie stwarzała zbyt dużo okazji do budowy relacji z rozmówczynią”. Dodał, że w stylu zadawania pytań „można było wyczuć pewien dystans i może nawet nie do końca skrywaną podejrzliwości, o czym świadczy wprowadzanie podtekstów politycznych do kwestii merytorycznych”.

- Ogólne zalecenie dla prowadzącej: zwolnić tempo i zawsze pytać tylko o jedną rzecz. Rano słuchacze nie są jeszcze rozbudzeni i zwykle słuchają jednym uchem. Jeśli prowadząca oswoi się z mikrofonem i ograniczy "rozmach", może być nieźle - podsumował medioznawca.

Lubecka: Wszelkie uwagi przyjmuję z życzliwością

- Wszelkie uwagi przyjmuję z życzliwością. I ich nie lekceważę - skomentowała Lubecka.

O długość programu zapytaliśmy rzeczniczkę Eurozetu. "Długość wywiadu na antenie dostosowana jest do tempa rozmowy. Całość - z częścią internetową - trwa 30 minut. Gość Radia ZET należy więc do najdłuższych rozmów prowadzonych w formule jeden na jeden" - oświadczyła Małgorzata Kozieł.

(PD, 03.09.2018)

* Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter
Pressletter
Ta strona korzysta z plików cookies. Korzystając ze strony bez zmiany ustawień dotyczących cookies w przeglądarce zgadzasz się na zapisywanie ich w pamięci urządzenia. Dodatkowo, korzystając ze strony, akceptujesz klauzulę przetwarzania danych osobowych. Więcej informacji w Regulaminie.