Wydanie: PRESS 03/2016

Walka z wiatrakami

Każda informacja o inwigilowaniu dziennikarzy kończy się tym samym: oburzamy się, protestujemy, postulujemy – po czym szybko zapominamy. Aż do następnego razu. I tak od lat.

Afera taśmowa, afera gruntowa, śmierć Barbary Blidy... – rytuał powtarza się od lat. Wybucha polityczny skandal, media śledzą zachowania władzy, a ta zaczyna inwigilować dziennikarzy. Choćby po to, by poznać ich źródła i zamiary. A gdy podsłuchiwanie wychodzi na jaw, dziennikarze się oburzają, piszą listy nawet do premiera, żądają wyjaśnień. Po czym temat umiera. Mało który z podsłuchiwanych dotychczas dziennikarzy podjął kroki prawne, by rozliczyć winnych.

„Bycie podsłuchiwanym traktuje się dziś jako nieunikniony skutek uboczny wykonywania zawodu dziennikarza śledczego. To oburzające, ale przyzwyczailiśmy się do tej myśli i nauczyliśmy się z nią żyć. Mamy po dwa telefony. Zmieniamy numery. Eskimosi nie mają wyjścia, muszą polubić śnieg” – mówił w 2008 roku w „Press” dziennikarz śledczy Robert Zieliński (wówczas w „Dzienniku”).

Rzeczywiście polubili? Z pierwszych reakcji mediów na ujawnione w grudniu 2015 roku informacje, że inwigilowano dziennikarzy zajmujących się aferą taśmową, wynikałoby, że nie.

Przyszłość może znowu pokazać, że jednak tak.

Łukasz Cieśla, „Głos Wielkopolski”

Aby przeczytać cały artykuł:

Zapisz się na nasz newsletter i bądź na bieżąco z najświeższymi informacjami ze świata mediów i reklamy. Pressletter

Press logo
Ta strona korzysta z plików cookies. Korzystając ze strony bez zmiany ustawień dotyczących cookies w przeglądarce zgadzasz się na zapisywanie ich w pamięci urządzenia. Dodatkowo, korzystając ze strony, akceptujesz klauzulę przetwarzania danych osobowych. Więcej informacji w Regulaminie.