Wydanie: PRESS 04/2006

Ranking

Nie jestem pożeraczką prasy. Obowiązkowe są „Gazeta Wyborcza” i „Rzeczpos-polita”, czasami „Życie Warszawy”, „Trybuna”. Sięgam po „Nasz Dziennik”, kiedy jest tam coś o feminizmie, manifie czy gejach albo ekologach. Bo zawsze są to rzeczy horrendalne. Z tygodników czytam „Politykę”, „Forum”, „Przekrój”, „Tygodnik Powszechny”, którego lekturę zaczynam od stałej rubryki Lektora. „Newsweek Polska” przeglądam tylko od czasu do czasu, kiedy słyszę od znajomych, że warto. „Wprost” omijam, bo to, co tam piszą, jest na ogół jakoś dziwnie karykaturalne albo puste i niewarte uwagi. Tabloidów nie czytam. Ale kiedy wpadają mi w ręce albo muszę kupić, bo piszą o mnie (cha, cha, cha), studiuję styl „Super Expressu” albo „Faktu” jako osobliwy i zabawny zarazem. Ostatnio profesor Maria Janion pokazała mi wycinek o trzech kobietach, które otruły faceta muchomorami i zatłukły jakimś radłem albo poćwiartowały. Profesor umieściła wycinek w teczce „Czarownica”. „Gazetę” otwieram na stronach kultury. Kiedy widzę tam nazwiska Doroty Jareckiej, Magdaleny Miecznickiej, Przemysława Czaplińskiego czy Jerzego Jarniewicza - wiem, że będzie bardzo dobrze. Najlepszy jednak jest dodatek „Duży Format” z wywiadami Katarzyny Bielas. Sięgam tylko po rzeczy namierzone. Takie, w których mogę znaleźć na przykład teksty autorek literackiego miesięcznika „Lampa”, Agnieszki Drotkiewicz i Anny Dziewit. Są naprawdę świetne, piszą językiem nieugrzecznionym, ale inteligentnym, barwnym i lekkim. To jakaś nowa recepta pokoleniowa, odmienna od „wylizanego” kobiecego stylu. A` propos literackiej „Lampy” Pawła Dunina-Wąsowicza - jest wspaniała! W „Polityce” obowiązkowo Jerzy Pilch, a w „Rzepie” był to Maciej Rybiński, choć ten ostatni jako felietonista jest raczej chamowaty i niefajny. Ale wiem, że ma swoich wielbicieli. W „Wysokich Obcasach” połykam felietony Kingi Dunin. Pewnie, że w moim wypadku rozkoszowanie się Dunin to rodzaj autoerotyzmu, bo na ogół się z nią we wszystkim zgadzam. Jej felietony są skrajnie racjonalne i logiczne. Z wielką uwagą oglądam też Kingę Dunin w programie „Lepsze książki” w TVP Kultura. Sławomir Sierakowski, Cezary Michalski i gość - pisarz albo krytyk. Rozmowa bez limitów intelektualnych, długa, żywa, pogłębiona. Dunin i Sierakowski w roli krytyków literackich prowokują swoją skrajną postawą socjologów, wybrzydzających i sprowadzających powieści do zbioru idei. Michalski potrafi być urzekająco maniakalny, a zarazem jako pisarz wrażliwy na kwestie formy, stylu, estetyki. Odcinek, w którym gościem była Katarzyna Bratkowska, rewelacja. Po prostu miałam ochotę wskoczyć do telewizora i przyłączyć się do rozmowy, ale raczej nie mam szansy na zaproszenie, bo działamy w ścisłej konkurencji. Lubię oglądać dokumenty na Discovery albo w Canal+, ale nie te o budowie statków czy rosyjskich czołgów, lecz polityczno-społeczne, na przykład o dekolonizacji Indii, historii syjonizmu albo reżimie Pinocheta w Chile. Poza tym jeśli chodzi o moje wizytowanie różnych programów, to zawsze potrzebuję porady przyjaciół, bo sama niewiele oglądam. Na przykład nie oglądam Kuby Wojewódzkiego, skądinąd niesłusznie, bo jego program ma najgorszą opinię u tych, którzy znają go tylko ze słyszenia. Problemem, podobnie jak dla wielu osób, jest dla mnie „Warto rozmawiać” Jana Pospieszalskiego. Jest to program stricte ideologiczny o charakterze raczej demagogicznym i manipulacyjnym, więc pytanie, czy warto, czy nie warto rozmawiać, pozostaje nierozstrzygnięte. Najchętniej oglądam TVN 24, „Fakty”, „Szkło kontaktowe”. Oraz Tomasza Sekielskiego i Andrzeja Morozowskiego w „Teraz my!”, bo koledzy są naprawdę inteligentni. Czasami nie do końca panują nad sytuacją albo błądzą po poboczach, ale grają w duecie, co wprowadza interakcje. Monika Olejnik w „Prosto w oczy” jest bardziej od nich przejrzysta, dociekliwa i logiczna - prowadzi program w pojedynkę i nic właściwie nie może jej rozproszyć albo zbić z pantałyku. Nie mam nawyku słuchania radia, na ogół siedzę w domu w zupełnej ciszy. Ale jeśli radio, to tylko Zetka albo Tok FM z Jakubem Janiszewskim i Anną Laszuk. Już od dłuższego czasu, zanim jeszcze wypromowała ją pani Elżbieta Kruk z KRRiT, słuchałam audycji „Woobie Doobie” w Tok FM. Chłopaki - Wojciech Olszak i Cezary Łasiczka - robiły swoje z rzadkim u nas sztubackim wdziękiem. Pomysł prosty, na poziomie licealnej gry postmodernistycznej, polegał na przemieszczeniu kontekstu. Dzwonili do nich słuchacze Radia Maryja albo różni śmieszni wariaci, a chłopcy po prostu pozwalali im mówić, co było już samo w sobie bardzo zabawne. Niestety, po potyczce z KRRiT audycja była już słabsza. Dżingle „Słucha nas Krajowa Rada, słuchaj i ty” i słowa piosenek „O, Ela, straciłaś przyjaciela” oraz „Nie rozdziobią nas kruki i wrony ani nic”, owszem, super. Ale chłopcy stracili swoich dotychczasowych słuchaczy, bo odbierali telefony jedynie od zwolenników. Zderzenie cywilizacji najwyraźniej zastopowane. Szkoda. Kazimiera Szczuka - krytyk literacki, feministka, autorka książek. Prowadziła „Najsłabsze ogniwo” w TVN-ie oraz programy kulturalne w TVP. Obecnie robi „Wydanie II poprawione” w TVN 24

Kazimiera Szczuka

Aby przeczytać cały artykuł:

Zapisz się na nasz newsletter i bądź na bieżąco z najświeższymi informacjami ze świata mediów i reklamy. Pressletter

Press logo
Ta strona korzysta z plików cookies. Korzystając ze strony bez zmiany ustawień dotyczących cookies w przeglądarce zgadzasz się na zapisywanie ich w pamięci urządzenia. Dodatkowo, korzystając ze strony, akceptujesz klauzulę przetwarzania danych osobowych. Więcej informacji w Regulaminie.