Wydanie: PRESS 03/2006

Ranking

Każdego dnia pierwszy głos, którego słucham, to głos mojej małej Julki. Dopiero potem przechodzę do marginaliów, czyli odgłosów prasy, radia i telewizji. A z tych jako pierwsze dociera do mnie Tok FM, w samochodzie. To bardzo wygodne radio, bo nie każe tracić czasu na niechcianą muzykę. Radia Tok FM lubię słuchać zwłaszcza w czwartki, kiedy poranek prowadzi Katarzyna Kolenda-Zaleska. Jest zdecydowana, a równocześnie jakoś dziwnie domowa, skłonna przy pierwszej sposobności przejść z ciężkiej rozprawy w ciepły dialog i na odwrót. Lubię też wtorki z Jarosławem Gugałą, bo z sentymentem odkrywam dawnego Jarka, kolegę ze studiów – dowcipnego, z niepohamowaną pokusą posługiwania się literaturą w mówionym słowie. Lubię też, kiedy uczestnikami dyskusji są Piotr Zaremba, Krzysztof Skowroński i Adam Szostkiewicz. Ten pierwszy zachwyca mnie precyzją inteligencji, talentem do natychmiastowego wchodzenia w sedno. Drugi – umiejętnością wyszukiwania nieoczekiwanych złożeń, zakładek i drugich den. Trzeci – nieprawdopodobnie rozległą wiedzą o polityce i kulturze, którą wyraża samym sposobem mówienia, pełnym odniesień, lecz klarownym. Podczas dłuższej jazdy samochodem słucham również RMF FM, kiedy program prowadzi Robert Konatowicz. Jeżeli jest powierzchowny, to z wyboru, co często sygnalizuje jakimiś krótkimi, głębszymi wypadami w muzykę poważną czy w literaturę. Lubię też człowieczeństwo Rafała Bryndala w Radiu Zet i ciepły głos Małgorzaty Maliborskiej, która czyta serwisy w Trójce. Ale tak w ogóle to najchętniej słucham radiowej Dwójki, zwłaszcza w sobotnie poranki, kiedy Iwona Smolka, Tomasz Burek i Piotr Matywiecki przez pół godziny rozmawiają o jednej książce, a Wacław Tkaczuk przez kilkanaście minut analizuje wiersz, który znalazł w prasie, niekoniecznie literackiej zresztą. W telewizji oglądam Kamila Durczoka, choć kiedy to piszę, to nie mam go gdzie oglądać, bo właśnie przenosi się z Woronicza na Augustówkę. Ma dar wygładzania kamieni – szybkiego ciosania słów. Oglądam Monikę Olejnik, bo lubię jej uczestnictwo w rozmowach. Mam wrażenie, że przed każdym programem tak długo udomawia nawet najbardziej wyświechtany problem, że aż naprawdę ją boli i drażni, kiedy gość wypowiada opinie przeczące jej poczuciu prawdy i uczciwości. Moją wiedzę o polityce (do której – do polityki, nie do wiedzy – przykładam niewielką wagę) staram się ograniczać do TVN 24. Wchodząc tam, wybieram na godzinę pewien specyficzny świat, podobny w sumie do świata telenoweli, tyle że w konwencji thrillera, akceptuję go i czerpię z niego samą satysfakcję. Podobają mi się prowadzący, których uważam za pozytywnych bohaterów tej telenoweli, i staję za nimi murem w ich potyczkach ze światem. Co do programów nieściśle informacyjnych, lubię rozmawiającego w TVN-ie Grzegorza Miecugowa, choć często nudzą mnie jego rozmówcy. Cenię Andrzeja Morozowskiego i Tomasza Sekielskiego, którym udało się utworzyć rewelacyjny tandem, gdzie (jak dalece ma to swoje źródło w rzeczywistych temperamentach, tego nie wiem) pierwszy spowalnia, a drugi przyspiesza, pierwszy chętnie pozostałby przy wątpliwościach, a drugi jak najszybciej usłyszałby odpowiedź. Świetna gra toczy się między nimi, z respektem dla rozmówców, choć w ostatecznym rozrachunku bez wielkiej dla nich litości. Lubię, jak o książkach w TVN-ie Kazimiera Szczuka rozmawia z Krzysztofem Kłosińskim. Aha – powinienem dodać, że świetny jest program „Co z tą Polską?” Tomasza Lisa w Polsacie, bo tak mówią uczestnicy moich śniadań, więc mówię, że podobno jest świetny, ale sam tego sprawdzić nie mogę, bo o tej porze w tym dniu czasu akurat nie mam. Długo zwlekałem z akapitem o prasie, bo i tak wszyscy się spodziewają, że najbardziej lubię „Gazetę Wyborczą”, a w lubieniu tym jestem stronniczy. Niech więc tak będzie – powiem, że jestem stronniczy i na tym poprzestanę. Ale czytam też „Rzeczpospolitą”, a w niej najchętniej sobotni dodatek „Plus Minus”, zwłaszcza kiedy o poezji pisze w niej Janusz Drzewucki, a szerzej, o pisarzach i zjawiskach kultury Piotr Bratkowski, Krzysztof Masłoń, Bartosz Marzec (i nie tylko oni). I mówiąc szczerze, na kulturze w prasie bym się zatrzymał. I zamiast wymieniać spodziewane tytuły (które i tak wymienię, żeby powiedzieć, „zamiast” czego) – „Przekrój” (z Tadeuszem Nyczkiem), „Politykę” (ze Zdzisławem Pietrasikiem, Mariuszem Czubajem czy felietonami Jerzego Pilcha, które warte są ćwierci pieniędzy świata), „Newsweek Polska” (Mariusz Cieślik) czy mniej spodziewany „Tygodnik Powszechny” (od dechy do dechy), wskażę kilka mniej znanych. Na pierwszym miejscu – „Nową Okolicę Poetów” z Rzeszowa, gdzie walczy się o poezję, która towarzyszy życiu. Sopocki „Topos”, który cały swój numer poświęcił właśnie Ryszardowi Kapuścińskiemu. „Odrę”, „Studium”, „Twórczość”, „Literaturę na Świecie”, „Frazę”, „Borussię”, „Czas Kultury”, „Kresy”... kto nie czytał, niech czyta. Ja czytam. Jarosław Mikołajewski – pisze o literaturze i sztuce m.in. w „GW”, poeta, tłumacz z języka włoskiego

Jarosław Mikołajewski

Aby przeczytać cały artykuł:

Zapisz się na nasz newsletter i bądź na bieżąco z najświeższymi informacjami ze świata mediów i reklamy. Pressletter

Press logo
Ta strona korzysta z plików cookies. Korzystając ze strony bez zmiany ustawień dotyczących cookies w przeglądarce zgadzasz się na zapisywanie ich w pamięci urządzenia. Dodatkowo, korzystając ze strony, akceptujesz klauzulę przetwarzania danych osobowych. Więcej informacji w Regulaminie.