"Tygodnik Podhalański" będzie "bezwzględnie banować" za prorosyjską dezinformację
Jerzy Jurecki tłumaczy, że po ostatnich zdarzeniach – m.in. rosyjskich dronach w Polsce czy akcjach sabotażowych – antyukraińskiego hejtu i dezinformacji było tak wiele, że redakcja zdecydowała się na ten ruch (fot. archiwum prywatne)
Z powodu wzrostu antyukraińskich fejków i hejtu w komentarzach wydawca "Tygodnika Podhalańskiego" zdecydował o blokowaniu ich autorów, w tym internautów powielających antyukraińską retorykę polityków Konfederacji. Niektóre duże media starają się kontrolować tę dezinformację, ale podkreślają, że to zadanie właścicieli social mediów.
"Tygodnik Podhalański" w środę 19 listopada na platformie X zamieścił krótką informację na czerwonym tle: "Za każdą świadomą dezinformację – m.in. dotyczącą odpowiedzialności Rosji za atak na Ukrainę – oraz za mowę nienawiści wobec uchodźców, którzy uciekli przed rosyjskimi bombami i znaleźli u nas schronienie, będziemy bezwzględnie banować autorów takich treści". Wpis wywołał falę komentarzy (prawie 500 w ciągu 18 godzin), wiele było pozytywnych dla pisma.
Jurecki: "Postanowiliśmy dłużej tego nie tolerować"
Jerzy Jurecki, założyciel i wydawca "Tygodnika Podhalańskiego", tłumaczy, że po ostatnich zdarzeniach – m.in. rosyjskich dronach w Polsce czy akcjach sabotażowych – antyukraińskiego hejtu i dezinformacji było tak wiele, iż redakcja zdecydowała się na ten ruch. – W zespole mamy koleżankę – uchodźczynię z Chersonia. Obserwuje też to, co wypisują ludzie w komentarzach. Postanowiliśmy więc dłużej tego nie tolerować – mówi Jurecki.
Czytaj też: Minus 8 proc. sympatii netto. W rosyjskiej dezinformacji przodują Konfederacja i Braun
Blokowanie autorów wpisów dezinformujących lub hejtujących Ukrainę i Ukraińców obejmie nie tylko komentarze pod tekstami na stronie internetowej "Tygodnika Podhalańskiego", lecz także na jego koncie na platformie X. Redakcja ograniczyła też możliwość zamieszczania komentarzy jedynie do użytkowników, którzy obserwują profil tygodnika. Na Facebooku, gdzie "Tygodnik Podhalański" ma 370 tys. obserwujących, dawno wyłączono możliwość komentowania. – Szkoda byłoby naszego czasu – przyznaje Jurecki.
Podkreśla, że nie są blokowane profile użytkowników, którzy krytykują lub obrażają "Tygodnik Podhalański". Banowani są autorzy dezinformacji na temat wojny w Ukrainie i ci powielający antyukraińską retorykę polityków Konfederacji. – Jej upowszechnianie jest w Polsce bezkarne, dlatego ta narracja antyukraińska tak pięknie się u nas rozwija – dodaje.
— Tygodnik Podhalański (@24tp_pl) November 19, 2025
Podobny komunikat 10 września, czyli w dniu wlotu do Polski 21 rosyjskich dronów, zamieściła na swoim profilu na Facebooku "Gazeta Radomszczańska". "Ze względu na zmasowane działania obcej propagandy, będziemy blokować wszystkie profile, które ją rozsiewają na naszym FB" – ostrzeżono wówczas. Andrzej Andrysiak, redaktor naczelny "Gazety Radomszczańskiej", mówi dziś, że tygodniowo z tego powodu blokowanych jest ok. 10 profili.
Starania "Wyborczej", "Polityki" i WP
Większy problem z rosyjską dezinformacją mają duże media. Roman Imielski, zastępca redaktora naczelnego "Gazety Wyborczej", twierdzi, że redakcja od dawna stara się z tym walczyć, blokując autorów na profilach Wyborcza.pl w mediach społecznościowych, ale z różnym skutkiem. – Gdy ich banujemy, to zakładają natychmiast nowe konta – mówi Imielski.
Czytaj też: Budynek redakcji Suspilne w Dnieprze zniszczony po ataku rosyjskich dronów
Tygodnik "Polityka" już przed 2019 rokiem zrezygnował z możliwości zamieszczania komentarzy pod artykułami na swoich stronach internetowych. W kwestii kontroli komentarzy w mediach społecznościowych tytuł stoi na stanowisku, że to jest rola właścicieli tych platform.
– One powinny same dbać o to, by eliminować dezinformację w komentarzach. Trudno oczekiwać, by tradycyjne media przejmowały ich wszystkie obowiązki i wykonywały tę gigantyczną pracę za Facebooka czy X – podkreśla Bartek Chaciński, zastępca redaktora naczelnego "Polityki". Mimo to starają się kontrolować komentarze, ale jego zdaniem żadna redakcja nie ma aż takich zasobów, by temu podołać.
Rzecznik Wirtualnej Polski Michał Siegieda zwraca uwagę, że "Tygodnik Podhalański" może sobie pozwolić na blokowanie kont, bo ma tylko jeden-dwa profile. W przypadku dużych, wielosegmentowych grup mediowych skala jest nieporównywalnie większa.
– Nie da się zaangażować kilkudziesięcioosobowego zespołu tylko do przeglądania naszych wielu profili na Facebooku, X i innych platformach w poszukiwaniu rosyjskiej dezinformacji. Nawet przy ogromnych nakładach część treści i tak umyka, bo pojawia się w miejscach nieoczywistych, na przykład w serwisach tematycznych – tłumaczy rzecznik WP.
"Algorytmy nie są uszczelniane"
Michał Siegieda – podobnie jak Bartek Chaciński z "Polityki" – podkreśla, że skuteczne przeciwdziałanie dezinformacji rosyjskiej leży przede wszystkim po stronie platform społecznościowych – to one projektują algorytmy i zarabiają na ruchu generowanym na swoich systemach.
Czytaj też: Najpopularniejsze profile marek medialnych i rozrywkowych na Instagramie
– Widzimy, że algorytmy są ulepszane, ale nie są uszczelniane, a część przychodów globalnych platform wprost wynika z polaryzacji napędzanej przez dezinformację, hejt czy propagandę. Jako duża grupa mediowa regularnie przekazujemy platformom nasze uwagi dotyczące dezinformacji czy oszukańczych reklam. Globalne firmy technologiczne mają pełne możliwości, by rozwiązać ten problem algorytmicznie. Nie widzimy żadnej poprawy – opowiada rzecznik WP.
Jesienią koncern Meta, właściciel Facebooka, w korespondencji z magazynem "Press" przekonywał, że komentarze na Facebooku, które zawierają treści fałszywe, po kontrolach fact-checkerów (w Polsce Demagoga i AFP) "zostają odpowiednio oznaczone, a ich widoczność zostaje obniżona". Żaden z naszych rozmówców nie wspomniał, że zauważył takie działania na swoich profilach.
Czytaj też: Dudek o sobie. Rozmowa z historykiem i publicystą Antonim Dudkiem
(KB, 23.11.2025)










