Dział: RADIO

Dodano: Luty 16, 2024

Narzędzia:

Drukuj

Drukuj

Nowy wicedyrektor radiowej Jedynki: Jacek Czarnecki, który kulom i politykom się nie kłania

Jacek Czarnecki zaczynał (i kończy) pracę w Radiu Zet (screen: YouTube/Radio Zet)

Zwykle nominacje na kierownicze stanowiska w mediach publicznych wzbudzają emocje - a często też są po prostu kontrowersyjne. Ale gdy okazało się, że Jacek Czarnecki zostaje wicedyrektorem radiowej Jedynki, niewielu odważyło się krytykować tę nominację. Zadziałała marka Czarneckiego - dociekliwego, ale też bezstronnego reportera radiowego, który do tej pory nie zabiegał o stanowiska.

Gdy pojawiła się oficjalna informacja, że Jacek Czarnecki po prawie 24 latach odchodzi z Radia Zet na stanowisko zastępcy dyrektora Programu I Polskiego Radia, wielu dziennikarzy - zwykle z zazdrości lub przekory kręcących nosami, bo ich koledzy awansują - "Czarnemu” najczęściej tylko gratulowali. "O! Do publicznego radia ściągają fachowców! Prezent dla słuchaczy z okazji Dnia Radia? Gratulacje i powodzenia Czarny!” - pisał Paweł Reszka z "Polityki”.

Czytaj też: TVP przeprosiła Nizinkiewicza za umieszczenie go w spocie z politykami. Ale nie chce tłumaczyć

Wpis ten skomentował kolega Czarneckiego z Radia Zet Radosław Gruca: "Wiadomość wspaniała i smutna zarazem (dla mnie i Zetki). Powodzenia @JacekCzarnecki1. Jesteś Legendą. Kłaniam się nisko i gratuluję. Nie tylko Tobie, ale i ludziom z PR!”.

Jacek Czarnecki wyrobił sobie bowiem wśród dziennikarzy i słuchaczy markę uczciwego reportera radiowego. Przy czym nigdy nawet nie otarł się o celebryctwo, nie gonił za stanowiskami i pieniędzmi.

Sam zresztą nie mógł przypuszczać, że zostanie znanym dziennikarzem. Najpierw zdobył zawód elektryka i technika telekomunikacji. W jego notce biograficznej, na nieistniejącej już stronie internetowej Radia Zet, tłumaczono to tym, że "lubi napięcie”.

Zobacz także: RMN nadal wydaje decyzje ws. mediów publicznych. "Nie ma umocowania prawnego"

Na początku lat 90. ubiegłego wieku wyjechał do Paryża, gdzie studiował stosunki międzynarodowe na Université Paris i Pantheon-Sorbonne. Wtedy rozpoczął współpracę z powstającymi w Polsce komercyjnymi rozgłośniami radiowymi. W 1992 roku został korespondentem Radia Zet w Paryżu. Od 1993 do 1995 roku pracował jako dziennikarz i korespondent Radia Kolor. W latach 1990-1995 współpracował też z Radio France Internationale (RFI). W 1995 roku związał się z radiem publicznym. Został reporterem politycznym i korespondentem wojennym Trójki. Relacjonował konflikty zbrojne m.in. w Bośni, Kosowie, Macedonii, Rwandzie, Zairze , Libanie, Izraelu, Czadzie, Iraku i Afganistanie.

W rozmowie z magazynem "Press”, wspominając ten etap życia zawodowego, zwracał przytomnie uwagę, że dla korespondenta wojennego zagrożeniem jest łatwość przyjmowania optyki tej strony konfliktu, po której dziennikarz w danej chwili się znajduje. Wciąż aktualne.

W 2000 roku wrócił do Radia Zet i nadal jeździł na wojny, ale zaczął zajmować się też relacjonowaniem innych wydarzeń. I zaliczył wpadkę, gdy w 2005 roku pojechał do Watykanu relacjonować wybór nowego papieża, którym został Benedykt XVI. Czarnecki nie potrafił powiedzieć, jakiego koloru dym pojawił się nad Watykanem. Po latach wspominał w Radiu Zet, że po wyborze Niemca na papieża zdążył jeszcze nagrać cieszących się jego rodaków. A potem w godzinę musiał się do dostać na lotnisko, bo szefowie polecili mu jak najszybciej dolecieć do Niemiec.

Potem coraz częściej można go było zobaczyć z mikrofonem w ręku w sejmie. Udowodnił, że potrafi zdobywać newsy też w Polsce. W 2015 roku odebrał nagrodę Grand Press w kategorii News za ujawnienie tzw. afery madryckiej, gdy posłowie PiS Adam Hofman i Mariusz Kamiński, udając się w parlamentarną delegację do Madrytu, pobrali z Kancelarii Sejmu diety na wyjazd samochodem, ale polecieli tam tanimi liniami. Czyli: mogli wyłudzić pieniądze z budżetu.

W 2019 roku miał też Czarnecki przygodę z sejmową podkomisją smoleńską, kierowaną przez polityka PiS Antoniego Macierewicza. Jacek Czarnecki został wezwany przez nią na przesłuchanie. Przy okazji ujawnił, do jakich absurdów dochodzi w działalności podkomisji. "Pan Macierewicz poinformował mnie, że nie mogę ujawniać tego, co poruszał w zadawanych mi pytaniach, natomiast mogę mówić o samym fakcie i okolicznościach przesłuchania. Powiedziałem, że się nie zgadzam, na co pan przewodniczący odpowiedział: jeśli się pan nie zgadza, to możemy skasować nagranie Powiedziałem: panie ministrze, nie może pan tego skasować, zostałem wezwany urzędowo, a przesłuchanie się odbyło” - relacjonował Czarnecki w rozmowie z Onetem.

Był już wtedy zapraszany do innych mediów, m.in. do "Loży prasowej” w TVN24, gdzie jako publicysta komentował wydarzenia polityczne. Czasami w tych programach występuje w czarnej, skórzanej kurtce - nie sposób zapomnieć, że kiedyś był reporterem wojennym.

Rzucił się w wir klasycznej reporterki, także w sejmie, w tłumie, często wśród o wiele młodszych dziennikarzy. Niektórzy koledzy dziwili się, że "Czarnemu” wciąż chce się przeciskać z mikrofonem jak najbliżej polityków, żeby tylko zadać im jedno szybkie pytanie.

Czytaj też: Mateusz Matyszkowicz według sądu rejestrowego wciąż jest prezesem TVP

Niedawno tak o tym opowiadał w rozmowie z "Presserwisem”: "Nazywaliśmy to - my, dziennikarze sejmowi - »rzeź« albo »jumanji«. »Jumanji« to wtedy, jak tłum szedł z rozmówcą, ludzie przewracali się wzajemnie. A »rzeźnia« była w czasie poniedziałkowej rozmowy z prezesem Kaczyńskim. Tłum zatrzymujący się gwałtownie. Tłum, który nie może wykonać żadnego ruchu. Ci, którzy są blisko rozmówcy, nie mogą się cofnąć, żeby zrobić miejsce innym, bo z tyłu stoi jeszcze kilkanaście napierających osób, które też chcą to nagrać”.

Gdy akurat miał wolne od "rzeźni" i "jumanji" pisał doktorat na temat "Fotografie lotnicze z okresu I wojny światowej w badaniach z zakresu archeologii współczesnych konfliktów zbrojnych”. Pracę obronił w 2023 roku.

Na stanowisku wicedyrektora Jedynki przeszkadzać może mu brak doświadczenia w kierowaniu większymi zespołami. Z pewnością jednak sporo zostanie mu wybaczone. Może resztą radio potrzebuje zerwania z rutyną i klasycznym dyrektorowaniem. Czarna kurtka zamiast garnituru będzie tam ciekawą odmianą.

Mariusz Kowalczyk

* Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter
Pressletter
Ta strona korzysta z plików cookies. Korzystając ze strony bez zmiany ustawień dotyczących cookies w przeglądarce zgadzasz się na zapisywanie ich w pamięci urządzenia. Dodatkowo, korzystając ze strony, akceptujesz klauzulę przetwarzania danych osobowych. Więcej informacji w Regulaminie.