Dział: PRASA

Dodano: Grudzień 10, 2021

Narzędzia:

Drukuj

Drukuj

Ressa i Muratow odebrali Pokojowego Nobla. Ostatni raz dziennikarze dostali ją w 1935 roku

Dmitrij Muratow i Maria Ressa uczestniczyli w Oslo w konferencji prasowej, a następnie odebrali nagrody (screen: TV NRK)

W Oslo odbyła się w piątek ceremonia wręczenia Pokojowej Nagrody Nobla. Otrzymali ją Maria Ressa i Dmitrij Muratow. O przyznaniu wyróżnień organizator informował na początku października.

Jeszcze tydzień temu nie wiadomo było, czy władze Filipin zgodzą się na przyjazd Ressy. Założycielka i właścicielka serwisu Rappler, w którym opisuje nadużycia władzy, była wielokrotnie więziona, karana grzywnami i miała zakaz opuszczania kraju. Tym razem zrobiono wyjątek.

Dzięki temu mogła odebrać nagrodę i w swoim przemówieniu przypomnieć, że dziennikarze zostali w ten sposób uhonorowani po raz pierwszy od 1935 roku, kiedy komitet noblowski uznał, że należy się ona Carlowi von Ossietzkiemu. Niemiecki dziennikarz został nagrodzony za ujawnienie tajnego programu remilitaryzacji swojego kraju. - Nigdy nie był w stanie odebrać nagrody, ponieważ zmarł w nazistowskim obozie koncentracyjnym - przypomniała Ressa.

- W Rosji powszechny był pogląd, że politycy, którzy unikali rozlewu krwi są słabi, a grożenie światu wojną stanowi obowiązek prawdziwego patrioty. Staramy się ten pogląd zmienić - mówił drugi z laureatów Dmitrij Muratow, redaktor naczelny i jeden z założycieli prodemokratycznej "Nowej Gaziety".   

Ressa: Trzymajmy się razem

Dzień wcześniej w Instytucie Noblowskim w Oslo na spotkaniu z prasą Ressa przekonywała, że "społeczeństwo potrzebuje, abyśmy my, dziennikarze, trzymali się razem, w kraju i za granicą". - Tylko współpracując, a nie konkurując, możemy przeciwdziałać temu, że wiadomości są kontrolowane przez algorytmy i są finansowane przez kliknięcia - mówiła.

- Nie może być tak, że odpowiedzialność za publikacje w internecie spoczywa wyłącznie na prywatnych firmach technologicznych, platformy mogłyby robić więcej - stwierdziła. Zdaniem Ressy w kwestii regulacji i walki z nadużyciami w sieci większą odpowiedzialność powinny wziąć na siebie rządy poszczególnych państw.

Muratow: "Władze inwestują w propagandę, zamiast przekazywać informacje, a kiedy widzimy, że firmy technologiczne usuwają treści za pomocą algorytmów, to tylko pogarsza sytuację"

Z kolei Muratow stwierdził, że "wiele kłamstw w internecie pochodzi od władz". - Inwestują w propagandę, zamiast przekazywać informacje, a kiedy widzimy, że firmy technologiczne usuwają treści za pomocą algorytmów, to tylko pogarsza sytuację" - mówił.

Dziennikarz przypomniał, że w Rosji największy serwis społecznościowy VKontakte (odpowiednik Facebooka) został przejęty przez państwowy koncern Gazprom. - W czasach Związku Radzieckiego prezenterzy wiadomości w telewizji dobrze wiedzieli, co myśli Leonid Breżniew i to przekazywali ludziom. Teraz telewizja została zastąpiona przez media społecznościowe, a w nich propaganda jest ważniejsza niż istotne informacje - mówił.

Muratow jako przykład takiej agitacji wymienił wiadomość o "wspaniałej rosyjskiej broni, która jest zagrożeniem dla NATO". - Na szczęście jest wielu ludzi, którzy w to nie wierzą - podkreślił.

Ressa: Kłopoty z przyjazdem

Na konferencji prasowej Ressa opowiedziała też o swoich kłopotach z przyjazdem do Oslo. - Cztery sądy musiały wydać zezwolenie, abym mogła tu być. Postawiono mi siedem różnych zarzutów, ostatni pojawił się w zeszłym tygodniu - mówiła.

Wobec dziennikarki na Filipinach toczą się sprawy karne w związku z jej krytyką prezydenta Rodrigo Dutertego i polityki jego administracji. Na umożliwienie noblistce podróży naciskała m.in. ONZ.

Ressa odniosła się także do śmierci filipińskiego współpracownika agencji Reutera, zastrzelonego w nocy ze środy na czwartek. - To był mój były kolega, który przyczynił się do ujawnienia wielu ważnych spraw - poinformowała.

Na Filipinach od 2016 roku zginęło 26 dziennikarzy.

Muratow: Nie tylko centrum wolontariatu

Redaktor naczelny "Nowoj Gaziety" wspomniał o entuzjazmie, z jakim czytelnicy przyjęli wiadomość o otrzymaniu przez niego Pokojowej Nagrody Nobla. - Dostaliśmy tysiące listów z prośbą o pomoc, o pieniądze na lekarstwa, na wózek dla osoby niepełnosprawnej. Świadczy to o tym, że ludzie nie mogą oczekiwać pomocy od lokalnych władz - zauważył.

Według redaktora naczelnego "Nowaja Gazieta" stała się nie tylko "centrum wolontariatu", ale też pełni inną rolę w związku z brakiem demokracji w Rosji. - Jesteśmy parlamentem, w którym dajemy głos mniejszości - podkreślił Muratow.

Przypomniał, że jego gazeta utrzymuje się z pieniędzy czytelników. - Zawsze mówiłem, że dziennikarze pomagają społeczeństwu. Teraz mówię, że to społeczeństwo musi pomagać dziennikarzom - zaznaczył.

Od 1999 roku, od kiedy władzę w Rosji sprawuje Władimir Putin, w Rosji zginęło 37 dziennikarzy. Wśród nich jest sześciu współpracowników "Nowoj Gaziety". W najbardziej znanej sprawie zabójstwa Anny Politkowskiej z 2006 roku zleceniodawca wciąż nie został ukarany.

Ressa i Muratow zostali uhonorowani Pokojową Nagrodą Nobla za "wysiłki na rzecz obrony wolności słowa, która jest warunkiem wstępnym demokracji i trwałego pokoju".

(MAC) Daniel Zyśk

* Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter
Pressletter
Ta strona korzysta z plików cookies. Korzystając ze strony bez zmiany ustawień dotyczących cookies w przeglądarce zgadzasz się na zapisywanie ich w pamięci urządzenia. Dodatkowo, korzystając ze strony, akceptujesz klauzulę przetwarzania danych osobowych. Więcej informacji w Regulaminie.