Dział: PRASA

Dodano: Grudzień 07, 2021

Narzędzia:

Drukuj

Drukuj

Publikacja "Sieci" o chorobie Gowina to przekroczenie granic

Na okładce "Sieci" umieszczono podpis "Dramat Gowina" (screen: YouTube/Telewizja wPolsce.pl)

Tygodnik "Sieci" opublikował artykuł o problemach zdrowotnych byłego wicepremiera Jarosław Gowina. Według dziennikarzy czołowych mediów i ekspertów autorom materiału zabrakło odpowiedzialności oraz prawidłowego rozumienia standardów dziennikarskich. Na wypracowanie wspólnych norm w polskich mediach nie ma szans.

"Sieci" podały, że Gowin trafił na szpitalny oddział psychiatryczny. Z kolei na okładce tygodnika został umieszczony podpis: "Dramat Gowina. Kryzys polityczny i osobisty narastał od miesięcy. Teraz czeka go długa walka o zdrowie. Co naprawdę się stało?". Już wcześniej o sprawie informowała Dominika Długosz z "Newsweeka", ale ograniczyła się do podania, że Gowin choruje na depresję. 

"Decydujemy się, by o tym napisać, mimo że mamy świadomość, iż ta historia dotyka spraw bardzo osobistych. Mówimy jednak o człowieku, który do niedawna był jednym z architektów rządowej większości i miał wpływ na ważne sektory gospodarcze państwa" - napisali Marek Pyza i Marcin Wikło w swoim artykule w "Sieci". Wspomnieli też o rzekomej próbie samobójczej polityka, powołując się jednak przy tym na wideoblog dziennikarza Rafała Otoka-Frąckiewicza. Dodali, że zadali Gowinowi pytania o stan jego zdrowia, ale nie odpowiedział.

Dziennikarze czołowych polskich mediów krytycznie oceniają publikację "Sieci". - Trzeba mieć zakodowaną przyzwoitość, która nie pozwala wykorzystywać choroby do gry politycznej - ocenia Piotr Pytlakowski z tygodnika "Polityka". I dodaje, że w takich sytuacjach standardem jest cisza.

Zgadza się z tym Bartosz Węglarczyk, redaktor naczelny Onetu. Jego zdaniem normy nakazują, aby nie publikować takich tekstów. Dodaje jednak, że w tym przypadku w grę wchodzi polityka. - Tekst "Sieci" służy jednemu: żeby pokazać wszystkim, którzy chcieliby zbuntować się w obozie władzy, co ich czeka. To jest coś, co ja nazywam medialnym bandytyzmem - ocenia Węglarczyk.

Bogusław Chrabota, redaktor naczelny "Rzeczpospolitej", zwraca uwagę na to, że dane medyczne i chorobowe są poufne. - Te dane nie są ogólnodostępne, nawet gdy dotyczą osób publicznych - zaznacza. I dodaje: - Należałoby też przed publikacją skonsultować się z tą osobą, jakie dane można na jej temat ujawnić. - Wytycznych nie da się napisać, bo od dawna nie ma już czegoś takiego jak środowisko dziennikarskie w Polsce - dodaje Węglarczyk pytany, czy powinny istnieć branżowe wytyczne dla dziennikarzy o tym, jak pisać o chorobach polityków.

Wtóruje mu Piotr Pytlakowski. - Pracujemy w branży, której nic nie łączy. Działają różne organizacje dziennikarskie, które nie pozostają ze sobą w żadnej relacji - stwierdza. Dodaje, że pierwszą instancją, która w redakcji wypracowuje standardy, są redaktorzy naczelni i ich zastępcy. - Przyzwoitości żadne spisane standardy nie nauczą. Jeżeli dziennikarzowi brakuje uczciwości, zmienia się w politruka, który działa na zlecenie po to, żeby dopiec, skompromitować, ośmieszyć przeciwnika politycznego - konkluduje.

Pod koniec listopada na profilu partii Jarosława Gowina Porozumienie umieszczono oświadczenie, w którym napisano, że "rodzina i przyjaciele proszą o uszanowanie prywatności" Gowina. Wikło i Pyza w swoim tekście przyznali, że wiedzieli o tej prośbie.

Maciej Myśliwiec, medioznawca, nazywa ten artykuł dosadnie: to przekroczenie granic. - Absolutnie nie jest to dziennikarski standard - mówi Myśliwiec. - Fakt, że Gowin miał, być może, za sobą próbę samobójczą, nie jest tematem dla dziennikarza. Opisywanie prywatnego, intymnego życia polityków - w sytuacji, kiedy nie zależy od nich np. wypowiedzenie wojny - nie powinno mieć miejsca. Nieważne, jakie są nasze sympatie polityczne. Czy dotyczyłoby to Tuska, Gowina czy kogokolwiek innego - grzebanie w prywatnym życiu nie jest zadaniem dziennikarskim, to szukanie sensacji.  A już wybranie tego na temat okładkowy? Dobrze, że nie próbowali zilustrować tekstu potajemnie zrobionym zdjęciem szpitalnego łóżka.

Myśliwiec dodaje: - Oczywiście, trzeba sobie zdawać sprawę, że tygodnik "Sieci" ma jasno określoną linię polityczną i taki artykuł zapewne nie pojawił się bez powodu - to element dyskredytacji Gowina w kontekście walki politycznej. A że jest to też pogwałcenie jego prawa do prywatności - to cena, jaką widać autorzy gotowi byli zapłacić.

Medioznawca zwraca uwagę na jeszcze jeden aspekt tego zdarzenia. - Granie depresją w przestrzeni publicznej jest bardzo niebezpieczne, to może opisywane osoby, lub inne, w podobnej sytuacji, doprowadzić do sytuacji krańcowej. Więc to jest też kwestia odpowiedzialności - mówi Mysliwiec.

(MNIE, BAE, AMS, 07.12.2021)

* Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter
Pressletter
Ta strona korzysta z plików cookies. Korzystając ze strony bez zmiany ustawień dotyczących cookies w przeglądarce zgadzasz się na zapisywanie ich w pamięci urządzenia. Dodatkowo, korzystając ze strony, akceptujesz klauzulę przetwarzania danych osobowych. Więcej informacji w Regulaminie.