Dział: INTERNET

Dodano: Wrzesień 06, 2021

Narzędzia:

Drukuj

Drukuj

Dziennikarz i operator Onetu z zarzutami za relacje spod granicy z Białorusią

Bartłomiej Bublewicz relacjonował wydarzenia z granicy polsko-białoruskiej (screen: Onet.pl)

Dziennikarze Onetu Bartłomiej Bublewicz i pracujący z nim operator kamery usłyszeli zarzuty złamania zasad stanu wyjątkowego. W piątek rano jako jedyni przedstawiciele mediów dotarli pod granicę polsko-białoruską. - Nikt mediów nie zwolnił z obowiązku informowania o tym, co dzieje się na granicy polsko-białoruskiej, i nie może tego zrobić żaden urzędnik - mówi Bartosz Węglarczyk, redaktor naczelny Onetu.

Od północy z czwartku na piątek w pasie przy granicy polsko-białoruskiej trwa stan wyjątkowy. Z jego powodu przedstawicielom mediów nie wolno pracować na tym obszarze. Jednak w piątek Bartłomiej Bublewicz, reporter Onet.pl, dotarł niemal do granicy z Białorusią. Pierwotnie dziennikarz chciał dojechać do pierwszego punktu kontrolnego straży granicznej i stamtąd relacjonować wydarzenia.

Nie napotkał jednak żadnej kontroli, więc udał się w pobliże obozu imigrantów. W pracy nie przeszkadzali mu obecni tam policjanci. Dopiero po wyemitowaniu materiału na Onet.pl z Bublewiczem skontaktował się rzecznik Policji w Białymstoku. Na komendzie dziennikarzowi i operatorowi kamery policjanci przedstawili dwa zarzuty – przebywania na terenie objętym stanem wyjątkowym i nagrywania infrastruktury granicznej. Dodatkowo operatorowi odebrano karty pamięci do kamery.

- Nie ma żadnych powodów, żeby wprowadzać stan wyjątkowy - komentuje Bartosz Węglarczyk, redaktor naczelny Onetu. - Nie rozumiem, czemu obejmuje on też zakaz pracy dziennikarzy. Byłem korespondentem wojennym przez wiele lat i nigdy nie dostałem takiego zakazu. Ten zakaz służy wyłącznie temu, żeby opinia publiczna nie wiedziała, co dzieje się na granicy - dodaje Węglarczyk.

Węglarczyk nie podaje, czy reporterzy Onetu zastosują się do przepisów o stanie wyjątkowym. - Jesteśmy poza krawędzią tego, co jest dozwolone w demokratycznym społeczeństwie. Nikt mediów nie zwolnił z obowiązku informowania o tym, co dzieje się na granicy polsko-białoruskiej, i nie może tego zrobić żaden urzędnik - mówi jednak.

Pracownicy Onetu byli jedynymi, którzy po wprowadzeniu stanu wyjątkowego dotarli na granicę z Białorusią. - Rozumiem dziennikarzy, którzy się boją i uważają, że prawo jest prawem. Uważam jednak, że jest jeszcze konstytucja i zagwarantowane w niej prawo do informacji - komentuje Węglarczyk.

Do sprawy odniosła się już organizacja Reporterzy bez Granic. "Jesteśmy zaniepokojeni zarzutami wobec dziennikarza Bartłomieja Bublewicza i operatora kamery Onetu, dotyczącymi naruszenia zasad stanu wyjątkowego na granicy z Białorusią. Wzywamy organy ścigania zajmujące się tą sprawą do należytego rozważenia roli dziennikarzy w kontrolowaniu rządu" - napisano w oświadczeniu opublikowanym na Twitterze. 

Z kolei Press Club Polska zaapelował do Sejmu o zablokowanie decyzji rządu. "Rząd powinien pilnie umieścić w rozporządzeniu dziennikarzy na liście osób, których nie obowiązuje zakaz przebywania na terenie objętym stanem wyjątkowym oraz zakaz utrwalania nie powinien obejmować pracy dziennikarzy" - napisano w oświadczeniu Press Club.

Stan wyjątkowy prezydent Andrzej Duda wprowadził na wniosek rządu z powodu "szczególnego zagrożenia bezpieczeństwa obywateli oraz porządku publicznego, związanego z obecną sytuacją na granicy państwowej Rzeczypospolitej Polskiej z Republiką Białorusi".

(MNIE, 06.09.2021)

* Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter
Pressletter
Ta strona korzysta z plików cookies. Korzystając ze strony bez zmiany ustawień dotyczących cookies w przeglądarce zgadzasz się na zapisywanie ich w pamięci urządzenia. Dodatkowo, korzystając ze strony, akceptujesz klauzulę przetwarzania danych osobowych. Więcej informacji w Regulaminie.