Dział: INTERNET

Dodano: Czerwiec 05, 2020

Narzędzia:

Drukuj

Drukuj

Trybunał w Strasburgu: Bloger nie odpowiada za komentarze internautów

To pierwsza sprawa, w której ETPC wypowiedział się w kwestii obowiązku usuwania w internecie treści w ramach debaty politycznej (fot. Adrian Grycuk, Wikimedia Commons, CC BY-SA 3.0 pl)

Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu uznał, że bloger z Ryglic nie ponosi odpowiedzialności za zniesławiające komentarze, zamieszczone na jego blogu przez innych internautów.

Przed wyborami samorządowymi w 2010 roku na blogu Andrzeja Jeziora, radnego z Ryglic, pod jednym z artykułów pojawił się komentarz internauty zarzucający burmistrzowi Ryglic Bernardowi Karasiewiczowi przynależność do "bandyckiej rodziny". Syn Jeziora kilkakrotnie usuwał komentarz, który jednak był ponownie zamieszczany. Burmistrz wystąpił z roszczeniem o ochronę dóbr osobistych. Sądy pierwszej i drugiej instancji uznały, że Jezior odpowiada za wpisy internautów, zobowiązał go do przeprosin i zapłaty 5 tys. zł na cel społeczny.

Bloger złożył skargę do ETPC. W czwartek Trybunał stwierdził, że Jezior podjął kroki w celu powstrzymania znieważających komentarzy. Podkreślił, że burmistrz nie kontaktował się z blogerem w celu usunięcia treści, do czego zobowiązany był ustawą o świadczeniu usług drogą elektroniczną i procedurą notice and takedown (w jej myśl serwis internetowy nie odpowiada za wpisy internautów, dopóki nie dostanie "wiarygodnej wiadomości", że łamią one prawo). Zdaniem ETPC środki nałożone przez sądy na blogera były nieproporcjonalne i naruszyły art. 10 konwencji (wolność do wyrażania opinii). Trybunał w Strasburgu przyznał blogerowi 1250 euro zwrotu kosztów postępowania krajowego i 7 tys. euro zadośćuczynienia.

To pierwsza sprawa dotycząca procedury notice and takedown z Polski i pierwsza sprawa, w której ETPC wypowiedział się w kwestii obowiązku usuwania treści w ramach debaty politycznej. Wcześniej trybunał zabierał głos w sprawie odpowiedzialności pośredników za komentarze w sytuacji, gdy prowadzili w internecie działalność zarobkową lub byli organizacją pozarządową.

- Ten wyrok porządkuje na nowo kwestię odpowiedzialności za treści. Sprawa jest o tyle precedensowa, że nie dotyczy organizacji pozarządowej, a kogoś, kto zbijał kapitał polityczny. Trybunał uznał, że debata polityczna jest szczególnie chroniona – mówi "Presserwisowi" Dominika Bychawska-Siniarska z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.

Galeria: Najlepsze fotografie prasowe 2005-2020

(JSX, 05.06.2020)

* Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter
Pressletter
Ta strona korzysta z plików cookies. Korzystając ze strony bez zmiany ustawień dotyczących cookies w przeglądarce zgadzasz się na zapisywanie ich w pamięci urządzenia. Dodatkowo, korzystając ze strony, akceptujesz klauzulę przetwarzania danych osobowych. Więcej informacji w Regulaminie.