Dział:

Dodano: Październik 31, 2019

Narzędzia:

Drukuj

Drukuj

Apella lubi ciszę

Agencja reklamowa, za którą stoi m.in. senator PiS Grzegorz Bierecki, to zaskakujące powiązanie polityki, biznesu i mediów. Reklamy w tym wszystkim jest najmniej.

Gdynia Redłowo. Czterokondygnacyjny biurowiec przy ul. Legionów góruje nad spokojną willową okolicą. To siedziba SKOK-u Stefczyka i kilku powiązanych z nim firm, np. Fratrii, wydawcy „Sieci”. A także agencji reklamowej Apella – jednej z największych takich firm w północnej Polsce.

Z jej dokumentów wynika, że jeszcze dwa lata temu zatrudniała ok. 90 osób. W portfolio klientów – duże spółki skarbu państwa, jak: Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo, Totalizator Sportowy, Energa-Obrót i Energa-Oświetlenie, ale też Ministerstwo Rozwoju, Ministerstwo Infrastruktury, Krajowa Rada Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego, Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Wiele agencji reklamowych marzyłoby o takich klientach.

Nie znam nikogo z agencji Apella ani nikogo, kto by znał – mówi tymczasem Paweł Tyszkiewicz, pełnomocnik zarządu Stowarzyszenia Komunikacji Marketingowej SAR. – Czasem pytały o nią inne agencje, gdy usłyszały, że walczą z Apellą w przetargu i chciały się czegoś o niej dowiedzieć. Nie umieliśmy pomóc – przyznaje.

Nie umie też pomóc wielu czołowych przedstawicieli branży reklamowej. – Nie znam tej agencji – przyznają zgodnie Dorota Mazur (CEO Havas Creative Group), Rafał Baran (dyrektor zarządzający FCB Bridge2Fun), Jacek Stalewski (prezes Grandes Kochonos), Michał Kazimierczak (partner Heart & Brain), Wojciech Dagiel (partner Lvov) – i wszyscy reagują ze zdumieniem na wieść, jak dużą agencją jest ta z Gdyni i jakich ma klientów.

Na rynku agencji reklamowych, gdzie wszyscy się znają i wszystko o sobie wiedzą – bo od tego zależy sukces wyrażający się m.in. zaproszeniami do przetargów – Apella to niespotykane zjawisko.

Jak diabeł z pudełka

Na stronie internetowej Apelli każdy klient może przeczytać, że to „niezależna i niesieciowa agencja reklamowa, oferująca pełen zakres usług marketingowych”. Są tam przykładowe realizacje firmy: siedem z nich to kampanie dla Kasy Stefczyka, pozostałe dziesięć – dla innych klientów, w tym wymienionych wyżej. Reklamy nie porywają. – Niechęć do innowacji daje się zauważyć w większości prac tej agencji – ocenia Jarosław Wiewiórski, założyciel i dyrektor kreatywny agencji Syrena. – Przeważa schemat tv-print-dodatki, mimo że podkreślane są kompetencje 360 – zauważa.

Agencje reklamowe, które zetknęły się z Apellą w publicznych przetargach, nie pamiętają jej udziału w tych procesach. Przedstawiciele innych agencji także pracujących dla PGNiG czy Energi zapewniają – prosząc o anonimowość – że nie spotkali się z Apellą na żadnym etapie: ani podczas przetargu, ani w czasie pracy dla klienta. A przecież zazwyczaj agencje dowiadują się, z kim walczą w przetargu – mówi im o tym sam klient – albo spotykają się podczas prezentacji.

Część z naszych rozmówców przyznaje, że byli zdziwieni, słysząc potem, że to Apella wygrała przetarg. – Nie znaliśmy tej agencji, nikt o niej wcześniej nie słyszał, nikt więc nie myślał o niej w kategoriach konkurenta w ogóle, nie tylko konkurenta poważnego. I nagle bach! Wygrali. Wyskoczyli jak diabeł z pudełka – opowiada szef jednej z agencji pracującej dla PGNiG.

Totalizator Sportowy, po wyborze agencji rosterowych (grupy firm, którym powierzane są wszystkie projekty po wewnętrznych przetargach), na każdy kolejny projekt przeprowadza jeszcze wewnętrzny przetarg. – Apella wygrywa chyba częściej niż inne agencje, choć w sumie nie wiem, co robi. Bo przetargów było więcej niż późniejszych kampanii – mówi szef jednej agencji z rostera Totalizatora.

W trakcie trwania przetargu, na prezentacjach, spotkaliśmy wszystkie inne agencje, ale nigdy nie Apellę – mówi szef innej firmy, którą Totalizator wybrał do rostera. – Nie było ich także na obowiązkowym szkoleniu dotyczącym procedur współpracy, które bezwzględnie musiały zaliczyć wszystkie wybrane agencje. Na szkoleniu powiedziano nam tylko, że jest jeszcze jedna, właśnie Apella, ale akurat jej dziś nie ma – kończy.

Totalizator Sportowy na początku 2018 roku wybrał cztery agencje do obsługi reklamowej: Grandes Kochonos, Red8 Advertising, DSK i Apellę. Podpisał z nimi umowy ramowe o współpracy na rok, ale z możliwością przedłużenia. Ponadto do obsługi marki Lotto wybrał Red8, a marki Zdrapki – Havas Warsaw. Na nasze pytania dotyczące zakresu współpracy z poszczególnymi agencjami reklamowymi, w tym z Apellą, Totalizator Sportowy nie odpowiedział.

Faktem jest, że w 2018 roku Apella otrzymała srebrne Effie w kategorii Media, kultura i rozrywka za kampanię Totalizatora Sportowego „Drap Zdrapki na milion sposobów!”. Przygotowała ją wraz z agencją mediową Zenith i sama zgłosiła do konkursu. Promowała ona Zdrapki – produkt, którym Totalizator Sportowy chciał pozyskać młodszą grupę klientów. – O tym spocie, reżyserowanym przez Łukasza Zadrzyńskiego, powiedzieć, że jest klasyczny, to nic nie powiedzieć. Ale Effie to Effie. Nagroda świadczy, że agencji udało się trafić w konserwatywny gust odbiorcy – stwierdza Jarosław Wiewiórski z Syreny.

Tradycyjne wartości w promocji

Apella działa od 2011 roku – wynika z Krajowego Rejestru Sądowego. W porównaniu z innymi agencjami reklamowymi trudno wydobyć jakieś informacje o jej strukturze. Kto jest dyrektorem zarządzającym? Kto dyrektorem kreatywnym? Tego typu informacje agencje chętnie podają. Tymczasem na stronie internetowej Apelli podane jest tylko imię i nazwisko prezesa – Romualda Orła, który jest jednocześnie szefem Fratrii, która wydaje tygodnik „Sieci” i portal Wpolityce.pl. To jedyny pracownik opisany w rubryce „O nas”: „Wybitny polski dziennikarz, redaktor naczelny czołowych dzienników regionalnych, w latach 2009–2010 oraz 2011 prezes TVP”; „z branżą reklamową związany od 2005 roku”.

Nie zrażam się tym i próbuję skontaktować z kimś z agencji reklamowej.Po każdym telefonie do Apelli jestem proszony o przesłanie e-maila. Zarówno gdy kontaktuję się z sekretariatem ogólnym, jak i z pracownikiem zajmującym się PR projektów wydawniczych. W obu przypadkach słyszę, że pytania trafią do odpowiednich osób. Jeśli będzie wola odpowiedzi, ktoś się do mnie zgłosi. Woli nie było.

Dzwonię do prezesa Orła i pytam, czy możemy porozmawiać. – Niekoniecznie – odpowiada. – Doświadczenia z pańskim periodykiem, głównie w odniesieniu do drugiej firmy, którą kieruję, czyli spółki Fratria, są bardzo niedobre – dodaje, po czym tłumaczy, jak to wielokrotnie byli przez „ten periodyk w sposób nieuprawniony mieleni”.

Według KRS Apella miała w 2017 roku 1,5 mln zł zysku netto, rok wcześniej nieco ponad 700 tys. Przychody ze sprzedaży produktów i usług też wzrosły rok do roku: z 39,1 mln do 46,2 mln zł. Wynagrodzenie zarządu wyniosło w 2017 roku 1,1 mln zł. Ale wówczas zarząd składał się z trzech osób, od kwietnia 2018 roku jest już jednoosobowy (jest w nim tylko prezes Orzeł). Wynagrodzenie rady nadzorczej wyniosło ponad 221 tys. zł. Spółka została założona przez SKOK Holding S.à.r.l. z siedzibą w Luksemburgu. Przewodniczącym rady nadzorczej jest senator Prawa i Sprawiedliwości Grzegorz Bierecki, współtwórca SKOK. Jest tam też jego brat Jarosław Bierecki.

Do Apelli należy m.in. 28 proc. udziałów w spółce Fratria. Agencja jest też wydawcą bezpłatnego „Tygodnika Podlaskiego” z Białej Podlaskiej – z tego regionu startuje do Senatu Grzegorz Bierecki.

Głównie Apella zajmuje się jednak działalnością na rynku usług reklamowych i public relations. Co podkreślono w sprawozdaniu firmy, opiera to na „tradycyjnych, konserwatywnych wartościach wykorzystywanych w kreowaniu wizerunku i promocji”. Co to oznacza w praktyce reklamowej, trudno dociec.

Agencja sama przyznaje, że skupia się na obsłudze podmiotów należących do systemu Spółdzielczych Kas Oszczędnościowo-Kredytowych. Nawet je wymienia: Kasa Stefczyka, Saltus Ubezpieczenia (wcześniej SKOK Ubezpieczenia), Fundacja Stefczyka, Fundacja Sanitas czy Fratria. W 2017 roku podejmowała działania antykryzysowe na rzecz Krajowej SKOK, które „jako pokłosie lat poprzednich – były wciąż niezbędne dla ochrony postrzegania marki”. Agencja odpowiada za przygotowanie treści do bezpłatnego miesięcznika „Czas Stefczyka” oraz te pojawiające się na monitorach w placówkach SKOK, tworzy zawartość korespondencji do członków Kasy, obsługuje jej profile w mediach społecznościowych.

Działa także w branży eventów. W ramach współpracy z Fratrią zorganizowała w 2017 roku galę Człowieka Wolności Tygodnika „Sieci”, gdzie statuetkę odebrała Julia Przyłębska, prezes Trybunału Konstytucyjnego. Partnerami wydarzenia były wówczas m.in. Orlen, Energa, Kasa Stefczyka, a także firma windykacyjna GetBack. Ta ostatnia starała się swój wizerunek budować na podstawie dobrych kontaktów z władzą. Ale później wybuchła wokół niej afera, gdy okazało się, że ma ogromne problemy finansowe i nie spłaca wierzycieli.

Skoro Apella świadczy usługi dla SKOK-ów, to już na początku ma kilkudziesięciu klientów, którzy zapewniają jej byt i cash flow – podkreśla jeden z byłych pracowników agencji. – Normalnie agencje reklamowe chcą pojawiać się na firmamencie, chcą mieć dostępną listę kontaktów do pracowników w sieci, chcą walczyć o fajne zlecenia. Apella przez lata nie musiała być agencją rynkową, nie musiała się starać o klientów. Nie zależało jej na promocji własnej marki, bo po prostu nie było takiej potrzeby – dodaje. Wystarczyły koneksje polityczne.

Tisze jediesz, dalsze budiesz

Wchodząc do biurowca, gdzie mieści się siedziba Apelli, przedstawiam się imieniem i nazwiskiem, prosząc o spotkanie z dyrektorem artystycznym w sprawie kampanii ze zdrapkami dla Totalizatora Sportowego, która jest największym sukcesem agencji.

Przed wejściem wisi jedynie logo Kasy Stefczyka. W środku wygląda jak bank, a nie agencja reklamowa. Na tablicy na ścianie szyldy wszystkich instytucji mających tam siedzibę – m.in. logo Fratrii, „Gazety Bankowej” i Apelli.

Poproszono bym poczekał. Po ponad 40 minutach podchodzi dwóch pracowników Apelli. Mówię, że jestem z „Press”. Jeden z nich – wysoki, szczupły, w okularach, nieco po czterdziestce  przedstawia się i tak poznaję Aleksandra Drożdżewskiego, który, jak sam przyznaje, w listopadzie ub.r. awansował na dyrektora artystycznego w Apelli. Pracował od wielu lat w dziale graficznym.

Drugi z mężczyzn znika na kilka minut, by zapytać o pozwolenie na rozmowę z dziennikarzem. Gdy zostajemy sami, dowiaduję się, że przed Drożdżewskim dyrektorem artystycznym był Maciej Goś (odszedł z firmy), a wcześniej Dorota Sokołowska (nadal pracuje, ale na innym stanowisku). Na pytanie o dyrektora kreatywnego Apelli Drożdżewski podaje nazwisko Anny Tillak (według informacji w LinkedIn pracuje ona w Apelli od siedmiu lat. Na facebookowy profil agencji wrzuciła zdjęcie z gali Effie).

Na tym rozmowa się kończy, bo wraca ten drugi i słyszę, że odpisano mi e-mailowo, że nikt z Apelli nie będzie ze mną rozmawiał. – Nie dostałem żadnego e-maila– zauważam. Zostawiam wizytówkę, gdyby jednak zmieniono zdanie.

Mam wrażenie, że to pragnienie braku rozgłosu w Apelli to jakaś strategia. Unika się przy okazji informacji o jej powiązaniach z mediami Fratrii. Im mniej się mówi, tym łatwiej o spokój wokół firmy podczas angażowania się w publiczne przetargi. Nawet ludzie, których znam i pracowali kiedyś w Apelli, unikają tego tematu – opowiada Paweł Nowacki, były menedżer w Polska Press, dziś niezależny konsultant.

Kotecka, Przybek, Wośko

Co o Apelli sądzą lokalni konkurenci? – Jestem na rynku reklamy od 13 lat i nie słyszałem ani razu, żeby ktoś powiedział: „to realizacja Apelli”. To przykład spółki córki związanej z dużą grupą, która nie musi na konkurencyjnym rynku przetargów walczyć o bieżące zlecenia. Dlatego pewnie nie jest rozpoznawalna – mówi Krzysztof Król z gdyńskiej agencji Ultra Relations. – Chociaż na rynku pracy na pewno jest aktywna, bo często spotykam ludzi, którzy byli z nią związani – dodaje.

To przez lata było biuro marketingu i promocji SKOK-ów. Owe 90 osób to tak naprawdę różni pracownicy działający na rzecz tej całej grupy – opowiada anonimowo jeden z byłych pracowników TVP, który zna trójmiejski rynek.

Jedną z najbardziej znanych agencji na rynku trójmiejskim jest Whizbrand. Zatrudnia kilkanaście osób. – Znam agencję Apella, bo tak jak my pochodzi z Gdyni. Nigdy nie traktowałem jej jako rynkowego konkurenta, bo to firma działająca na obrzeżach moich rewirów, głównie marketingowo obsługująca SKOK-i – mówi Marcin Więckowski, dyrektor zarządzający i head of strategy w Whizbrand. – Najwyraźniej teraz szuka klientów zewnętrznych w przetargach – dodaje.

Wśród pracowników Apelli byli m.in.: Patrycja Kotecka (kiedyś wicedyrektor Agencji Informacji TVP, od 2016 roku dyrektor marketingu Link4, a prywatnie żona ministra Zbigniewa Ziobry), Tomasz Przybek (jako wiceprezes, później członek zarządu Polskiej Agencji Prasowej) czy Maciej Wośko (dziennikarz, dziś m.in. redaktor naczelny „Gazety Bankowej”).

Press

Wśród pracowników Apelli byli m.in.: Patrycja Kotecka (screen: YouTube/Fakt24.pl)

Nie wiadomo, ilu pracowników ma dziś Apella. W dokumentach w KRS można przeczytać, że na 2018 rok spółka planowała restrukturyzację. Większość byłych pracowników Apelli nie chce o niej rozmawiać. Kolejny, gdy odbiera telefon i słyszy pytanie o Apellę, szybko reaguje: – Czy to bezpieczne połączenie i czy swobodnie mogę rzucać nazwiskami?

Apella to blisko sto osób, czyli niejedna agencja z Warszawy by się schowała. Nie oszukujmy się, praca dla klientów wewnętrznych była dosyć nudna, odgrzewanie tych samych kotletów. Kreatywność nie była tu duża – opowiada były pracownik, który zaoferował się też podwieźć mnie do siedziby Apelli.

Gdy zatrzymujemy się przed Apellą, mój rozmówca od razu wskazuje ostatnie piętro budynku, gdzie siedzi kierownictwo wszystkich spółek w biurowcu. – Już w 2014 roku było tam typowanie spółek skarbu państwa, w których szybko dojdzie do zmian w zarządach. Zgodnie z hasłem „jak się zmieni władza, to ruszamy” – opowiada.

Pracują w zaciszu

Agencją i jej działaniami na rzecz ministerstw czy spółek państwowych zainteresowali się członkowie opozycji. Przykładowo Krzysztof Brejza z Platformy Obywatelskiej pytał w grudniu ub.r. Energę w trybie interwencji poselskiej, jaka jest kwota i zakres umowy między Apellą a Energą. Dostał odpowiedź, że współpraca została nawiązana w listopadzie 2017 roku, dotyczy usług marketingowych, ale firma odmawia udzielania informacji co do jej kwoty. Na pytania „Press”, jak ocenia dotychczasową współpracę z Apellą i ile w jej ramach zrealizowano kampanii, Energa nie odpowiedziała.

Posłanka PO Izabela Leszczyna, była wiceminister finansów, wysłała kilkadziesiąt zapytań i interpelacji do poszczególnych resortów w sprawie zleceń udzielonych przez dane ministerstwo lub podległe mu jednostki spółkom Apella i Fratria w latach 2016–2018. – Mamy wewnętrzny zespół śledczy Platformy ds. SKOK-ów. Pracujemy w zaciszu, zbieramy materiały, drążymy tematy, spotykamy się z ludźmi. Wielu informatorów nie chce mówić pod nazwiskiem – opowiada posłanka. – Apella to nowy wątek, w którym splata się polityka, biznes, pieniądze i media. To jeszcze jedna tuba propagandowa PiS-u, finansowana z pieniędzy podatników – tłumaczy, pytana o powód swoich interpelacji.

Pokazuje wszystkie dotychczas otrzymane odpowiedzi zebrane w formie tabelki za poszczególne lata. Większość odpowiedzi w przypadku Apelli to skrótowe „nie”. Czyli resorty lub podległe im jednostki nie współpracowały z tą agencją. Twierdzących odpowiedzi jest zaledwie kilka.

O największej kwocie poinformowało Ministerstwo Inwestycji i Rozwoju – w 2017 roku podpisano umowę ze spółką Apella SA oraz My Place Sp. z o.o. (działających jako konsorcjum) na „zakup mediów i realizację ogólnopolskiej kampanii promującej efekty wdrażania II edycji funduszy norweskich i Europejskiego Obszaru Gospodarczego”. Kwota umowy to 4,7 mln zł.

Ministerstwo Infrastruktury poinformowało, że podległy jej Główny Inspektorat Transportu Drogowego w 2017 roku podpisał dwie umowy z firmą Apella: na wytworzenie i dostarczenie 20 tys. egz. „Poradnika dla kierowców zawodowych na 2017 rok” (wartość umowy 47,8 tys. zł) i na wykonanie, wydruk i dostawę kalendarzy na 2018 rok (wartość umowy 34,5 tys. zł).

Z kolei Ministerstwo Kultury, które w 2018 roku przyznało, że w instytucjach mu podległych „zleceń dla spółki Apella S.A. nie dokonywano”, w kwietniu tego roku odpisało, że resort ani z Fratrią, ani z Apellą nie współpracował, ale poprosił o „wskazanie konkretnych jednostek podległych MKiDN, o jakie Pani Poseł chodzi, gdyż relacje MKiDN z różnymi podmiotami cechuje różnego rodzaju stosunek »podległości«”. Posłanka zapowiada już dopytanie.

Interpelacje bez wyników

Do odpowiednich resortów i kancelarii premiera trafiły też pytania Leszczyny dotyczące wydatków poszczególnych spółek skarbu państwa na rzecz Apelli i Fratrii. Na pytanie o współpracę w latach 2016–2017 Totalizatora Sportowego z Apellą i Fratrią sekretarz stanu w kancelarii premiera Grzegorz Schreiber odpowiedział, że „upublicznianie pożądanych informacji mogłoby niekorzystnie wpłynąć na przyszłe relacje gospodarcze i ograniczyć pozycję negocjacyjną spółki Totalizator Sportowy sp. z o.o., jak również jej spółek zależnych”.

W przypadku PGNiG odpowiedziało Ministerstwo Energii: do resortu „nie wpływała korespondencja w zakresie umów, a co za tym idzie również informacja na temat środków przekazanych przez PGNiG S.A. na rzecz spółek Apella S.A. oraz Fratria sp. z o.o., stąd też resort energii nie posiada informacji w zakresie objętym interpelacją”.

Pod koniec maja br. pytania o współpracę z Apellą wysłaliśmy do firm i instytucji, których realizacją kampanii chwali się na swoich stronach agencja – Energi, Totalizatora Sportowego, Ministerstwa Infrastruktury i UOKiK. Resort poinformował, że w 2018 roku, po przetargu, Apelli zlecono przygotowanie kreacji spotu telewizyjnego i radiowego oraz przygotowanie wielkoformatowego plakatu na potrzeby kampanii społecznej współfinansowanej ze środków unijnych. Szymon Huptyś, rzecznik resortu, zaznaczył, że Apella złożyła najkorzystniejszą ofertę o wartości 185 tys. zł netto (cena stanowiła 40 proc. wszystkich kryteriów ofert). Ministerstwo dodało, że „spot radiowy »Nie skreślaj życia tak prędko« zdobył 22 listopada 2018 r. główną nagrodę w drugiej edycji konkursu kreatywnej reklamy radiowej adFM AWARDS”.

Apella wygrała też przetarg UOKiK na przygotowanie kampanii społecznej dotyczącej pozasądowego rozwiązywania sporów konsumenckich („Polub polubowne!”). Miała m.in. opracować kreację i hasło kampanii, wyprodukować cztery animowane spoty oraz przygotować stronę WWW (i obsługiwać ją przez 12 miesięcy). „Wynagrodzenie wykonawcy, które zgodnie z ofertą powinno wynieść 139 974 zł brutto, zostało pomniejszone o kwotę 15 679,18 zł tytułem naliczenia kary umownej za 22-dniowe opóźnienie w realizacji umowy” – poinformował UOKiK.

Na swojej stronie Apella wymienia także współpracę z komercyjnymi firmami: Flügger Farby (kampania produktów w 2016 roku), Phoenix Xtra Print Polska (stworzenie kompletnej księgi identyfikacji wizualnej), obsługa marketingowa kawiarni z Redy o nazwie Młynek i Kawa (projekty wizualne i social media).

Na rynku lokalnym Apella obsługiwała także Pomorską Specjalną Strefę Ekonomiczną. Stworzyła dla PSSE stronę internetową, ale klient ten nie współpracuje już z Apellą.

Gdzie są konfitury

Prawdę powiedziawszy, niewiele mi mówi dorobek Apelli z ostatnich lat, ale może ci, którzy rozstrzygają przetargi, wiedzą dużo więcej. Spółki skarbu państwa to 10 procent rynku reklamy i ta jego część, która działa według kryteriów racjonalności politycznej, nie ekonomicznej – uważa prof. Tadeusz Kowalski, medioznawca z Uniwersytetu Warszawskiego. – Na rynku mamy różne strategie: dobre relacje z politykami czy spółkami skarbu państwa też mogą być koncepcją biznesową. Przecież był już pomysł, żeby stworzyć dom mediowy dla spółek skarbu państwa. To jest taka jego realizacja w praktyce: rozwój Apelli, za którym stoi pan Orzeł ze SKOK-ami – dodaje.

Stworzenie domu mediowego jest trudne. Trzeba mieć skalę, badania, ludzi. Skomplikowana operacja – zauważa Jakub Bierzyński, prezes Grupy OMD Poland. – O wiele łatwiej stworzyć agencję kreatywną, nie trzeba kupować badań, nie ma sztywnych kryteriów oceny, wiele może zależeć od tego, co się klientowi podoba. Nie ma twardych narzędzi do oceny jakości tej pracy. Myślę, że łatwiej jest dostać się do konfitur od strony kreacji niż mediów – uważa.

Jakub Bierzyński już jakiś czas temu podjął decyzję, że jego grupa nie będzie uczestniczyć w przetargach spółek skarbu państwa. Zresztą nieoficjalnie został poinformowany, że nie ma po co w nich uczestniczyć (sam zaangażował się politycznie i doradza Wiośnie Roberta Biedronia).

Często słyszę, że ta decyzja to z mojej strony akt odwagi. Lecz tak naprawdę to akt tchórzostwa. Myślę, że gdy dojdzie kiedyś do zmiany władzy, będzie audyt spółek skarbu państwa. Nie chcę mieć wtedy prokuratora na głowie – stwierdza Bierzyński.

Tekst ukazał się w magazynie "Press" 07-09/2019

(AMS, SK, 31.10.2019)

Pozostałe tematy weekendowe

Wspominamy ludzi mediów, którzy odeszli
Od „The Crown” do „Chyłki”. Premiery seriali w listopadzie
Dobrosz-Oracz i Długosz o pracy w Sejmie, fakty o "Fakcie"...
* Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter
Pressletter
Ta strona korzysta z plików cookies. Korzystając ze strony bez zmiany ustawień dotyczących cookies w przeglądarce zgadzasz się na zapisywanie ich w pamięci urządzenia. Dodatkowo, korzystając ze strony, akceptujesz klauzulę przetwarzania danych osobowych. Więcej informacji w Regulaminie.