Dział: INTERNET

Dodano: Lipiec 30, 2019

Narzędzia:

Drukuj

Drukuj

YouTube ograniczył funkcjonowanie konta Wrealu24.pl

Zdaniem Marcina Roli YouTube łamie polskie prawo i konstytucję (screen: YouTube/Marcin Rola)

Internetowa telewizja Wrealu24.pl Marcina Roli nie może na YouTube przez dwa tygodnie publikować nowych treści, tworzyć relacji i transmisji. Zniknęły też filmy, które zostały uznane przez serwis za szerzące mowę nienawiści.

Filmy, które zostały uznane za kontrowersyjne, można obejrzeć na internetowej stronie Wrealu24.pl. W jednym z nich prowadzący Piotr Szlachtowicz rozmawia z Marcinem Dybowskim z Krucjaty Różańcowej, a w drugim z Marcinem Rolą. Rozmówcy wysuwają sugestie, że ataki na uczestników Marszu Równości w Białymstoku były sfingowane, Rola nazywa wydarzenie "ustawką białostocką". Pojawiają się komentarze, że kontrmanifestanci bronili polskiej rodziny, padają też żarty o "holokauście LGB-ciaków".

Wrealu24.pl dostał od YouTube dwa ostrzeżenia o szerzeniu mowy nienawiści i serwis zablokował możliwość dodawania nowych treści. Na filmie, opublikowanym w niedzielę z innego konta, Marcin Rola powiedział, że działanie serwisu YouTube to cenzura prewencyjna oraz łamanie polskiego prawa i konstytucji. Jak dodał, liczy na Ministerstwo Cyfryzacji i dziennikarzy, że nagłośnią sprawę. "Dzisiaj Wrealu24, jutro wy. Jutro zamkną usta każdemu. To nieprawdopodobna patologia" - mówił Rola.

Dagmara Marszycka z agencji Monday, która odpowiada za PR YouTube, mówi, że serwis nie komentuje konkretnych przypadków naruszania swoich zasad. W przesłanym nam komunikacie biuro prasowe firmy pisze: "W serwisie YouTube obowiązują jasne zasady określające, jakie treści są niedozwolone, to tzw. Wytyczne dla Społeczności. Dokładnie sprawdzamy filmy oznaczone przez naszych użytkowników i jeśli łamią zasady, usuwamy je z platformy YouTube".

Marek Sekielski, producent udostępnionego na YouTube filmu "Tylko nie mów nikomu", przyznaje, że użytkownicy wysyłali też zgłoszenia w przypadku filmu, który nakręcił ze swoim bratem Tomaszem. - Oczywiście były zgłoszenia, ale to nie jest tak, że jedna lub dwie osoby zgłoszą wideo i YouTube od razu je zablokuje. To musi iść w dziesiątki, setki czy tysiące zgłoszeń, żeby serwis zaczął to przetwarzać – wyjaśnia Marek Sekielski. Paweł Kwaśniewski, odpowiedzialny w sieci partnerskiej Video Brothers za kanał Tomasza Sekielskiego, mówi, że w takich sprawach nie decyduje algorytm, jak np. w przypadku naruszania praw autorskich. - Są ludzie, którzy po zgłoszeniu oglądają wideo i podejmują decyzję, czy treści są zgodne z zasadami – mówi Kwaśniewski.

(JSX, 30.07.2019)

* Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter
Pressletter
Ta strona korzysta z plików cookies. Korzystając ze strony bez zmiany ustawień dotyczących cookies w przeglądarce zgadzasz się na zapisywanie ich w pamięci urządzenia. Dodatkowo, korzystając ze strony, akceptujesz klauzulę przetwarzania danych osobowych. Więcej informacji w Regulaminie.