Dziennikarze objęci lustracją
Sejm uchwalił w piątek nowelizację ustawy o Instytucie Pamięci Narodowej i o lustracji. W obecnej wersji obejmie ona m.in. dziennikarzy. Zgodnie z nowelizacją pracodawca będzie mógł zwolnić byłego agenta służb specjalnych PRL.
Ustawa rozszerza katalog lustrowanych do kilkuset tysięcy osób, w tym m.in. szefów oraz wydawców mediów prywatnych i publicznych, a także ogół dziennikarzy. – Włączenie dziennikarzy do katalogu osób lustrowanych jest sensowne. Skoro mamy pewne uprawnienia publiczne, takie jak ochrona tajemnicy zawodowej, to opinia publiczna ma prawo wiedzieć, kim są dziennikarze – uważa Piotr Zaremba, publicysta tygodnika ”Newsweek Polska” (Axel Springer Polska). – Pracodawca ma prawo decydować, kogo zatrudnia, a tu nie ma żadnego przymusu zwalniania, bo to nie działa automatycznie – dodaje. Z kolei Piotr Stasiński, zastępca redaktora naczelnego ”Gazety Wyborczej” (Agora SA), stwierdza: – Lustracja w tej formie opiera się na powszechnym domniemaniu winy. Stawia masę ludzi w stan podejrzenia i każe im się bronić przed ewentualnym hańbiącym pomówieniem w nierównej sądowej walce z prawnikami IPN-u. Lustracja będzie się odbywała według kryteriów ubeckich, bo zaświadczenia wydawane przez IPN zawierać będą tylko suche stwierdzenie o tym, jak komunistyczna bezpieka raczyła daną osobę zarejestrować. Zwalnianie ludzi z pracy na takiej podstawie będzie zupełnie arbitralne, zależne od widzimisię szefa. Taka lustracja jest skandaliczna i niecywilizowana w odniesieniu do wszystkich nią objętych, także do dziennikarzy. Stefan Bratkowski, honorowy prezes SDP, stwierdził dla PAP-u: „Zapis, że pracodawca może zwolnić osobę, która - według zaświadczenia IPN - była agentem, nie obroni się ani przed Trybunałem Konstytucyjnym, ani przez żadnym innym sądem, łącznie z Trybunałem w Strasburgu”. Lustracja obejmie osoby urodzone przed 1 sierpnia 1972 r. Każdy pełniący, w rozumieniu ustawy, funkcję publiczną musi w trzy miesiące od wejścia ustawy w życie wystąpić do IPN-u o zaświadczenie. Pracodawca może zwolnić osobę, która o to nie wystąpi. To samo może spotkać przełożonego, jeśli nie poinformuje IPN-u, że jego podwładny nie wystąpił o zaświadczenie. Instytut wyda z urzędu zaświadczenie osobie, która odmówi wystąpienia o nie. Na wydanie zaświadczeń IPN miałby czas do jednego roku. Będą one udostępniane danej osobie oraz odnotowywane w specjalnym rejestrze IPN-u w Internecie. Zainteresowana osoba może zaskarżyć treść swojego zaświadczenia do mających powstać wydziałów lustracyjnych cywilnych sądów okręgowych. Za zgodą prezesa IPN-u, po nowelizacji ustawy do akt będą mieli teraz prawo dostępu dziennikarze (ostatnio nie mieli). Do akt IPN-u nie stosuje się ustawy o ochronie danych osobowych. Teraz ustawa trafi pod obrady Senatu.(SK, PAP, 24.07.2006)










