Mogę robić programy na półkę
Edward Miszczak, drektor programowy TVN (fot. Marcin Obara dla Press)
Dożyłem takich pięknych czasów, że nie muszę żebrać o środki na produkcję telewizyjną. Mogę robić programy na półkę, a potem wprowadzać je na antenę lub do Playera w Internecie wtedy, kiedy jest zapotrzebowanie. Kiedyś o następnych edycjach musieliśmy decydować już w połowie sezonu, dzisiaj mamy komfort pracy, możemy spokojnie przeprowadzić casting. A ponieważ dzisiaj rynek potrzebuje dobrego kontentu właściwie przez cały czas, to będziemy wprowadzać nowości częściej niż dwa razy w roku.
Podjęliśmy na przykład decyzję o kontynuacji programu „Projektu lady”, który zadebiutował w te wakacje. Ale nie rozstrzygamy jeszcze, kiedy pokażemy drugą serię. Jesteśmy stacją komercyjną: jak agencje mówią, że jest zapotrzebowanie na ratingi, to dajemy im programy. Nie – to czekamy. Podobnie było z pierwszym sezonem „Projektu lady”. Media pisały, jaka to zła jest Rozenek, jak się program nie udał - a prawda jest taka, że czekaliśmy po prostu na odpowiedni moment, zapotrzebowanie rynku. I ten moment przyszedł latem. Konstruując letnią ramówkę, byliśmy w trudnej sytuacji: z jednej strony wydarzenia sportowe, do których nie mieliśmy praw, z drugiej Światowe Dni Młodzieży, które też były niewiadomą. Zdecydowaliśmy się emitować nowości – i uważam, że dzięki temu mieliśmy świetny lipiec. „Projekt Lady” przyciągał w lipcu ponad 2 miliony widzów, a jego średni udział w widowni komercyjnej to ponad 20 procent. Widownia najpopularniejszego odcinka „Domu marzeń” sięgała ponad miliona osób, a „Polowanie na mieszkanie” jest bezapelacyjnym liderem w swoim paśmie nadawania (niedziela o godz. 11).
PRZECZYTAJ TEŻ: Co jesienią pokaże TVN?
Edward Miszczak, drektor programowy TVN










