Kampania kremu z tłuszczu tygrysa, to podstęp w słusznym celu
Reklama promująca krem z tłuszczem tygrysa (fot. materiały prasowe)
Marka 3200 promowała krem zawierający tłuszcz tygrysa. W Internecie zawrzało. Nabrały się na nią niektóre media. Wczoraj okazało się, że ta kampania była teaserem akcji społecznej "Ratuj Tygrysy!", przygotowanej na zlecenie fundacji WFF Polska. Za zrealizowanie kampanii odpowiada agencja First Aid Communication.
14 października firma podająca się za przedstawiciela fikcyjnej marki kosmetycznej rozesłała do mediów, zwłaszcza tych związanych z modą i urodą, informację o wprowadzeniu na rynek nowego produktu - kremu z tłuszczem tygrysa 3200.
Wczoraj agencja przyznała, że była to prowokacja mająca zwrócić uwagę Polaków na problem zabijania dzikich zwierząt. - Musimy chronić tygrysy, ponieważ są narażone na wyginięcie. Wprawdzie nasz krem był fikcyjny, jednak na świecie można nielegalnie kupić produkty pochodzące z kości tygrysów. Nawet będąc w Polsce, mamy wpływ na los tygrysów. Chcemy uświadomić ludziom tę globalną zależność - mówi Paweł Średziński, rzecznik prasowy WWF Polska.
Wielu internautów było oburzonych reklamami kremu z tłuszczem tygrysa, czego wyraz dawali np. na fan page produktu na Facebooku. - Otrzymaliśmy nawet pogróżki od anonimowych osób. Niektórzy pytali ze zdziwieniem, dlaczego zdecydowaliśmy się promować taką markę - mówi Joanna Sońta, PR Consultant First Aid Communication.
Nabrały się też niektóre media. - Pytano nas, czy możemy przesłać próbki kremu. Zrobił tak między innymi serwis Glamour.pl - zdradza Sońta. Dziennikarka Glamour.pl tłumaczy w serwisie: "Poprosiłam o próbkę, bo pracując przez lata w dziale urody i otrzymując codziennie kilkanaście informacji o nowościach, krem z tłuszczu tygrysa naprawdę by mnie nie zdziwił. Napisałam jednak, że trudno mi sobie wyobrazić działanie tak kontrowersyjnego składnika".
Kremem zainteresował się też serwis NaTemat.pl, który opublikował artykuł krytykujący kosmetyczną nowość. Wczoraj na stronie portalu pojawił się drugi artykuł wyjaśniający, że była to prowokacja, a NaTemat.pl wiedział wcześniej o kampanii społecznej.
Małgorzata Kosowska z WWF Polska dodaje, że próbki kremu zostały wysłane do blogerek modowych. - W pudełkach zamiast kremu z tłuszczu tygrysa znajdowała się czerwona farbka do malowania twarzy, a do opakowania dołączona była informacja akcji "Ratuj Tygrysy!" - wyjaśnia Kosowska.
W akcji udającej reklamę krem sygnowała swoim nazwiskiem wymyślona malezyjska aktorka Pemburu Haram. W rzeczywistości jej imię i nazwisko oznacza po malezyjsku kłusownictwo. Natomiast nazwa fikcyjnego kremu - 3200 - oznacza liczbę tygrysów żyjących na świecie.
W ciągu dwóch dni na profilu na Facebooku "Nie dla kremu z tłuszczem tygrysa" zapisało się prawie 8 tys. osób.
- Nigdy nie dostałam tylu spontanicznych maili zwrotnych. Zaraz po ujawnieniu prawdziwych intencji akcji otrzymałam około 50 wiadomości na skrzynkę e-mailową - mówi Joanna Sońta, PR Consultant First Aid Communication.
Reklama promująca krem z tłuszczem tygrysa (fot. materiały prasowe)

(IKO, 16.10.2014)










