Dział: REKLAMA

Dodano: Kwiecień 02, 2013

Narzędzia:

Drukuj

Drukuj

Saatchi & Saatchi żegna swojego dyrektora nekrologiem

Nekrolog tej treści pojawił się w stołecznej "Gazecie Wyborczej"

W Wielki Czwartek w stołecznym wydaniu "Gazety Wyborczej" zamieszczono nekrolog, w którym przyjaciele i współpracownicy z Saatchi & Saatchi "z bólem zawiadamiają o odejściu Michała Kazimierczaka". W ten sposób pożegnano dyrektora zarządzającego Saatchi & Saatchi, który z końcem kwietnia br. przechodzi do Young & Rubicam Brands, gdzie będzie szefem grupy.

Nekrolog w "Gazecie Wyborczej" miał być oryginalnym żartem. Znalazły się w nim typowe teksty dla pożegnań zmarłych, m.in.: "Pamięć o Tobie na zawsze pozostanie w naszych sercach" i "Spieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą". Igor Kaleński, CEO Grupy Saatchi & Saatchi, uważa, że dowcip ten w agencji został przyjęty bardzo dobrze i wszystkim się spodobał. Podkreśla, że autorem nekrologu nie jest cała agencja, ale tzw. Chutzpah, czyli nieformalna grupa kreatywna działająca w ramach Saatchi & Saatchi. - Jej zadaniem jest wprowadzenie kreatywnego fermentu w agencji. Są to autorzy wielu pomysłów, które zawsze są na granicy tego, co dopuszczalne. Czasem wspieramy ich finansowo, wiele robią po godzinach i z własnej inicjatywy, i ma to doskonały wpływ na budowanie agencyjnego morale i poczucia przynależności do niej - mówi Kaleński. Według niego żart z nekrologiem był na granicy dobrego smaku, ale jej nie przekroczył.
Sam Kazimierczak uważa jednak, że koledzy z Saatchi & Saatchi nieco przesadzili, ich żart uważa za niesmaczny, ale im wybacza. - Chutzpah ma w swoim statucie napisane, że ma prowokować i szokować, zrobili to, co zwykle - mówi Kazimierczak. Przyznaje, że nie wszyscy się zorientowali, że nekrolog w "GW" to był dowcip i próbowali sprawdzić, czy naprawdę umarł. - Jako pierwsza zadzwoniła do mnie ekipa remontowa, która u mnie pracuje. Chcieli sprawdzić, czy nie zostaną na lodzie po mojej śmierci - opowiada Kazimierczak.
Branży żart Saatchi & Saatchi zdecydowanie nie przypadł do gustu. - Jest żałosny i głupi. Wystawia świadectwo tym, którzy za tym pomysłem stoją, a którzy uważają się za przyjaciół Michała - mówi Piotr Batogowski, dyrektor zarządzający BBDO Warszawa. - Są granice tzw. fajności, a tu zostały one przekroczone co najmniej o kilka kroków. Po czymś takim można sobie zadać pytania - gdzie ci ludzie zabrnęli, gdzie zabrnęła polska kreacja, która nie dość, że w ogóle wpada na takie pomysły, to jeszcze uważa, że to jest śmieszne? Nie wystawia nam to jako branży najlepszego świadectwa - komentuje Batogowski.
- Kontrowersja to trudne narzędzie i trzeba się nim umiejętnie posługiwać - mówi Paweł Heinze, dyrektor kreacji agencji Leo Burnett. - Żartu z nekrologiem nie rozumiem. Z przesłania wynika, że odejście Michała do innej agencji jest dla Saatchi & Saatchi takim samym dramatem, jakby on umarł. Tylko co oni chcieli przez to powiedzieć? Poza tym w kontekście kilku dramatycznych śmierci w środowisku reklamowym, jakie ostatnio miały miejsce, nie można zakładać, że wszyscy od razu domyślą się, że to był tylko psikus - dodaje Heinze. (AMS)

(02.04.2013)

* Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter
Pressletter
Ta strona korzysta z plików cookies. Korzystając ze strony bez zmiany ustawień dotyczących cookies w przeglądarce zgadzasz się na zapisywanie ich w pamięci urządzenia. Dodatkowo, korzystając ze strony, akceptujesz klauzulę przetwarzania danych osobowych. Więcej informacji w Regulaminie.