Google Analytics próbuje konkurować z Megapanelem
(Fot. www.google.com/analytics/)
Mimo przyjętego jako standard badania Internetu Megapanel PBI/Gemius, właściciele witryn coraz chętniej wykorzystują dane oglądalności dostarczane przez Google Analytics. Agencje i domy mediowe wciąż jednak uznają standard Megapanelu.
Na dane Google Analytics powołują się najczęściej mniejsze witryny, które w tym badaniu mają lepsze wyniki niż w Megapanelu - co pomaga im w pozyskiwaniu reklamodawców. Tymczasem różnice w comiesięcznych zestawieniach obu badań sięgają kilkuset tysięcy użytkowników.
Trzy serwisy, które "Presserwis" poprosił o przedstawienie danych ich oglądalności dostarczanych przez narzędzie Google Analytics, mają wyniki niemal o połowę wyższe niż w Megapanel PBI/Gemius. Portal wPolityce.pl w maju br. odwiedziło wg Megapanelu 204 245 internautów, serwis NaTemat.pl - 345 543, a Salon24.pl - 392 207. Według wewnętrznych danych właścicieli tych witryn, powołujących się na Google Analytics, serwis wPolityce.pl odwiedziło w maju br. 545 160 internautów, NaTemat.pl - 745 983, Salon24.pl - 808 616.
Te duże różnice w danych wynikają z odmiennego raportowania: Google powołuje się na liczbę cookies (unique users) - czyli na pliki, w których znajdują się informacje o użytkowniku danego komputera; co prawda w ciągu miesiąca internauta może je usunąć, lecz mimo to po ponownym odwiedzeniu danego adresu będzie liczony ponownie. Ponadto jeśli użytkownik odwiedził tę samą stronę na dwóch przeglądarkach, obie wizyty zostaną odnotowane jako unikalne, ponieważ każda przeglądarka ma oddzielne pliki cookies.
- W polskiej nomenklaturze nieraz błędnie utożsamia się liczbę plików cookies z liczbą użytkowników – zauważa Sławomir Pliszka, dyrektor ds. badań w PBI. – A głównym problemem jest kasowanie przez użytkowników komputerów plików cookies, podczas gdy na nich właśnie bazują systemy pomiarowe site-centric typu Google Analytics - dodaje. Według Pliszki nie powinno się przeliczać plików cookies na realnych internautów.
Megapanel podaje użytkowników realnych. - Użytkownik, który w ciągu miesiąca 10 razy skasuje plik cookie i 10 razy wejdzie na tę samą witrynę, w Megapanelu będzie liczony jako jedna osoba – podkreśla Sławomir Pliszka.
Właściciele witryn wiedzą o tych różnicach, lecz z uwagi na lepszy wizerunek i chęć pozyskiwania klientów chwalą się wynikami z Google Analytics. - Google pokazuje raczej liczbę odwiedzających nas komputerów, podczas gdy Megapanel estymuje liczbę prawdziwych osób – zauważa Tomasz Machała, szef projektu NaTemat.pl. – Konwersja danych z Analytics na Megapanel jest w przypadku NaTemat na standardowym poziomie w polskim Internecie, a my patrzymy przede wszystkim na rosnący trend - dodaje. Podobnego zdania jest Radosław Krawczyk, prezes Salon24.pl SA, wskazując na ambicje Megapanelu, który chce uchodzić za najbardziej miarodajne badanie. Dodaje, że PBI odsiewa ruch na portalach spoza polskich granic, czego nie robi Google Analytics. - Pozostaje pytanie, czy metodologia Megapanelu w dłuższej perspektywie się obroni - stwierdza Krawczyk.
Obroni się, jeśli agencje reklamowe i domy mediowe na podstawie tych danych będą zlecały kampanie - a na razie ich przedstawiciele zgodnie twierdzą, że Megapanel jest bezkonkurencyjnym narzędziem respektowanym przez wszystkie podmioty polskiego rynku internetowego. Choć Anna Pogoda, client service manager w agencji ARBOinteractive, przyznaje: - Na temat metodologii Megapanelu i poprawności tych wyników od dawna toczą się dyskusje, które z pewnością toczyłyby się również w odniesieniu do każdego innego badania.
- Megapanel pozwala najprecyzyjniej zmierzyć różnice między serwisami - zauważa Paweł Jagiełło, integrated media director z domu mediowego PanMedia Western. - Google Analytics używamy dodatkowo do mierzenia trendów w polskich serwisach, jednak podstawowym narzędziem pozostaje Megapanel - dodaje. (AT)
(05.07.2012)










