Wydanie: PRESS 03/2013

Pięć setnych sekundy

Z Paulem Hansenem, zwycięzcą World Press Photo 2013, rozmawia Daniel Zyśk

Jak się Pan znalazł na wprost tego orszaku żałobników niosących ciała dzieci i ojca do meczetu? Idą wprost na Pana.

Historia tego zdjęcia zaczęła się dzień wcześniej. Siedzimy wraz z innymi fotoreporterami w hotelu w Gazie, bardzo blisko szpitala. Odwiedza nas pracujący tam norweski lekarz Mads Gilbert, anestezjolog. Opowiada o leżącej w śpiączce kobiecie, która od wybuchu bomby w regionie Jabalia straciła męża oraz dwóch synów: dwu- i trzylatka. Lekarz zastanawia się, kto i w jaki sposób powinien jej o tym wszystkim powiedzieć. No i jeszcze, że ich dom jest zniszczony.

Następnego dnia postanowiliśmy wraz z kolegami fotoreporterami zrealizować materiał z wydarzenia dnia: pogrzebu. Nie wiedzieliśmy czyjego. Nie było czasu orientować się, co to za pogrzeb, porozmawiać z rodziną. Tam były tłumy, bo tego dnia odbywały się też inne pochówki. Nagle zobaczyliśmy kondukt żałobników i dostrzegliśmy niesione na rękach dzieci. To był straszny obraz. Oni chodzili w sąsiedztwie domu, którego już nie było. Wtedy domyśliłem się, że musi to być pogrzeb owej rodziny z opowieści lekarza.

Stał Pan tam sam czy z całą grupą fotoreporterów?

Byli też inni fotoreporterzy, kamerzyści ze stacji telewizyjnych, dziennikarze. Dwóch fotoreporterów idzie w tym uwiecznionym przeze mnie kondukcie. Jeden z nich napisał ostatnio do mnie, bym przesłał mu to zdjęcie.

Przez jakiś czas krążyliśmy po okolicy i w pewnym momencie usłyszałem krzyki, płacz, bucha gorąco, czuć pot. Emocjonalnie i fizycznie byłem wykończony. Trudno to wszystko opisać słowami. Łatwiej po prostu robić zdjęcia.

Idę dalej. Czuję, że jestem coraz bliżej tłumu. Cofam się kawałek i nagle zza rogu widzę cień i wyłania się kondukt. Nacisnąłem raz – jest zdjęcie! To jest pięć setnych sekundy. Po siedmiu godzinach pracy, po 40 minutach trzymania aparatu w rękach, nie zastanawiam się, nie analizuję, dlaczego ani w jaki sposób mi się udało. Jestem szczęściarzem, choć  to nieszczęście przecież. Ale ujęcie świetne!

Na konkurs World Press Photo wysłał Pan zapewne nie tylko to zdjęcie z Gazy. 

Wysłałem portfolio 12 zdjęć z Gazy. Że to jedno jest bardzo mocne, po raz pierwszy zrozumiałem, gdy redaktor nocnej zmiany w „Dagens Nyheter” zdecydował, by dać je na czołówkę. Obraz ten spotkał się z silną reakcją czytelników. Moje inne zgłoszone zdjęcia to historia dziewczyny poszkodowanej w strzelaninie na wyspie Utøya. Wraz z dziennikarzem śledziliśmy jej losy przez rok, odwiedzając ją kilka razy.

Daniel Zyśk

Aby przeczytać cały artykuł:

Zapisz się na nasz newsletter i bądź na bieżąco z najświeższymi informacjami ze świata mediów i reklamy. Pressletter

Press logo
Ta strona korzysta z plików cookies. Korzystając ze strony bez zmiany ustawień dotyczących cookies w przeglądarce zgadzasz się na zapisywanie ich w pamięci urządzenia. Dodatkowo, korzystając ze strony, akceptujesz klauzulę przetwarzania danych osobowych. Więcej informacji w Regulaminie.