Temat: internet

Dział: INTERNET

Dodano: Wrzesień 29, 2025

Narzędzia:

Drukuj

Drukuj

Rząd przyjął projekt ustawy antypirackiej. Cenzura treści dezinformacyjnych

Ustawa antypiracka wprowadza do polskiego prawa elementy cenzury

Rada Ministrów przyjęła projekt ustawy wdrażającej rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady Unii Europejskiej 2022/2065 w sprawie jednolitego rynku usług cyfrowych (tzw. Akt o usługach cyfrowych – DSA).

Jak informuje Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego, dzięki nowej ustawie w Polsce powstanie nowoczesny system skutecznej walki z nielegalnymi treściami oraz dezinformacją, który będzie chronić użytkowników w sieci i zapewni przejrzyste zasady działania dla platform internetowych. Zapisy projektu wprowadzają jednak elementy cenzury.

"Ustawa zakrawa na quasi-cenzurę"

– Kluczem do odpowiedzi na pytanie, na ile zachowamy nasze standardy wolności słowa, jest to, jak to prawo będzie wdrażane, jeżeli chodzi o procedurę wydawania nakazów usuwania treści. W obecnej formie ustawa rzeczywiście zakrawa na quasi-cenzurę. Czyli taką cenzurę, jaką znamy z historii – mówi "Presserwisowi" prof. Lucyna Szot, prawniczka i medioznawczyni z Uniwersytetu Wrocławskiego.

Czytaj też: "Nie" wciąż bez serwisu internetowego. Wykonawca nie wywiązał się z umowy

Według informacji MKiDN, po przyjęciu ustawy przez Sejm zostanie wprowadzona procedura umożliwiająca blokowanie stron internetowych zawierających treści rozpowszechniane bez praw, licencji lub zgody twórców. To istotna zmiana w zakresie ochrony praw autorskich.

Projekt zawiera jednak również inne rozwiązania, m.in. możliwość wnioskowania o szybkie blokowanie treści naruszających prawo. Chodzi tu o treści dezinformacyjne, pedofilskie, kradzież tożsamości, oszustwa, treści naruszające prawa autorskie. Blokowanie ma następować w wyniku wniosku prokuratorów, policji, organów Krajowej Administracji Skarbowej, Straży Granicznej, a także tzw. zaufanych podmiotów sygnalizujących (to instytucje lub organy certyfikowane przez prezesa UKE).

Zgodnie z zapisami projektu ustawy usługobiorca, którego treść zablokowano, będzie mógł wystąpić z wnioskiem o usunięcie ograniczeń, a w razie odmowy – złożyć sprzeciw do sądu. Również użytkownicy będą mogli wnieść sprzeciw wobec treści zablokowanych przez platformy. Decyzje administracyjne w tych sprawach wydawać mają prezes UKE i przewodniczący KRRiT, a sprzeciw strona będzie mogła wnieść do sądu powszechnego.

Prezes UKE ma olbrzymią odpowiedzialność

Organy zostaną zobowiązane do wydawania decyzji w krótkich terminach – siedmiu dni od zgłoszenia, a w sprawach prowadzonych przez policję lub prokuratora – nawet w ciągu dwóch dni. Procedury przewidują udział wszystkich stron (wnioskodawcy, platformy i usługobiorcy), zapewniając transparentność i prawo do obrony.

Czytaj też: Anna Ostrowska zamiast Teresy Brykczyńskiej rzeczniczką prasową KRRiT

Projekt zakłada powołanie Krajowej Rady ds. Usług Cyfrowych, opiniującej kluczowe rozwiązania i wspierającej rozwój bezpiecznego rynku usług cyfrowych. Rada ma być ciałem doradczym przy prezesie UKE, w którego skład wejdą przedstawiciele nauki, organizacji społecznych i gospodarczych.

Jak stwierdza prof. Lucyna Szot, dezinformacja to element ważny w kontekście politycznym i w kontekście zagrożeń bezpieczeństwa państwa. – I tu jest zrozumiałe, że państwo coś musi w tym obszarze robić. W tej ustawie mamy trzy organy o znaczących kompetencjach. Uważam, że prezes UKE, który ma być koordynatorem do spraw usług cyfrowych, ma olbrzymią odpowiedzialność w tym obszarze – podkreśla.

– Oczywiście musimy wdrażać pewne procedury. Musimy, ponieważ jesteśmy zobowiązani, jeżeli chodzi o rozporządzenie unijne. Ale, jak to zwykle w Polsce, czy my przypadkiem nie jesteśmy nadgorliwi w tym wdrażaniu? Wydaje mi się, że nazbyt emocjonalnie traktujemy sytuację, wprowadzając reglamentacje pod wpływem okoliczności, jakie związane są z wojną w Ukrainie i różnymi aktami zagrażającymi Polsce. Ale prawo i przepisy nie powinny być wprowadzane pod wpływem okoliczności. Racjonalny ustawodawca postępuje inaczej – zauważa.

Nastąpi permanentne blokowanie treści?

Prof. Szot zwraca również uwagę na mnogość organów uprawnionych do wszczynania procedury blokowania treści. Mowa m.in. o policji czy Straży Granicznej. – Naprawdę stawiam wielki znak zapytania, jak to będzie w praktyce realizowane – zaznacza prawniczka. I dodaje: – Wątpię, czy to będą osoby kompetentne. Oczywiście ustawa przewiduje procedurę odwoławczą, ale musimy brać pod uwagę po pierwsze środki finansowe, po drugie – kadry.

Czytaj też: Piotr Gociek i Łukasz Adamski odchodzą z kanału Krzysztofa Ziemca

Lucyna Szot podkreśla, że jeżeli chodzi o procedury – nie ma dobrych doświadczeń w polskim sądownictwie. Ustawa przewiduje tryby 2-dniowe i 7-dniowe, a w sprawach skomplikowanych – 21 dni. – Można powiedzieć, że będziemy mieli do czynienia z permanentnym blokowaniem treści na portalach pod pretekstem przestępstw internetowych, ale ja się obawiam o ten obszar dezinformacji, bo to jest dużo bardziej skomplikowana kwestia – mówi Szot.

– Do obowiązków dziennikarza należy dążenie do prawdy obiektywnej. A wiemy, jak bardzo skomplikowana jest to kategoria w praktyce. Kiedy wchodzimy w pewną sferę ocen, wiemy jak trudno to dookreślić i jednoznacznie przesądzić. No i kto będzie o tym decydował? Uważam, że nie mamy kompetentnych podmiotów, które byłyby w stanie to ocenić w tak krótkim czasie i do tego profesjonalnie – dodaje prawniczka.

Czytaj też: EBU w listopadzie przeprowadzi głosowanie online nad udziałem Izraela w Eurowizji

(PAR, 29.09.2025)

* Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter
Pressletter
Ta strona korzysta z plików cookies. Korzystając ze strony bez zmiany ustawień dotyczących cookies w przeglądarce zgadzasz się na zapisywanie ich w pamięci urządzenia. Dodatkowo, korzystając ze strony, akceptujesz klauzulę przetwarzania danych osobowych. Więcej informacji w Regulaminie.