Temat: technologie

Dział: TECHNOLOGIE

Dodano: Lipiec 29, 2023

Narzędzia:

Drukuj

Drukuj

Elon Musk będzie miał "X" problemów. "100 proc. szans, że Twitter zostanie przez kogoś pozwany"

Nowe logo Twittera za bardzo przypomina znaki innych firm, by obeszło się bez procesów (screen: PAR)

Zmiana nazwy Twittera na X może oznaczać dla Elona Muska nie tylko utratę wartości firmy, ale też procesy o nazwę. Jego plany budowy superaplikacji może pokrzyżować Meta, która ma już odpowiednie narzędzia i doświadczenie na rynkach afrykańskich.

Inna nazwa i zmieniony brand to jednak nie tylko wirtualne problemy wizerunkowe. Musk może stanąć przed realnymi pozwami sądowymi. "Istnieje 100 proc. szans, że Twitter zostanie przez kogoś pozwany" – uważa cytowany przez agencję Reutera prawnik ds. znaków towarowych Josh Gerben.

Znaczący cios finansowy

Gerben naliczył prawie 900 obowiązujących rejestracji znaków towarowych w USA, które już obejmują literę X w wielu branżach. Od 2003 roku właścicielem znaku towarowego "X" jest Microsoft. Znak związany pozostaje z jego platformą gier Xbox. Od 2019 roku do koncernu Meta należy zarejestrowany w federalnym urzędzie patentowym znak towarowy w postaci biało-niebieskiego "X", związany z oprogramowaniem i mediami społecznościowymi. "X", jako znak towarowy serii systemów operacyjnych i serwerowych zarejestrował też Apple. Niezwykle podobnego do pokazanego przez Muska nowego logo używa od dziesiątek lat Fundacja X.org, zajmująca się rozwijaniem środowiska graficznego w otwartoźródłowych systemach opartych na Linuxie.

Czytaj też: Logo Twittera już zmienione. Zamiast niebieskiego ptaszka widnieje litera X

Inny specjalista z zakresu znaków towarowych, Douglas Masters z firmy prawniczej Loeb & Loeb, również cytowany przez Reutera, uważa, że ze względu na trudności prawne w ochronie pojedynczej litery, zwłaszcza tak popularnej komercyjnie jak "X", ochrona nowego logo Twittera prawdopodobnie będzie ograniczać się do samej grafiki, a nie nazwy.

Jak zwracają uwagę specjaliści, decyzja miliardera oznacza dla niego stratę od 4 do 20 mld dol. (kupował serwis za 44 mld dol.). Na tyle bowiem, w zależności od przyjętej metodologii, oceniano wartość samego brandu.

"Osiągnięcie tak dużej światowej wartości zajęło platformie ponad 15 lat, więc pozbycie się Twittera jako marki jest znaczącym ciosem finansowym" – powiedział Steve Susi, cytowany przez serwis Bloomberga, dyrektor ds. komunikacji marki w firmie Siegel & Gale.

Problemy Elona Muska

Jednak wartość Twittera spada od momentu przejęcia platformy przez Elona Muska. Według Brand Finance marka straciła od zeszłego roku 32 proc. wartości. Sam Musk przyznał, że od października 2022 roku przychody z reklam na Twitterze spadły o ponad 50 proc. Ma to wynikać m.in. z liberalnego podejścia nowego właściciela do kontrowersyjnych użytkowników i z wprowadzanych opłat za weryfikację konta.

Czytaj też: Nowe logo Twittera budzi "wstręt" – wskazują badania. Niebieski ptak dużo lepszy

Inni eksperci zwracają uwagę, że niebieski ptaszek i nazwa "Twitter" były jednymi z najbardziej rozpoznawalnych marek mediów – nie tylko społecznościowych. Jednocześnie do potocznego języka weszły słowa "tweetować" czy "retweetować", a w amerykańskim angielskim znalazło się określenie "twitter diplomacy", opisujące sposób prowadzenia polityki zagranicznej przez Donalda Trumpa.

Ale to niejedyne problemy Elona Muska. Jego X ma konkurencję w postaci raczkującej jeszcze i niedostępnej w krajach Unii Europejskiej aplikacji Threads – twitteropodobnej platformy rozwijanej przez Meta. Threads na razie jest dość prymitywny, nie daje zbyt wielu możliwości, ale swoją prostotą przyciąga miłośników "starego" Twittera.

Czy jednak walka między Elonem Muskiem a Markiem Zuckerbergiem sprowadzi się wyłącznie do platformy mikroblogowej? Zdaniem Michała Chwistka, dziennikarza "Komputer Świata", może chodzić o zdecydowanie bardziej skomplikowane rozwiązanie – superaplikację, która skumuluje w sobie nie tylko możliwości komunikacyjne czy rozrywkowe, ale również zakupy i finanse.

– Obecnie każdy z nas ma w telefonie kilkanaście lub kilkadziesiąt aplikacji, z których każda pełni inną funkcję. Komunikujemy się WhatsAppem, słuchamy muzyki na Spotify, zamawiamy jedzenie używając Bolta, a płacimy Blikiem. Co zmieni superaplikacja? Sprawi, że wszystkie te usługi będą ze sobą zintegrowane za pomocą jednego wspólnego konta. W każdej z nich będziemy mogli płacić w ten sam sposób i posiadać taką samą sieć znajomych – wyjaśnia Chwistek.

Z superaplikacją wiąże się superinwigilacja

Jego zdaniem o tym, że Musk zmierza ze swoim X właśnie w tym kierunku, przekonuje weekendowy tweet Lindy Yaccarino, CEO Twittera, która napisała: "X to przyszły stan nieograniczonej interaktywności – skoncentrowany na audio, wideo, przesyłaniu wiadomości, płatnościach/bankowości – tworzący globalny rynek pomysłów, towarów, usług i możliwości. Obsługiwany przez sztuczną inteligencję X połączy nas wszystkich w sposób, który dopiero zaczynamy sobie wyobrażać".

Czytaj też: Specjaliści: Zmiana Twittera na X to krok w stronę stworzenia "superaplikacji"

Zapowiedź brzmi futurystycznie, ale jednocześnie groźnie. I wcale nie trzeba sobie wyobrażać, jak takie rozwiązanie może wyglądać w przyszłości. Ono już działa – w Chinach, jako WeChat i w krajach afrykańskich jako Facebook i powiązane z nim aplikacje. Chińska superaplikacja, która zaczynała jako komunikator, dziś pozwala na zakup biletów w transporcie zbiorowym, wykonywanie błyskawicznych przelewów oraz zakupy w sklepach i na lokalnych targowiskach. W Afryce podobne zadania spełnia Facebook, przez wielu lokalnych operatorów telekomunikacyjnych "wyłączony" z limitów transferu internetowego. Dzięki temu jest aplikacją służącą użytkownikom do wszystkich aktywności w internecie.

Co wiąże się z takimi superaplikacjami? Przede wszystkim superinwigilacja. W Chinach dzięki WeChat władze mogą kontrolować aktywności większości mieszkańców: kto chce zarejestrować się w aplikacji, musi podać dane z paszportu i zrobić zdjęcie twarzy.

– To sposób na pozyskiwanie jeszcze większej liczby danych o użytkowniku niż dotychczas – mówi Małgorzata Fraser, dziennikarka i autorka podcastu "Techspresso". Sama rozważała rezygnację z Twittera, który jej zdaniem robi się miejscem nieprzyjaznym. Nie oznacza to jednak, że tęskni za rozwiązaniem Meta, czyli Threads, jeszcze niedostępnym w Europie.

Twitter kontra Threads

Threads długo nie będzie dostępne w UE. Wszystko z powodu przepisów europejskich, które zakazują platformom śledzenia użytkowników. A to właśnie dane pozyskiwane z mediów społecznościowych pozwalają platformom na precyzyjne dopasowanie reklam do konkretnego użytkownika.

Czytaj też: Facebook ma ponad 3 mld użytkowników. Meta zwiększa przychody o 11 proc.

Meta, obecnie mająca najwięcej narzędzi potrzebnych do stworzenia superaplikacji, w Europie nie będzie mogła ich użyć. Decyzją Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, który podtrzymał wyrok niemieckiego organu antymonopolowego z 2019 roku, Meta dostała zakaz wykorzystywania danych użytkowników z jednej platformy (np. Instagrama) do profilowania reklam na innej platformie (np. na Threads). A to wymaga stworzenia zupełnie nowych rozwiązań technicznych.

Pozostaje pytanie zadawane od początku lipca: czy Threads będą w stanie zastąpić Twittera modyfikowanego przez Muska? Zdaniem większości światowych ekspertów wszystko zależy od tego, jak swojego X rozwinie Elon Musk i jak bardzo Mark Zuckerberg postawi na integrację swoich dotychczasowych platform w jednej aplikacji.

Czytaj też: Threads długo nie trafi do Europy. Meta gra z Europejczykami i pokazuje: "Jesteście przeregulowani!"

(PAR, 29.07.2023)

* Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter
Pressletter
Ta strona korzysta z plików cookies. Korzystając ze strony bez zmiany ustawień dotyczących cookies w przeglądarce zgadzasz się na zapisywanie ich w pamięci urządzenia. Dodatkowo, korzystając ze strony, akceptujesz klauzulę przetwarzania danych osobowych. Więcej informacji w Regulaminie.