Dział: PRASA

Dodano: Listopad 07, 2017

Narzędzia:

Drukuj

Drukuj

Rząd wycofuje się z pomysłów ograniczających jawność życia publicznego

(fot. pixabay.com)

Maciej Wąsik, zastępca ministra koordynatora służb specjalnych, podczas konferencji podsumowującej proces konsultacji społecznych w sprawie ustawy o jawności życia publicznego, zapowiedział wycofanie się rządu z pomysłów, które utrudniłyby pracę dziennikarzom.

Z założeń do ustawy dotyczącej jawności życia publicznego wynikało, że media będą musiały płacić za informacje publiczne nawet kilka tysięcy złotych, urzędnicy zaś będą mieli prawo odmówić udzielenia informacji dziennikarzom, jeżeli ci będą pytać "zbyt uporczywie". Rząd chce, aby jego ustawa weszła w życie 1 stycznia 2018 roku.

Obywatele i organizacje pozarządowe mieli tylko pięć dni roboczych na zgłaszanie poprawek i zastrzeżeń do projektu ustawy. 

- Minister Maciej Wąsik zapowiedział wycofanie się z przepisów o uporczywości i zaproponowanego nowego modelu odpłatności za informację publiczną. Pozostaną obecne reguły w tym zakresie, czyli ewentualnie konieczność zapłaty po uzyskaniu informacji - mówi Dorota Głowacka, koordynatorka Obserwatorium Wolności Mediów w Polsce przy Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, która uczestniczy w konsultacjach. - Nie zmienia to jednak faktu, że zaproponowana regulacja nie wprowadza żadnych rozwiązań, które odpowiadałyby na obecnie występujące problemy z dostępem dziennikarzy do informacji publicznej - komentuje Głowacka. Problemem jest np. długie oczekiwanie na informację z urzędu.

- Trudno jest w praktyce wyegzekwować niezwłoczne udzielenie informacji, a po 14 dniach często jest ona dla dziennikarzy bezużyteczna, ponieważ uwaga opinii publicznej skupiona jest już na innych, bieżących zagadnieniach - mówi Głowacka.

Pomysł płacenia za informacje krytykują dziennikarze. - Tego Mrożek z Kafką by nie wymyślili - komentuje Piotr Pytlakowski z "Polityki". - Media występują o udzielenie informacji publicznych tak często, że gdyby miały za każdym razem ponosić koszty przygotowania odpowiedzi i to jeszcze uznaniowo wyceniane przez urzędnika, to budżety wielu redakcji by tego nie wytrzymały - mówi Bianka Mikołajewska, dziennikarka śledcza OKO.press.

- Natomiast "uporczywość" faktycznie jest problemem, ale tu chodzi o tzw. pieniactwo obywatelskie, co może faktycznie sparaliżować pracę urzędu - mówi Pytlakowski. - Opisywałem kiedyś sprawę paraliżowania Wyższej Szkoły Policji w Szczytnie przez zwaśnionego pracownika naukowego i byłego esbeka, który dzisiaj jest znaną postacią - argumentuje dziennikarz śledczy "Polityki".


(PM, 07.11.2017)

* Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter
Pressletter

PODOBNE ARTYKUŁY

Ta strona korzysta z plików cookies. Korzystając ze strony bez zmiany ustawień dotyczących cookies w przeglądarce zgadzasz się na zapisywanie ich w pamięci urządzenia. Dodatkowo, korzystając ze strony, akceptujesz klauzulę przetwarzania danych osobowych. Więcej informacji w Regulaminie.