Temat: telewizja

Dział: TELEWIZJA

Dodano: Lipiec 24, 2017

Narzędzia:

Drukuj

Drukuj

Ekipa TVP Info zakrzyczana przez manifestantów, m.in. przez wicenaczelnego "Wprost"

Zebrany wokół ekipy TVP tłum skandował: "propaganda" (screen za YouTube.com / kanał Polskie Radio)

Dziennikarka TVP Info musiała przerwać relację z manifestacji przed Sejmem, bo jej uczestniczy zagłuszali ją,, krzycząc "propaganda". Wśród skandujących był Marcin Dzierżanowski, wicenaczelny tygodnika "Wprost".

Katarzyna Pawlina, reporterka TVP Info została w czwartek 20 lipca br. zagłuszona przez osoby manifestujące przed budynkiem parlamentu, w którym senatorowie obradowali nad projektem ustawy o Sądzie Najwyższym. Zebrany wokół ekipy TVP tłum skandował: "propaganda".

Grzegorz Nawacki, zastępca redaktora naczelnego "Pulsu Biznesu", krytykuje zachowanie manifestujących. - Utrudnianie pracy dziennikarzom jest ze wszech miar naganne. Naszą rolą jest przekazywanie światu informacji i wszyscy powinni nam w tym pomagać, a już na pewno nie przeszkadzać, taki jest interes społeczny. Niech każdy się zastanowi, jak wyglądałby świat, gdyby media nie mogły go opisywać, jeśli ktoś nie ma wyobraźni, to niech przyjrzy się krajom, gdzie panuje cenzura – komentuje Nawacki.

Zaniepokojona jest też Dorota Głowacka, prawniczka Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. - Jakiekolwiek zachowania, które utrudniają pracę dziennikarzom relacjonującym przebieg demonstracji, a w szczególności wszelkie akty agresji wobec nich, są niepokojące z punktu widzenia wolności słowa i nie powinny mieć miejsca, niezależnie od tego, jakich mediów dotyczą – mówi Głowacka. Zaznacza, że dziennikarze, którzy nie biorą aktywnego udziału w protestach, ale wykonują podczas nich swoją pracę, muszą mieć zapewnione bezpieczeństwo. - Zarówno służby policyjne zabezpieczające tego typu wydarzenia, jak i uczestnicy demonstracji muszą to uszanować. Oczywiście nie oznacza to, że obywatele nie mają prawa wyrazić niezadowolenia czy krytyki, jeśli uważają, że dane medium jest nierzetelne czy dominuje w nim stronniczy przekaz, ale wyrażanie tego w formie ataków na dziennikarzy podczas demonstracji jest niedopuszczalne – uważa Dorota Głowacka.

Wśród demonstrujących i przeszkadzających ekipie TVP był Marcin Dzierżanowski, wicenaczelny tygodnika "Wprost". - W mojej intencji skandowanie hasła "propaganda" służyło temu, by widzowie usłyszeli protest w trakcie relacji. Zdecydowanie natomiast należy potępić wszelkie przejawy agresji skierowanej do samych dziennikarzy oraz uniemożliwianie nadawania relacji. Osobiście uspokajałem manifestantów, którzy zasłaniali kamerę lub podchodzili do dziennikarki na odległość, z powodu której mogłaby się ona poczuć zagrożona. Moją intencją z całą pewnością nie było ani obrażanie dziennikarki, ani niepotrzebne angażowanie w spory polityczne autorytetu "Wprost" – tłumaczy Dzierżanowski, podkreślając, że w manifestacjach uczestniczy prywatnie, a nie jako dziennikarz. - Są to pierwsze polityczne manifestacje, w jakich biorę udział w swoim życiu. Podobnie jak wielu innych dziennikarzy, uważam, że sytuacja jest wyjątkowa i usprawiedliwia bezpośrednie angażowanie się ludzi mediów także w demonstracje uliczne – dodaje Dzierżanowski.

Do sprawy odniósł się na Facebooku Michał M. Lisiecki, prezes PMPG Polskie Media (właściciel "Wprost"). Zaznaczył, że "Wprost" jest tygodnikiem dla dziennikarzy i czytelników o różnorodnych poglądach. "To właśnie w chwilach takich jak te, liczę iż będziecie bronić standardów i rzetelności dziennikarskiej i będziecie udowadniać, że nie ma konieczności realizowania dziennikarstwa tożsamościowego - a dziennikarz pozostaje dziennikarzem 24h na dobę - występując wyłącznie w tej roli, w życiu publicznym reprezentując tygodnik Wprost" - napisał Lisiecki.

Pytany przez "Presserwis", czy wicenaczelnemu "Wprost" grożą jakieś konsekwencje, odpowiedział: - Nie będę wyciągał konsekwencji wobec Marcina Dzierżanowskiego, ponieważ nie jest to moją rolą. Redaktor naczelny Jacek Pochłopień przebywa obecnie na urlopie, lecz gdy wróci, porozmawia z Dzierżanowskim - mówi Michał M. Lisiecki.
TVP nie odpowiedziała na nasze pytanie, czy nadawca zamierza w jakiś szczególny sposób zabezpieczyć swoich reporterów podczas manifestacji. Reporterka Katarzyna Pawlina nie odpowiedziała na nasze pytania. Manifestantom po zajściu tłumaczyła, że tego typy materiały i tak nie są emitowane na żywo, więc wykrzyczany przez demonstrantów przekaz i tak nie miał szans się znaleźć na antenie TVP Info.

(JM, IKO, 24.07.2017)

* Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter
Pressletter
Ta strona korzysta z plików cookies. Korzystając ze strony bez zmiany ustawień dotyczących cookies w przeglądarce zgadzasz się na zapisywanie ich w pamięci urządzenia. Dodatkowo, korzystając ze strony, akceptujesz klauzulę przetwarzania danych osobowych. Więcej informacji w Regulaminie.