TVN ustala, jak okładka książki zwyciężczyni "MasterChef" wyciekła do sieci
W telewizji trwał finał show, a w mediach społecznościowych już krążyła okładka książki zwyciężczyni programu (fot. Facebook, Nagłówki nie do ogarnięcia)
Jeszcze przed emisją finałowego odcinka kulinarnego talent show TVN pt. "MasterChef" w Internecie pojawiły się zdjęcia okładki książki zwyciężczyni programu. Stacja próbuje wyjaśnić, jak doszło do tego przecieku.
"MasterChef" nie jest emitowany na żywo. TVN – stacja sama produkuje ten program – nagrywa wszystkie odcinki z kilkumiesięcznym wyprzedzeniem. Wydanie książki kucharskiej jest nagrodą dla zwycięzcy show. W poprzednich dwóch edycjach ukazała się ona nazajutrz po emisji finałowego odcinka. Tym razem premierę książki zaplanowano na poniedziałek 8 grudnia – ale zdjęcie okładki "Kulinarnych opowieści" Dominiki Wójciak z adnotacją, że autorka wygrała program, obiegło media społecznościowe przed niedzielną premierą telewizyjną finałowego odcinka.
- Z Empikiem, Wydawnictwem Pascal i drukarnią wyjaśniamy, jak fotografia okładki wyciekła do sieci – mówi Joanna Górska, szef zespołu PR Grupy TVN. Początkowo internauci przypisali przeciek Empikowi, jedynemu dystrybutorowi książki. W poniedziałek firma wyparła się umieszczenia książki na sklepowych półkach przed oficjalną premierą. "Sprawdziliśmy dokładnie: wczoraj nie odnotowaliśmy sprzedaży ani jednego egzemplarza tej książki" – informuje w komunikacie Empik. Firma podkreśla, że nie ma dowodów, iż zdjęcie książki zrobiono w jednym z salonów sieci: "nie widać na nim półek, regałów ani żadnych elementów identyfikujących Empik".
TVN sprawdza źródło przecieku, ale nie skarży się na związane z nim straty. - Mimo tego falstartu widzowie chętnie oglądali finałowy odcinek, o czym świadczą wyniki – mówi Joanna Górska. Finał był najchętniej oglądanym odcinkiem "MasterChefa": zgromadził 3,4 mln widzów, co dało TVN 19,5 proc. udziału w rynku (24,7 proc. w grupie komercyjnej).
Firmy Makro Cash & Carry Polska oraz Kotányi Polonia, będące partnerami show, nie odpowiedziały nam wczoraj, jak oceniają wpadkę z finałem "MasterChef". W sieci pojawiły się sugestie, że w kolejnej edycji TVN powinien emitować finałowy odcinek na żywo. - Są takie wersje tego formatu, ale bardzo skomplikowałoby to proces produkcji – mówi Bogdan Czaja, wicedyrektor programowy TVN. - Świat mediów bardzo się zmienił: serwisy społecznościowe sprawiają, że wszelkie informacje rozchodzą się znacznie szybciej niż kilka lat temu – dodaje.
Dyskutując o okładce, internauci zauważyli, że informację o zwyciężczyni show można było już w końcu listopada znaleźć w Wikipedii. - W Wikipedii aktualizowano listę uczestników, a kolejność była przypadkowa – stwierdza jednak Joanna Górska z TVN.
- W Internecie, owszem, informacje rozchodzą się błyskawicznie, ale z drugiej strony nie są zbyt wiarygodne. Wystarczy sobie przypomnieć, ile wieści o czyjejś śmierci znajdowaliśmy ostatnio w sieci. A już zdjęcie okładki dowolnej książki potrafiłby spreparować średnio zdolny grafik – mówi Sławomir Jastrzębowski, redaktor naczelny Grupy Super Express. W dniu finału "MasterChefa" serwis SE.pl prowadził relację na żywo, choć w Internecie niektórzy już wiedzieli, kto wygra program. Nazajutrz "SE" donosił: "Afera z książką zwyciężczyni Dominiki Wójciak. Empik zdradził wcześniej kto wygra!". - Nie czuję się zrobiony w bambuko – stwierdza Jastrzębowski. - Zdjęcie w sieci nie osłabiło emocji w finale. Co najwyżej telewizja ma problem z przeciekiem – dodaje.
(RUT, 09.12.2014)











