Dział: WYWIADY

Dodano: Październik 17, 2014

Narzędzia:

Drukuj

Drukuj

„Jeśli ktoś mówi o etyce, niech przyjrzy się najpierw mediom, w których pracuje”

Igor Janke

Rozmowa z Igorem Janke, dziennikarzem, który odszedł do PR, ale z mediów nie zrezygnował

Rok temu odtrąbił Pan swoje odejście z dziennikarstwa, bo Pana zdaniem przestało ono pełnić rolę, do której zostało powołane. Długo Pan poza mediami nie wytrzymał. Najpierw program w Polsacie News 2, a teraz felietony w tygodniku „Do Rzeczy”.

Nie wiążę się z „Do Rzeczy”, uzgodniliśmy, że tylko czasem będę coś publikował w tym tygodniku. Felietony piszą różne osoby, także te pracujące w biznesie, prawnicy, ekonomiści, eksperci z różnych dziedzin. Kiedy coś piszę, podpisuję się jako partner w firmie Bridge. Nie ukrywam tego, że pracuję w biznesie. W Polsacie rozmawiam o poważnych, strategicznych rzeczach, ważnych problemach. Zaproszono mnie tam właśnie kogoś, kto nie tkwi na co dzień w dziennikarstwie, jako kogoś kto ma dziś inny punt widzenia.

Czyli kim Pan jest - dziennikarzem, PR-owcem, blogerem, biznesmenem?

Przedsiębiorcą i obywatelem zaangażowanym w życie publiczne. Założyłem think tank, Instytutu Wolności, by poprawiać jakość polskiego życia publicznego. Organizujemy w nim poważne debaty, które cieszą się dużym zainteresowaniem, w których uczestniczą najważniejsze osobistości polskiej gospodarki, polityki, nauki. Rozmowy na podobne tematy prowadzę w Polsacie. Robię jeszcze kilka innych rzeczy: jestem współwłaścicielem Salon24, piszę książki, ostatnio wydałem opowieść o Solidarności Walczącej. Przede wszystkim jednak pracuję w Bridge. Jestem bardzo aktywny, tak już mam, ale to chyba wartość a nie problem.

To jest dziennikarstwo hybrydowe. To uczciwe?

W ciągu ostatnich lat w mediach, w całej komunikacji zachodzi rewolucja na miarę tego, co stało się za czasów Gutenberga. Dziś nadawać mogą wszyscy. Własne media zakładają ludzie biznesu, politycy, działacze organizacji pozarządowych. Dziś dziennikarze są tylko jednymi z wielu nadawców treści. Polsat zaprosił mnie właśnie jako człowieka z zewnątrz. Co złego w tym, że rozmawiam o bezpieczeństwie międzynarodowym, Ukrainie, edukacji czy demografii? Proszę porównać poziom tych dyskusji z większością programów publicystycznych. Gdy zaproszono mnie do prowadzenia tych rozmów złożyłem jasną deklarację - choć nikt jej ode mnie nie wymagał - że żaden z tematów, które będę poruszał, nie będzie wiązał się z biznesem, który prowadzę. Jasno to oświadczyłem i tego się trzymam. Natomiast gdy oglądam media, widzę wiele ukrytych interesów. Jeśli więc ktoś mówi o etyce, niech przyjrzy się najpierw mediom, w których pracuje. To nie jest, broń Boże, zarzut do pani. Ale większość mediów sprzedaje w ukryty sposób treści komercyjne. Ja nie ukrywam ani swojej działalności w Bridge, Salon24 czy społecznej w Instytucie Wolności. Nie jestem dziennikarzem. Jestem uczestnikiem życia publicznego.

Autor tylu tekstów o etyce dziennikarskiej powinien dawać wzór, a nie przeskakiwać kiedy chce granice między biznesem, PR-em, a dziennikarstwem.

Po pierwsze we wszystkim co robię, staram się być uczciwy. Tak jak pracując w dziennikarstwie przez cały czas starałem się zachowywać etycznie, tak staram się też działać w biznesie. Niczego nie ukrywam. Po drugie te granice same się zlikwidowały. W mediach toczy się walka o interesy firm, całych branż i interesy polityków i ich ugrupowań. Media przestały pełnić rolę niezależnych obserwatorów. Dziennikarze nie zajmują się bezstronnym analizowaniem i tłumaczeniem rzeczywistości swoim czytelnikom i widzom. Media i dziennikarze są stroną w toczących się walkach. To był jeden z głównych powodów, dla których odszedłem z dziennikarstwa. Bo dziennikarstwa, takiego jakie było dla mnie ważne, już nie ma. Prawie nie ma, bo wyjątki oczywiście wszędzie są.

Będzie Pan coraz bardziej angażował się w dziennikarstwo?

W dziennikarstwo nie, ale w życie publiczne – tak. Dziś bardzo potrzebujemy zaangażowania publicznego zwykłych ludzi. Czuję się odpowiedzialnym obywatelem, kocham Polskę, chcę by była lepiej zorganizowanym, bezpiecznym państwem. Zapewne będę czasem coś pisał, wydam następną książkę.

Czyli „jestem, ale mnie nie ma”. Czy to nie jest hipokryzja?

Dlaczego? Hipokryzją jest uczestnictwo w życiu publicznym? Czy jest coś złego w tym, że udział w dyskusji na różne tematy biorą ludzie biznesu tacy jak Krzysztof Rybiński, Robert Gwiazdowski, Ryszard Petru, Witold Orłowski czy wielu innych? To przecież duża wartość, ze tak kompetentni ludzie zabierają głos. Można mnie krytykować za to, że piszę złe teksty, publikuję słabe książki czy organizuję niemerytoryczne dyskusje – proszę bardzo. Ale za to, że to robię?

Ogłaszając swoje odejście z mediów, nie zakładał Pan chyba prowadzenia programu w telewizji, czy pisania felietonów?

Rzeczywiście nie sądziłem, że ktoś mnie poprosi, żebym prowadził czterdziestominutowe rozmowy w telewizji na poważne tematy i da mi przy tym całkowitą swobodę. To było dla mnie miłe zaskoczenie.

Czyli polskie dziennikarstwo nie jest już takie złe, jak Pan deklarował odchodząc z niego w kwietniu ubiegłego roku?

Dziennikarstwo jest coraz mniej tym, czym miało być. Powody, dla których chciałem być dziennikarzem przez lata się wyczerpały i to się nie zmieniło. Tradycyjne media są w głębokim kryzysie, z którego – moim zdaniem - nie wyjdą. Oczywiście zawsze są wyjątki. Natomiast komunikacja między ludźmi za pośrednictwem nowych mediów rozwija się. Uczestniczy w niej coraz więcej osób – ja jestem jednym z nich. Mam popularny kanał na Twitterze, blog, czasem ktoś mnie prosi, bym napisał jakiś artykuł czy poprowadził rozmowę. Robię to, jak wielu innych – nie będąc dziennikarzem.

Ale skoro Pan wraca do mediów to znaczy, że ich kondycja się poprawiła?

Kiedy odchodziłem było źle, a teraz jest znacznie gorzej. Teraz widzę to jeszcze wyraźniej. Wtedy uznałem, że nastąpiła cywilizacyjna zmiana, która będzie postępować i postępuje. Nie twierdzę, że wszystko zginie, że wszystko jest bardzo złe, ale już nigdy nie będą takie , jak kiedyś. Upada modeli cywilizacyjny, w którym bezstronne media kontrolowały władze i biznes i było to opłacalne zajęcie. Dziś media nie dość, że są coraz mniej opłacalnym biznesem, to uczestniczą w grze. Są jednym z graczy. Sytuacja tradycyjnych mediów jest coraz gorsza, są coraz biedniejsze. W związku z tym muszą obniżać poziom i uzależniają się od zewnętrznych instytucji.

Jednak znalazł Pan media, dla których warto pracować.

To Polsat mnie znalazł, czym mnie miło zaskoczył. Jeśli duży koncern stać na taka ekstrawagancję jak kanał publicystyczny, który ma ambicje nadawania poważnych treści – to się cieszę. Ale to jest raczej wyjątek od reguły. Oczywiście takie wyjątki na świecie będą istnieć. Zapewne przetrwają np. „Economist” czy „Financial Times”, które produkować będą treści wysokiej jakości, ale takich firm nie będzie wiele.

A jak idą Pana biznesy?

Bardzo dobrze. Zaskoczony jestem tym, że ta praca jest tak ciekawa. Spotykam wielu ciekawych ludzi, od których dużo się uczę. W Bridge'u rozwijamy się, zyskujemy nowych klientów, wchodzimy na nowe pola, w tym roku znacząco wzrosły nam obroty. Nie jesteśmy zwykłą agencją PR-ową, ale firmą, która w różny sposób pomaga rozwijać biznes swoim klientom i rozwiązywać ich trudne problemy. Prowadzę ją z bardzo doświadczonymi kolegami, których znam od wielu lat, współpraca układa się świetnie.
Z kolei w Salonie24, po zmianach własnościowych, które nastąpiły rok temu, prezesem została moja żona i zaczęliśmy wychodzić na prostą. Spółka na siebie zarabia i jest przed dużymi zmianami. Jestem dużo większym optymistą co do przyszłości Salonu24 niż byłem kiedyś.

Prowadzenie biznesu jest wygodniejsze i bardziej dochodowe od dziennikarstwa?

Prowadzenie biznesu jest pod pewnymi względami bardziej wymagające. Tu naprawdę trzeba dowieźć wynik i nie da się nic zamazać. Klient jest albo zadowolony albo nie. Firma ma przychody albo nie. Nie powiedziałbym, że prowadzenia biznesu jest wygodniejsze. Dla mnie to duże wyzwanie. Nowy etap w życiu, o którym myślałem od jakiegoś czasu. Co do dochodów: każdy biznes można położyć albo zarobić na nim bardzo dużo. W Bridge radzimy sobie nieźle z tym wyzwaniem. Nie mogę narzekać.

Anna Małuch

* Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter
Pressletter
Ta strona korzysta z plików cookies. Korzystając ze strony bez zmiany ustawień dotyczących cookies w przeglądarce zgadzasz się na zapisywanie ich w pamięci urządzenia. Dodatkowo, korzystając ze strony, akceptujesz klauzulę przetwarzania danych osobowych. Więcej informacji w Regulaminie.