Tomasz Krawczyk w sieci
(fot. archiwum prywatne)
Coraz rzadziej łączę się przez Skype’a i Facebook Messengera
Każdego ranka przełączam się w tryb online za pomocą mobilnego Facebooka. Sprawdzam, czy kończąc poprzedni dzień, nie pominąłem czegoś ważnego. Szybkie przejrzenie RSS-ów, kalendarza, poczty, dalej rzut palca do Wunderlist, czyli listy tematów do załatwienia na dzisiaj. Testowałem różne tzw. todo’sy, ale dopiero Wunderlist został u mnie na dłużej – ma fajne kategoryzowanie i powiadamianie, jest w wersji WWW i jako aplikacja pod Chrome. Zaglądam też na Twittera, choć sam niezbyt często „ćwierkam”. Potem G+. I tak przez cały dzień. Szerować w mediach społecznościowych pomaga Buffer (Bufferapp.com), który w jednym miejscu zbiera wszystkie profile użytkownika.
Lubię słuchać radia, ale gdy wyjeżdżam w dłuższą trasę, odpalam muzykę z iPhone’a. Aby było wygodnie i bezpiecznie, uruchamiam przygotowaną dla kierowców aplikację CarTunes, która ułatwia obsługiwanie urządzenia z muzyką. Gdy wracam do słuchania radia, a w nim akurat wychwycę kawałek, którego nie znam, odpalam na smartfonie Shazam lub SoundHound, które rozpoznają utwory. Stąd mam krótką drogę do zakupu w iTunes lub wrzucenia na playlistę w YouTube. Z tym rozpoznawaniem utworów jest czasem niezła rozrywka, więc polecam popróbować, choćby w korkach.
W pracy Evernote, Dropbox, SkyDrive, Google Drive, by wszystko mieć dostępne w chmurze, czyli zawsze, wszędzie i na każdym sprzęcie. Dorzucam do tego oprogramowanie do robienia prezentacji multimedialnych Prezi (Prezi.com). Często i namiętnie używam też systemów do komunikacji i prowadzenia webinariów, pracuję bowiem zdalnie z wieloma ekipami. W moim osobistym topie są Hangouts (Google.com/hangouts) i GoToMeeting (Gotomeeting.com). Korzystam też z firmowego Lynca 2013, a z rodziną z zagranicy jesteśmy na Viberze. Natomiast z przyjaciółmi i kolegami z zagranicznych mediów kontaktujemy się poprzez serwis dla profesjonalistów LinkedIn (LinkedIn.com). Coraz rzadziej łączę się przez Skype’a i Facebook Messengera.
W naszych wielomediowych newsroomach rozpracowujemy i rozkręcamy się z aplikacjami, które wzmacniają interaktywność serwisów. W graficznym prezentowaniu danych świetnie sprawdza się niemiecki Datawrapper (Datawrapper.de), cuda z ilustracjami można zaś robić za pomocą ThingLink (Thinglink.com). Dzięki niemu na fotografii znajdą się np. fan page z Facebooka, tweety, wideo, dźwięk lub zdjęcia z Flickra (Flickr.com). Jeśli do zrobienia jest prosty kolaż z fotkami, do dyspozycji mam Fotor (Fotor.com).
W wolnej chwili przeglądam serwisy i blogi branżowe oraz technologiczne. Z polskich lubię Antyweb (Antyweb.pl), z zagranicznych – Techcrunch (Techcrunch.com). Jeśli znajdę coś ciekawego, kopiuję to do aplikacji Pocket.
Gdy odbywają się konferencje branżowe, które organizuje INMA (Inma.org), zrzeszająca wydawców wielomediowych, a mnie na nich nie ma, z przyjemnością obserwuję, co nadaje z nich Marek Miller (Prasa.info), choćby na Twitterze @Marek_Miller.
Z luźniejszego formatu lubię fajnego i celnego fotobloga dwójki Duńczyków, który znajduje się pod specyficznym adresem Fuckyouverymuch.dk. Ostatnio z żoną zaśmiewamy się z historii opisywanych przez mamę dwóch dziewczynek w blogu Matkojedyna (Matkojedyna.blogspot.com).
Fan kina równa się fan Filmwebu (Filmweb.pl). Tak przynajmniej jest w moim przypadku. Po uruchomieniu wersji mobilnej tego serwisu moje uwielbienie wzrosło do kwadratu. Jest świetnie zrobiona. Dzięki niej wiem, co grają w moim kinie, mam też podręczną skarbnicę wiedzy o aktorach i filmach, a także podpowiedzi, co warto obejrzeć. Liczę na jakiś szał w wersji na iPada.
Z moją córką lubimy mobilnego YouTube. Julka ma niecałe pięć miesięcy, a już jest fanką iPada (jak oni to robią?). Pomysłów na to, co obejrzeć, mamy sporo – czasem są to newsy, kiedy indziej zaglądamy na przykład do ulepszonej wersji profesora Miodka, czyli do pani Natalii z „Mówiąc inaczej”. Od kiedy w YouTube można uruchamiać całe playlisty, lubimy spiąć aplikację z Playstation i pooglądać teledyski.
Gdy sam chcę coś nakręcić, zabieram się do sześciosekundówek w aplikacji Vine (prosta obsługa, fajny efekt). Mam nadzieję, że zrobię trochę filmików podczas wyjazdu na narty. Gdy jeżdżę, staram się korzystać z aplikacji Ski Tracks (to takie narciarskie Endomondo, w którym można zapisywać trasy i parametry zjazdów).
Kończę dzień przy książce i muzyce. Tej słucham choćby przez aplikację Polskiego Radia lub z serwera multimedialnego, do którego dostaję się przez aplikację Twonky Beam. Jeszcze ostatni iPadowy przegląd Internetów i mogę przejść do trybu offline.
Korci mnie czasem, by odłączyć się od całego sociala i pokasować konta. Jeśli się na to zdecyduję, to skorzystam z serwisu JustDelete.me (Justdelete.me), z którego łatwo można trafić do miejsc, gdzie usuwa się profile.
Tomasz Krawczyk, p.o. krajowy dyrektor rozwoju redakcyjnego w Mediach Regionalnych
Tekst był publikowany w "Press" (1/2/2014)
(27.02.2014)










