Dział: OPINIE

Dodano: Luty 23, 2012

Narzędzia:

Drukuj

Drukuj

Na temat finansów serwisu Lisa spekuluje Piotr Stasiak z Polityki.pl

Nieładnie zaglądać konkurencji do kieszeni, ale spróbuję tym bardziej, że twórcy Natemat.pl mówili o milionach złotych, włożonych w projekt. Proszę traktować te moje symulacje jako czyste spekulacje.
Można już spróbować pobawić się w spekulacje finansowe po starcie portalu, którego twarzą jest Tomasz Lis (choć w stopce redakcyjnej go nie ma, co samo w sobie jest bardzo intrygujące). We wzajemnych rozmowach robią to zresztą wszyscy w branży mediów, ja to więc spiszę, a co tam.
Strategia sprzedaży reklamy, przyjęta przy starcie Natemat.pl, jest bardzo słuszna. Nie mają na tyle „głębokiego” serwisu - na tyle dużo treści - aby emitować tradycyjne reklamy odsłonowe (baner, rectangle), czy to własne, czy serwowane ze współpracującej z wydawcą sieci reklamowej. Z tego powodu pomysł, aby wybrać kilku kluczowych klientów, zaproponować im reklamę bardziej nie według liczby potencjalnych odbiorców, a jako możliwość zaistnienia przy głośnym wydarzeniu medialnym, jest sensowny.
Na stronie głównej mamy więc sieć Play, która zapewne uznała, w tę internetową premierę wchodzi wizerunkowo. Na stronach gospodarczych znajdziemy reklamę PZU, w sekcji lifestyle promują się kosmetyki Inneov, przy sporcie – tylko samochody Infinity.
Ma to tę jeszcze miłą cechę, że nie wkurza internautów – dla statystycznego odbiorcy Natemat.pl nie zasypuje reklamowo-banerową pstrokacizną.
Pytanie tylko, ile serwis na tym zarobił. - W ostatnich tygodniach udało nam się zdobyć finansowanie rzędu 40-50 proc. tego, co w ten projekt już włożyliśmy – mówił na konferencji Tomasz Lis. Czyli albo serwis przygotowano tak niskim nakładem kosztów, albo reklamodawcy zgodzili się wyjątkowo dużo zapłacić (w co osobiście wątpię). Przypomnijmy, że potencjalnym współpracownikom rekrutowanym do projektu, mówiono jesienią zeszłego roku o inwestycjach rzędu „milionów złotych” i spróbujmy prześwietlić bardzie szczegółowo – czysto spekulacyjnie oczywiście – biznesplan Natemat.pl.
Ile kosztuje redakcja
Od razu zastrzegam, że to symulacja w modelu low-cost. Przy założeniu, że zatrudniamy osoby które „nie muszą dużo umieć, ale muszą dużo chcieć” (cytuję z zaproszenia do składania aplikacji, opublikowanej swego czasu na stronie projektu). A więc młodzi, którzy na dziś mają w CV głównie staże i współprace.
Mamy w projekcie czterech szefów działów (Gospodarka, Styl, Kultura, Sport). Jeśli chciałbym zatrudnić takie osoby w serwisie Polityka.pl, trzeba by im zapłacić minimum 3-4 tys. zł brutto miesięcznie. Choć osobiście nie podejrzewam, aby Agata Michalak i Hanna Rydlewska – obie ze sporym doświadczeniem zawodowym po „Activiście” i „Exclusivie” – zgodziły się za taką kwotę pracować w Natemat.pl. Do tego potrzebujemy wydawców. Trzech lub czterech, o ile zakładamy działanie serwisu w systemie 24/7. Każdy musi zarabiać minimum 2,5-3 tys. brutto (mogą – na razie - być na umowach śmieciowych).
Jak na razie koszt szefów działów i wydawców, czyli koszt absolutnego minimum, to miesięcznie około 30 tys. zł.
Do tego dodajmy im jednak jakichś piszących pomocników (wszak redakcja Natemat.pl liczy 22 osoby plus dwóch reporterów z terenu). Niech połowa z nich zarabia na umowach śmieciowych po 2-2,5 tys. zł. Nawet jeżeli reszta na dziś są to stażyści, to nie będą oni wiecznie pracować dla sławy i chwały, bo każdy kiedyś chce mieć rodzinę, kredyt hipoteczny i tak dalej. Budżet na tego rodzaju honoraria powinien się zamknąć w 25-30 tys. zł miesięcznie.
Czyli sam staff redakcyjny to około 50-60 tys. zł miesięcznie. Choć osobiście uważam, że jeśli w tej kwocie się zamknęli, to są mistrzami w cięciu kosztów i rzeczywiście zatrudnili osoby po studiach i bez wielkich wymagań finansowych. I celowo w tej symulacji nie uwzględniam gaży Tomasza Machały ani Tomasza Lisa (może dodatkowo mają jakieś opcje na akcje w przyszłości?).
Serwery, łącza itp.
Ponieważ właściciel serwisu ma już kilka innych serwisów w Internecie, więc można założyć, że obsługa techniczna projektu Lisa poszła w koszt działania firmy jako takiej, które wydawca i tak już ponosi. Podobnie jak sprzedaż reklam, obsługa księgowa, wykonanie graficzne i koszt programistów – ci mogą być w NextWebMedia zatrudnieni na co dzień przy całkiem innych projektach, a tylko na czas uruchomienia serwisu Lisa rzucono ich na inny front robót. Przy symulacji low-cost - a taką sobie założyliśmy – takie rzeczy są możliwe.
Jeśli więc redakcja funkcjonuje od listopada, mamy około 200-250 tys. zł kosztów, które już wygenerowała. Czy przy tym poziomie jest możliwe ściągnięcie z rynku reklam, aby sfinansować 40-50 proc. poniesionych już wydatków? Tak, mogli ściągnąć do 100 tys. zł. A skoro tak, to może rzeczywiście właśnie tyle wydali, ile w naszej low-costowej symulacji przewidzieliśmy? A skoro tak, to między bajki można włożyć zapewnienia o „milionach”, jakie stoją za Natemat.pl

Piotr Stasiak - jest dziennikarzem „Polityki” i redaktorem naczelnym Polityka.pl

(23.02.2012)

* Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter
Pressletter
Ta strona korzysta z plików cookies. Korzystając ze strony bez zmiany ustawień dotyczących cookies w przeglądarce zgadzasz się na zapisywanie ich w pamięci urządzenia. Dodatkowo, korzystając ze strony, akceptujesz klauzulę przetwarzania danych osobowych. Więcej informacji w Regulaminie.