MON chce ukarać redaktorów portalu Gazeta.pl za łamanie zasad
Aleksander Szczygło, minister obrony narodowej, chce ukarania dziennikarza i redaktorów portalu Gazeta.pl odpowiedzialnych za podanie piątkowej informacji o śmierci jednego z żołnierzy polskiego kontyngentu wojskowego w Iraku. Minister uważa, że redakcja złamała zasadę, iż o tego typu wypadkach najpierw powiadamiane są rodziny żołnierzy. Redakcja uważa, że żadnej zasady nie złamała, bo nie podała żadnych nazwisk.
W piątek o godz. 9.11 na portalu Gazeta.pl ukazała się informacja: ”Polski konwój w Iraku wjechał na minę. Jeden żołnierz nie żyje, trzech rannych”. Do wypadku, w którym zginął żołnierz z Trzeciej Brygady Zmechanizowanej w Lublinie, doszło ok. 4 rano. Jak podaje Gazeta.pl, żołnierze z Iraku wysyłali SMS-y do bliskich, by powiadomić ich o tragedii. Około godz. 7 informacja ta dotarła do Jacka Brzuszkiewicza, dziennikarza ”Gazety Wyborczej” w Lublinie (autora informacji na portalu). Dziennikarz chciał potwierdzić wiadomość u rzecznika MON-u, ale ten nie odbierał telefonu. Została więc potwierdzona w innych źródłach i opublikowana. Za portalem podały ją inne media. Kilkanaście minut po publikacji Jarosław Rybak, rzecznik MON-u, odebrał telefon i nalegał, by zdjąć newsa, bo nie zdołano jeszcze powiadomić rodzin ofiar. – Podano informację, że zginął jeden z tysiąca żołnierzy przebywających w Iraku. Można sobie tylko wyobrażać, co się działo w rodzinie każdego z tego tysiąca – mówi Rybak. Zapewnia, że zasadą jest, iż w przypadku śmierci żołnierza redakcje wstrzymują się z informowaniem o tym fakcie do czasu powiadomienia rodzin ofiar. – Taki przypadek zdarzył się pierwszy raz, odkąd jestem rzecznikiem. Być może redaktor prowadzący portalu był mało doświadczony i nie znał tej zasady – mówi Rybak. Dodaje, że gdy wiosną br. doszło do podobnej tragedii, to jedna ze stacji radiowych znając informację, wstrzymywała ją od godz. 21.20 do 7.00. W czasie, gdy Brzuszkiewicz próbował się dodzwonić do rzecznika MON-u, ten rozmawiał z Marcinem Firlejem, korespondentem TVN 24, który wstrzymywał się z podaniem wiadomości. – Z czystej ludzkiej przyzwoitości nie podaje się takiej informacji. Wiadomość o wypadku dotarła do mnie trzy godziny przed publikacją na Gazeta.pl. Wiedziała o tym moja redakcja i czekaliśmy na potwierdzenie z MON-u o poinformowaniu rodzin poszkodowanych – mówi Firlej. Bartosz Węglarczyk z ”Gazety Wyborczej” uważa, że media nie łamią zasad, informując o samym wypadku bez podawania nazwisk. – Amerykańskie media zawsze informują o takich wydarzeniach, jednak nigdy pierwsze nie podają danych osobowych – mówi Węglarczyk. Dodaje, że gdyby wstrzymywano się z podaniem informacji o takich wydarzeniach, to nie można by informować o katastrofach lotniczych czy wypadkach autokarów. Minister obrony narodowej chce ”ze względu na potencjalne zagrożenie zdrowia i życia rodzin żołnierzy służących w Iraku” podjąć kroki prawne, które pozwolą ukarać osoby odpowiedzialne za publikację newsa, co w swoim oświadczeniu nazywa ”karygodną bezmyślnością”. Ankieta: Czy media powinny czekać z informowaniem o śmierci polskiego żołnierza?(SK, 05.11.2007)










