Wydanie: PRESS 07-08/2013

Czas na drony

W Stanach Zjednoczonych drone journalism nie wychodzi jeszcze poza ściany laboratoriów, ale specjaliści nie mają złudzeń: używanie dronów w dziennikarstwie ma potencjał

To wcale nie jest łatwe, ale to wielka frajda – opowiadają mi ludzie, którzy uczą, jak wykorzystać do celów dziennikarskich bezzałogowe pojazdy latające, czyli drony. Te przypominające minisamoloty czy małe helikoptery urządzenia, zaopatrzone w kamery i mikrofony, mają zrewolucjonizować dziennikarstwo. Czyli dolecieć tam, dokąd nie dotrze reporter. Pokazać to, czego on nie może opisać. Tak przynajmniej twierdzą profesorowie prowadzący na dwóch amerykańskich uniwersytetach zajęcia na temat wykorzystywania dronów w dziennikarstwie. Problem w tym, że drony budzą w USA tyle samo entuzjazmu, ile kontrowersji. Bo używanie UAV, czyli Unmanned Aerial Vehicles, w pracy reporterskiej jest w Ameryce – w przeciwieństwie do Europy – wciąż nielegalne. – Na razie mamy prawdziwy Dziki Zachód – stwierdza Scott Pham, dyrektor The Missouri Drone Journalism Program.

Etap laboratorium

Niby to nic nowego – już w 1906 roku George R. Lawrence wykorzystał 17 latawców zawieszonych na stalowej linie, by za pomocą ponad 20-kilogramowej kamery wykonać zdjęcie zniszczonego przez trzęsienie ziemi i pożar San Francisco. W 1958 roku w powietrze wzbił się pierwszy telekopter używany do relacjonowania bieżących wydarzeń. Lecz do niedawna samoloty bezzałogowe kojarzyły się albo z literaturą sensacyjną, albo z wojskiem i misjami agencji wywiadowczych. To drony zdobywają informacje dla CIA, Mosadu i innych służb wywiadowczych, to dzięki nim namierzano i likwidowano członków Al-Kaidy. Doszło do tego, że amerykańskie media zarzuciły administracji brak nadzoru nad operacjami amerykańskich służb.

Coraz częściej jednak drony są wykorzystywane do celów innych niż militarne. Samoloty bezzałogowe patrolują południową granicę USA w poszukiwaniu nielegalnych imigrantów. Używane są podczas klęsk żywiołowych, w akcjach poszukiwawczych i przy badaniach naukowych. Pojawiły się nawet projekty, by wykorzystywać drony do dowożenia pizzy do odludnych miejsc. Association for Unmanned Vehicle Systems International szacuje, że rynek dronów osiągnie w 2025 roku wartość 82 mld dol. i będzie dawał pracę nawet 100 tys. ludzi.

Tomasz Deptuła, Nowy Jork

Aby przeczytać cały artykuł:

Zapisz się na nasz newsletter i bądź na bieżąco z najświeższymi informacjami ze świata mediów i reklamy. Pressletter

Press logo
Ta strona korzysta z plików cookies. Korzystając ze strony bez zmiany ustawień dotyczących cookies w przeglądarce zgadzasz się na zapisywanie ich w pamięci urządzenia. Dodatkowo, korzystając ze strony, akceptujesz klauzulę przetwarzania danych osobowych. Więcej informacji w Regulaminie.