Dział: PRASA

Dodano: Czerwiec 14, 2007

Narzędzia:

Drukuj

Drukuj

Możliwa ugoda w proces PAP kontra Żakowski

Jest możliwość ugody w procesie cywilnym, który Polska Agencja Prasowa wytoczyła Jackowi Żakowskiemu. Strony nie ujawniły jednak jej warunków.

W czwartek Sąd Okręgowy w Warszawie kontynuował proces, rozpoczęty w marcu 2007 r. PAP żąda od publicysty przeprosin i wpłaty 100 tys. zł na cel dobroczynny za sugestie, jakoby PAP z przyczyn politycznych o trzy godziny opóźniła nadanie depeszy o ujawnieniu taśm z rozmów Renaty Beger z Adamem Lipińskim i Wojciechem Mojzesowiczem. W czwartek mieli być przesłuchiwani ówczesny prezes PAP, obecnie prokurent Agencji, Piotr Skwieciński, redaktor naczelny serwisów informacyjnych PAP Radosław Gil oraz Żakowski. Wobec możliwości zawarcia ugody sprawę odroczono do 24 lipca. We wrześniu 2006 r. TVN wyemitowała w programie "Teraz My" nagrania, nazwane później "Taśmami Renaty Beger". Wkrótce potem w radiu Tok FM Żakowski powiedział, że PAP o trzy godziny opóźniła nadanie depeszy o sprawie taśm. Skwieciński zapowiedział wtedy, że Agencja pozwie Żakowskiego "za wprowadzenie w obieg nieprawdziwej informacji". - Pierwsza depesza została nadana po godzinie i kilku minutach. Spóźniła się z powodu zawirowania informatycznego, a poza tym wiarygodność agencji prasowej jest ważniejsza od szybkości - mówił prezes PAP. W pozwie o ochronę dóbr osobistych Agencja domaga się zamieszczenia przez Żakowskiego we wskazanych mediach przeprosin za podanie nieprawdziwych informacji, jakoby PAP spóźniła się z depeszą o trzy godziny oraz jakoby miało to być spowodowane motywami politycznymi. W pozwie mec. Grzegorz Rybicki podkreślał, że słowa Żakowskiego groziły "wyjątkowo szkodliwymi konsekwencjami" w postaci utraty wiarygodności serwisu PAP oraz straty kontrahentów abonujących serwis. Żakowski przyznał, że się pomylił, bo od momentu rozpoczęcia programu TVN do emisji pierwszej depeszy PAP minęły dwie godziny, a nie trzy. - To czy chodzi o dwie czy trzy godziny jest mniej istotne; mój mocodawca nie wytoczyłby zapewne procesu, gdyby padł sam zarzut o powolności pracy Agencji. Pozwany sugerował jednak, że miało to związek z rzekomą dyspozycyjnością polityczną PAP - replikował mec. Rybicki. Podkreślił, że od zakończenia programu TVN do nadania pierwszej depeszy PAP minęło nieco ponad godzinę. W czwartek mec. Rybicki oświadczył przed sądem, że jest "poważna możliwość" zawarcia ugody i wniósł o odroczenie rozprawy na czas negocjacji - co poparł radca prawny Krzysztof Pluta, adwokat Żakowskiego. Strony nie ujawniły warunków ewentualnej ugody. Żakowski powiedział dziennikarzom, że "jest mu przykro, iż się pomylił". Przyznał, że sądził wtedy, iż opóźnienie wynikało z przyczyn politycznych, ale po wyjaśnieniach Skwiecińskiego widzi, że chodziło o sprawy techniczne. Publicysta uważa, że w swej wypowiedzi nie sugerował motywów politycznych opóźnienia, ale jest gotów wyrazić ubolewanie, że można było tak to odebrać.

(PAP, KRP, 14.06.2007)

* Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter
Pressletter
Ta strona korzysta z plików cookies. Korzystając ze strony bez zmiany ustawień dotyczących cookies w przeglądarce zgadzasz się na zapisywanie ich w pamięci urządzenia. Dodatkowo, korzystając ze strony, akceptujesz klauzulę przetwarzania danych osobowych. Więcej informacji w Regulaminie.