Dział: PRASA

Dodano: Maj 08, 2007

Narzędzia:

Drukuj

Drukuj

Mundurowi w redakcji "Głosu Pomorza"

Żandarmeria Wojskowa w Słupsku skasowała z komputera dziennikarza „Głosu Pomorza" Zbigniewa Mareckiego plik z dokumentami ujawniającymi malwersacje w lokalnej jednostce wojskowej.

Kiedy raport z kontroli Ministerstwa Obrony Narodowej w 23. Batalionie Radiotechnicznym w Słupsku trafił do rąk Zbigniewa Mareckiego, dziennikarz od razu wiedział, że o nim napisze. Z dokumentów wynikało bowiem, że dowódcy jednostki w ciągu dwóch i pół roku wyłudzili 700 tys. zł; kupowali drogi sprzęt bez przetargu, zatrudniali na etatach własne żony i wysyłali je na kosztowne szkolenia finansowane przez wojsko. W ostatni piątek Marecki spotkał się w tej sprawie z dowódcą batalionu płk. Władysławem Wadasem i pokazał mu kilka skopiowanych stron raportu. Dowódca stwierdził, że dziennikarz wchodząc w posiadanie tajnego dokumentu złamał tajemnicę wojskową. Zagroził mu, że jeśli natychmiast nie zwróci raportu, sprawą zajmie się prokuratura woskowa. - Innego zdania była obecna w pokoju dowódcy funkcjonariuszka żandarmerii; powiedziała, że raport nie jest tajny - opowiada Marecki. Wadas i poprzedni dowódca batalionu płk Zbigniew Perzyna długo starali się przekonać Mareckiego, by zrezygnował z pisania o nadużyciach, bo zaszkodzi wielu ludziom. Kiedy dziennikarz nie zgodził się, poinformowali go, że zostanie przesłuchany przez żandarmerię wojskową. Przesłuchanie Mareckiego trwało trzy godziny. - Żandarmi powiedzieli mi, że działają z polecenia prokuratury wojskowej w Gdyni. Najbardziej interesowało ich od kogo dostałem raport - mówi Marecki. Na koniec stwierdzili, że muszą jeszcze przeszukać redakcyjny komputer. Tak jak zapowiadali, pojechali do redakcji i wykasowali z komputera Mareckiego plik z raportem. Dziennikarz nie próbował im przeszkodzić. Redakcyjny prawnik powiedział mu bowiem, że żandarmeria wojskowa ma do tego prawo. Zaznaczył jednak, że prokuratora wojskowa w Gdyni będzie musiała uzasadnić swoją decyzję. Mimo doznanych przykrości Zbigniew Marecki ma poczucie wygranej: - O całej sprawie zrobiło się głośno w mediach. Poinformowały o niej telewizje TVN 24, TVP3 Gdańsk, lokalne radia i "Gazeta Wyborcza", swój tekst na ten temat przygotowuje „Dziennik”. Byłem przyjemnie zaskoczony, kiedy do redakcji zadzwonił rzecznik MON Jarosław Rybak i powiedział, że resort jest po naszej stronie. Marecki zapowiada, że sprawą nepotyzmu w wojsku zajmie się w kolejnych tekstach.

Małgorzata Wyszyńska

* Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter
Pressletter

PODOBNE ARTYKUŁY

Ta strona korzysta z plików cookies. Korzystając ze strony bez zmiany ustawień dotyczących cookies w przeglądarce zgadzasz się na zapisywanie ich w pamięci urządzenia. Dodatkowo, korzystając ze strony, akceptujesz klauzulę przetwarzania danych osobowych. Więcej informacji w Regulaminie.