PAP rozstał się z autorem depeszy o ostrzeżeniu MSZ przed zachorowaniami w Czechach
Błędna depesza pojawiła się po opublikowaniu na stronach MSZ z ostrzeżeniami dla podróżnych informacji ambasadora RP w Pradze o wzroście liczby zachorowań na żółtaczkę (graf: PAR)
Polska Agencja Prasowa przeprosiła za błąd w depeszy, sugerujący, że polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych odradza podróże do Czech w związku z występowaniem tam przypadków wirusowego zapalenia wątroby typu A. Agencja zakończyła współpracę z autorem depeszy - Tomaszem Jędruchowem.
Depesza sugerująca, że polskie MSZ wydało ostrzeżenie przed podróżami do Czech w związku z epidemią żółtaczki typu A (tzw. choroba brudnych rąk), pojawiła się w PAP 18 listopada. "W związku z trudną sytuacją epidemiologiczną polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych zaapelowało o unikanie podróży do Czech" - napisano w wycofanej depeszy.
- Już wcześniej, 13 listopada, takie informacje pojawiły się m.in. w Wirtualnej Polsce i w serwisie Radia Zet czy na portalach medycznych - mówi w rozmowie z "Presserwisem" Wojciech Tumidalski, redaktor naczelny PAP. Faktycznie, informacje o epidemii żółtaczki zamieszczono m.in. na Gazetaprawna.pl i RadioZet.pl. O "oficjalnym ostrzeżeniu" MSZ pisał serwis WP Turystyka.
Czytaj też: W projekcie Ustawy o ochronie rynku książki brakuje rozwiązań wspierających autorów
Wiadomość o epidemii w Czechach pojawiła się po opublikowaniu na stronach MSZ z informacjami i rekomendacjami dla podróżnych, na którą z głównej strony ministerstwa wchodzi się, klikając przycisk "Ostrzeżenia". To była informacja ambasadora RP w Pradze "o wzroście liczby zachorowań na wirusowe zapalenie wątroby typu A na terenie Republiki Czeskiej". Nie było to ostrzeżenie przez podróżami do Czech.
Czeska Organizacja Turystyczna poinformowała PAP o tym, że nikt nie wydawał ostrzeżenia przez wyjazdami do Czech. Agencja opublikowała korektę swojej depeszy. - To jest jedyny nasz sposób komunikowania odbiorcom, że w depeszy pojawiły się błędy - tłumaczy Tumidalski.
Nieprawdziwą informację o ostrzeżeniu MSZ przekazały jednak za PAP inne media. Alarmistyczne teksty pojawiły się m.in. w Onecie, Interii, na Tvn24.pl, Gazetaprawna.pl, w internetowym serwisie "Faktu", na Gazeta.pl i Wyborcza.pl oraz w serwisach dzienników Polska Press. Błędnego newsa o ostrzeżeniu MSZ opublikował też "Rynek Zdrowia", "National Geographic", RMF24. Powtórzyły ją również lokalne tygodniki i portale działające w regionach sąsiadujących z Czechami.
- Wyjaśniliśmy sprawę w ramach redakcji, sprostowaliśmy błąd i wyciągnęliśmy konsekwencje wobec osoby odpowiedzialnej. Był to ewidentny błąd warsztatowy, dla którego trudno znaleźć usprawiedliwienie. Staramy się stale doskonalić mechanizmy dające gwarancje jakości i wiarygodności depesz PAP - tłumaczy prezes PAP Marek Błoński.
Agencja zakończyła współpracę z autorem depeszy Tomaszem Jędruchowem, który był współpracownikiem PAP od sierpnia 2024 roku. Wcześniej, od 2011 roku do marca 2024 roku, pracował w Telewizji Polskiej, m.in. jako korespondent z Rosji, Ukrainy, a potem z Francji.
- Mogę potwierdzić, że Tomasz Jędruchów nie współpracuje już z PAP - mówi "Presserwisowi" Błoński. - Nieetatowi współpracownicy są uzupełnieniem naszej siatki korespondentów. Ich liczba i zakres współpracy są zmienne, dostosowane do aktualnych potrzeb agencji. Obecnie relacje z Czech i Węgier zapewniają nam stali korespondenci i nie ma potrzeby korzystania z usług innych dziennikarzy - dodaje.
Tomasz Jędruchów nie chce komentować sprawy. Podkreśla, że to wewnętrzna sprawa agencji, a w takich kwestiach bez wyraźnego upoważnienia nie może zabierać głosu.
W ubiegłym tygodniu agencja opublikowała depeszę mylnie podającą liczbę zawetowanych ustaw oraz podróży zagranicznych w ciągu pierwszych stu dni kadencji prezydenta Karola Nawrockiego. Natomiast we wrześniu opublikowała błędny cytat wypowiedzi Donalda Trumpa. W obu wypadkach agencja za pomyłki przepraszała i publikowała ich korekty.
- Analizowałem niedawno błędy popełniane w naszych depeszach - mówi Wojciech Tumidalski. - Nie ma ich więcej niż w poprzednich latach - zapewnia naczelny PAP. Przyznaje jednak, że weryfikacja materiałów przez redaktorów i wydawców powinna być lepsza.
(PAR, 24.11.2025)










