Dorota Wysocka-Schnepf chce 100 tys. zł zadośćuczynienia od Krzysztofa Stanowskiego
Zdaniem Krzysztofa Stanowskiego Dorota Wysocka-Schnepf wykorzystuje swoje dziecko do ataku na niego (screen: YouTube/Kanał Zero)
Założyciel Kanału Zero Krzysztof Stanowski ujawnił w serwisie X przedsądowe pismo od prawników dziennikarki Telewizji Polskiej Doroty Wysockiej-Schnepf. Domagają się od niego 100 tys. zł zadośćuczynienia.
Prawnicy Doroty Wysockiej-Schnepf w piśmie do Krzysztofa Stanowskiego napisali, że w trzech odcinkach programu w Kanale Zero (z 30 kwietnia, 13 maja i 15 maja br.) naruszył "dobra osobiste naszych Mocodawców". "Posłużył się Pan przy tym określeniami jednoznacznie obraźliwymi i deprecjonującymi, m.in. stwierdzając »Nie można się bać tak (…) tępej propagandystki (…) nie wykluczam też, że jest wyjątkowo głupia«" – napisali prawnicy do Stanowskiego. Przypomnieli też, że nazywał ją m.in. "arcykapłanką propagandy", "twarzą propagandy", "hejterką", a jej pracę zawodową porównywał do "ścieku" i formułował żądanie zwolnienia jej z pracy.
Dorota Wysocka-Schnepf, zapowiadając pozew wobec Krzysztofa Stanowskiego i Roberta Mazurka, w piątek w serwisie X pisała: "Długo znosiłam łgarstwa i nagonkę na moją rodzinę. Szkoda czasu na hejterów i pozwy. Ale piętnowanie 14-latka??! Podłe. Mało wam dzieci zaszczutych wskutek polowania na ich rodziców? Spotykamy się w sądzie. (…) My, dorośli uodporniliśmy się na ataki. Ale cierpię, gdy mój synek drży, chce uciekać z Polski, boi się tu żyć. Patostreamerzy muszą za to przeprosić. I zapłacić. Niech zaboli. Choć strat moralnych to nie wyrówna. Ale może coś zrozumieją?". Chodziło o wypowiedź Stanowskiego z maja br. na temat imion teścia dziennikarki Maksymiliana Schnepfa, który brał udział w obławie augustowskiej, i jej syna, który ma na imię Maximilian. "Teścia się nie wybiera, to prawda, ale już imię dla syna po teściu się wybiera, to też prawda. W każdym razie to nie te czasy, żebym miał się bać Schnepfów, nikt mi tu nie da kulki w potylicę" – mówił wtedy Stanowski.
Prawnicy Doroty Wysockiej-Schnepf ocenili, że ta wypowiedź "nie ogranicza się do obrażania Pani Doroty Schepf, ale obejmuje też jej małoletniego syna – Maximiliana Schnepfa. Publiczne sugerowanie, że dziecko nosi imię »po teściu«, którego określił Pan mianem »kata«, stanowi rażące naruszenie dóbr osobistych. (…) Zasługują tutaj na podkreślenie również dalsze Pana słowa: »nikt mi tu nie da kulki w potylicę«. Tego rodzaju odniesienia do egzekucji w połączeniu z sugestiami dot. zaangażowania Maksymiliana Schnepfa w ludobójstwo tworzą sugestię historycznego dziedziczenia odpowiedzialności za zbrodnie, co nie tylko stygmatyzuje całą rodzinę, lecz także wprost godzi w dobre imię małoletniego syna Pani Doroty Schnepf".
Prawnicy zaznaczają, że wypowiedzi Stanowskiego wywołały "u dziecka poczucie bólu, strachu oraz głębokiego dyskomfortu psychicznego". Dodają, że syn Doroty Wysockiej-Schnepf zmuszony jest kontynuować naukę poza Polską, gdyż obawia się, że w kraju spotka się z szykanami ze strony rówieśników. "Mając na uwadze powyższe, w pełni zasadne jest żądanie zasądzenia na rzecz Maximiliana Schnepfa zadośćuczynienia pieniężnego w żądanej kwocie odpowiadającej kosztom rocznego kursu edukacji za granicą, które wynoszą około 100 000 zł" – wskazali prawnicy.
Krzysztof Stanowski opublikował w Kanale Zero komentarz dotyczący pisma od prawników Wysockiej-Schnepf. W jego zapowiedzi napisał w serwisie X: "Wczoraj zostałem obrzydliwie pomówiony o atakowanie dzieci. Za łzawym tweetem Sznepfowej w rzeczywistości kryje się lament, że nazywam ją propagandystką i nie wzdycham do teścia-zbrodniarza. Dajcie proszę zasięg temu filmowi, by odkłamać tę historię".
Zdaniem Stanowskiego dziennikarka TVP wykorzystuje swoje dziecko do ataku na niego. "Przecież to całe pismo jest właśnie o twoich traumach. Całe to pismo jest o tym, że ty się poczułaś obrażona, że się poczułaś niesprawiedliwie oceniona. Całe to pismo jest o tobie i twoim teściu (…). Może, nie wiem, pięć procent tego pisma dotyczy twojego syna (…). W mediach społecznościowych fajnie się schować za dzieckiem, powiedzieć: »ojej, on obrażał moje dziecko, hejtował, teraz dziecko sobie z tym nie poradzi«. To pismo jest o tym, że ty sobie nie radzisz, kobieto (…)" – mówi w nagranym materiale Stanowski. Ocenił też, że granie "kartą skrzywdzonego dziecka" jest "obleśnym zachowaniem".
(MAK, 09.09.2025)










